Mimo że Śląsk Wrocław spadł z Ekstraklasy i musi ciąć budżet na pierwszy zespół nawet o 50%, szuka okazji rynkowych w elicie. Konkurencja jest mocna, bo rywale potrafią zaoferować lepsze kontrakty, ale we Wrocławiu się nie zrażają i – według naszych informacji – wyrazili zainteresowanie konkretnymi piłkarzami na pozycję “dziesiątki”, o których pytają też inni pierwszoligowcy.
Ostatnio dyrektor sportowy klubu, Dariusz Sztylka, przekazał na spotkaniu z dziennikarzami, że chciałby pozyskać kogoś, kto grałby za plecami napastnika. W domyśle ma być to Polak bez kontraktu, który przed chwilą grał w Ekstraklasie. Piłkarzy pasujących do podanych widełek da się wyliczyć nawet dziesięciu. Ale udało nam się zawęzić tę grupę i dowiedzieć, o jakie dwa nazwiska może chodzić.
Śląsk Wrocław pytał o dwie “dziesiątki” z Ekstraklasy
Oczywiście nie znaczy to, że Śląsk nie pracuje nad kimś innym. Ale jak słyszymy, Śląsk pytał o sytuację Rafała Kurzawy, ex-piłkarza Pogoni Szczecin, oraz o Miłosza Szczepańskiego, który ostatnio grał w barwach Piasta Gliwice. W przypadku tego drugiego pojawiły się już informacje, że o jego podpis mocno zabiega ŁKS. Jak udało nam się ustalić, aż pięć klubów pierwszoligowych widziałoby go w swoim składzie na nowy sezon. W tym Śląsk, który też wyraził zainteresowanie.
Piłkarz Ekstraklasy dowiedział się o rozstaniu z klubem w Internecie
Ciekawszym wątkiem na pewno jest Kurzawa. Siedmiokrotny reprezentant Polski po czterech latach odszedł z Pogoni, gdzie rozegrał 121 spotkań, strzelił 6 goli i zanotował 7 asyst. Warto od razu dodać, że jako zawodnik “Portowców” często grał niżej, jako “ósemka”. Największe wrażenie robił swego czasu w Górniku Zabrze, gdy najpierw w 1. lidze uzbierał 5 goli i 11 asyst, a później już w elicie dorobił się 4 trafień i 22 ostatnich podań (lata 2016-2018, łącznie z Pucharem Polski). Tak zapracował na transfer do SC Amiens, lecz odbił się od intensywności gry w Ligue 1.
Przy tym nazwisku pojawiają się wątpliwości. Czy to na pewno piłkarz, który pasowałby do układanki Ante Simundzy? Co prawda trener WKS-u mógłby wymagać od niego cięższej pracy nad motoryką, która okazała się piętą achillesową Kurzawy za granicą. Ale nie ma pewności, że doświadczony ligowiec w wieku 32 lat będzie chciał biegać z większą intensywnością, zwłaszcza na zapleczu. Poza tym to introwertyk, człowiek raczej cichy i zdystansowany. A tacy w przeszłości, na przykład Marcel Zylla czy Denis Jastrzembski, Wrocławia nie podbijali.
Dlatego pod kątem fizycznym i ze względu na charakter prawdopodobnie lepiej do Śląska pasowałby Miłosz Szczepański. Choć z kolei jego wadą są słabe liczby i nie tak mocne stałe fragmenty gry jak u Kurzawy. Jasne, mówimy raczej o próbce ekstraklasowej z ostatnich lat, nie 1. lidze. Ale nie zawsze jest tak, że jak do ligi niżej bierze się ekstraklasowicza ze średnią 5-10 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, nagle wszystko robi dwa razy lepiej. Z tego w Śląsku pewnie zdają sobie sprawę i są świadomi ryzyka. Jak powiedział ostatnio Sztylka, nie będzie przecież tak, że do pierwszoligowego WKS-u zjadą się super piłkarze. Większa tolerancja na deficyty to oczywisty mus.
WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:
- Rekordowy transfer Górnika staje się faktem. Młody piłkarz odchodzi z Zabrza
- Lech Poznań zainteresowany skrzydłowym. Kosztował miliony
- Jeszcze nie zagrał w Ekstraklasie. Talent z Rakowa na celowniku włoskich gigantów
fot. Newspix