Tylko pięciu polskich piłkarzy z pola rozegrało w tym sezonie minimum 50% możliwych minut w pięciu topowych ligach Europy. Żaden z nich nie ma mniej niż 25 lat. Porównałem ten bilans z krajami o podobnych ambicjach piłkarskich – i rezultat jest zatrważający. W liczbie regularnie grających na Zachodzie graczy kilkukrotnie wyprzedzają nas Austriacy, Duńczycy, Szwedzi, Szwajcarzy, a nawet Norwegowie. Częściej od Polaków grają też Szkoci, Czesi i… Słowacy, podczas gdy my mamy prawie tyle samo regularnie grających zawodników co Albania.

Gdy wczoraj zbierałem dane do tekstu pt. „Agonalny stan polskiej piłki”, sam nie spodziewałem się, że udział naszych piłkarzy w grze w topowych ligach jest na tak mizernym poziomie. Przypomnijmy: zaledwie pięciu polskich piłkarzy z pola rozegrało w minionym sezonie przynajmniej połowę możliwych minut w pięciu topowych ligach Europy. Nie ma wśród nich żadnego piłkarza mającego mniej niż 25 lat.
Reprezentanci Polski prawie nie istnieją w ligach top5
Podajmy zresztą krótką listę graczy, którzy w tym sezonie przebili 50% rozegranych minut w najlepszych ligach za granicą (nie licząc bramkarzy):
- 37-letni Robert Lewandowski – 78% możliwych minut dla Barcelony,
- 29-letni Jan Bednarek – 74% minut dla Southampton,
- 27-letni Matty Cash – 61% minut dla Aston Villi,
- 30-letni Paweł Dawidowicz – 54% minut dla Hellasu,
- 25-letni Sebastian Walukiewicz – 54% minut dla Torino.
Polskich graczy poniżej 23. roku życia w topowych ligach właściwie nie ma. A jeśli są – to w głębokiej rezerwie. Tu też lista jest króciutka:
- 23-letni Jakub Kamiński – 37% możliwych minut dla Wolfsburga,
- 23-letni Nicola Zalewski – 27% minut dla Romy i Interu,
- 20-letni Kacper Urbański – 22% minut dla Bologni,
- 19-letni Mateusz Kowalski – 2% minut dla Parmy,
- 23-letni Filip Marchwiński – mniej niż 1 % minut dla Lecce.
Jasne, cieszyć może fakt, że Zalewski jest zawodnikiem naprawdę silnego klubu i regularnie wchodzi tam z ławki rezerwowych, a dodatkowo od jesieni jest najlepszym zawodnikiem na zgrupowaniach reprezentacji Polski. Trudno jednak nie odczytywać jego formy jako wyjątku potwierdzającego regułę.
Zresztą – sam Zalewski, jako piłkarz wychowany poza granicami kraju, podobnie jak Matty Cash, jest w tym zestawieniu osobną historią. Bo wnioski, po przyjrzeniu się sytuacji w krajach o podobnym potencjale i ambicjach piłkarskich, są wyjątkowo smutne. Mierzymy się z ogromną zapaścią w szkoleniu młodych polskich piłkarzy.
Pięciu Polaków kontra siedemnastu Austriaków
Dla porównania sprawdziłem, jak sytuacja wygląda w innych krajach. Z ważnym zaznaczeniem – po pierwsze: w zestawieniu nie uwzględniam bramkarzy i skupiam się wyłącznie na graczach z pola. Po drugie: już na starcie pominąłem potęgi typu Niemcy, Anglia oraz Francja, bo to jasne, że liczba ich przedstawicieli w najsilniejszych ligach dalece wyprzedza Biało-Czerwonych. Tak jak uznałem, że nie ma sensu sprawdzać wśród Holendrów, Belgów, Portugalczyków, ani Chorwatów – bo i w porównaniu z nimi wypadlibyśmy kompromitująco.
Tylko, że gdy przyjrzymy się krajom o podobnych aspiracjach i – wydaje się – podobnych możliwościach – wciąż wypadamy bardzo źle. Pogłębiającą się różnicę między Polską a Austrią widzieliśmy już podczas Euro 2024 – a rzut oka, ilu austriackich piłkarzy gra regularnie w topowych ligach pokazuje, skąd owa różnica się bierze. Podczas gdy my mamy ledwie pięciu piłkarzy, którzy przekroczyli połowę możliwych minut w ligach top5, Austriacy mają takich piłkarzy… 17.

Bartosz Slisz z Atlanty United kontra Konrad Laimer z Bayernu Monachium
Są wśród nich zawodnicy Bayernu Monachium (Konrad Laimer), Borussii Dortmund (Marcel Sabitzer), RB Lipsk (Nicolas Seiwald i Christoph Baumgartner) czy Tottenhamu (Kevin Danso). Są liderzy obrony Freiburga (Philipp Lienhart) i Werderu (Marco Friedl), a także lider ofensywy drugiego z tych zespołów (Romano Schmid).
Co istotne – są to w dużej mierze zawodnicy młodzi. Najmłodszy z tego grona, 21-letni Leopold Querfeld, rozegrał w tym sezonie 57% możliwych minut dla Unionu Berlin. I choć jest jedynym przedstawicielem U23, to wśród reszty aż roi się od graczy 24-letnich (Seiwald, Wimmer, Prass, Adamu, Nemeth) i 25-letnich (Schmid, Baumgartner). Austria o najbliższe lata swojej reprezentacji może być spokojna.
Dania U23 ma tylu przedstawicieli, co cała Polska
Ale okej, ktoś może powiedzieć: Austriacy grają głównie w Bundeslidze, poza niemiecką ligą więcej niż 50% możliwych minut rozegrali jedynie wspomniany Danso i Valentino Lazaro (Torino). Choć przecież i my mieliśmy swego czasu wielu przedstawicieli w niemieckiej ekstraklasie – a teraz od ponad dwóch lat czekamy na jakiegokolwiek polskiego gola w Bundeslidze. Co też dobitnie pokazuje, jak rozjechały się drogi przedstawicieli obu nacji.
Spójrzmy zatem na Duńczyków. Ci mieli w tym sezonie 16 piłkarzy, którzy w topowych ligach zagrali minimum połowę możliwego czasu gry. I tak jak ponownie zobaczymy tu przedstawicieli Bundesligi (Eintrachtu, Wolfsburga i Werderu), tak zobaczymy także graczy Premier League (z Manchesteru United, Brentford, Fulham i Leicester), Serie A (Bologna, Genoa, Lazio) i Ligue 1 (Monaco, Olympique Marsylia).
Co gorsza (dla nas) – Duńczycy w tym gronie też mają głównie graczy młodych. Trzydziestkę przekracza jedynie Christian Norgaard z Brentford, a aż pięciu zawodników ma mniej niż 23 lata. To:
- 20-letni Patrick Dorgu – 62% możliwych minut dla Manchesteru United,
- 22-letni Mika Biereth – 81% minut dla Monaco,
- 22-letni Victor Kristiansen – 73% minut dla Leicester,
- 22-letni Rasmus Hojlund – 59% minut dla Manchesteru United,
- 23-letni Thomas Kristensen – 51% dla Udinese.
To tyle samo graczy, co z Polski bez podziału na kategorie wiekowe.
Szwedzi daleko przed nami
Patrzymy więc dalej: w ostatnich latach raczej nie stawialiśmy Szwecji nad poziomem naszej reprezentacji. Ekipa Trzech Koron nie dostała się na ostatnie Euro, wcześniej pokonaliśmy ich w barażu o mundial. W Lidze Narodów grali dopiero w dywizji C.
No, to ilu regularnie grających w topowych ligach piłkarzy mają Szwedzi? 14, a więc blisko trzy razy więcej od zawodników z polskim paszportem.
Do tego pięciu z nich to wciąż piłkarze podchodzący pod kategorię U23. I nie są to zawodnicy z przypadku: Anthony Elanga zdobył 6 bramek i 11 asyst, a jego Nottingham Forest było rewelacją Premier League, Daniel Svensson z miejsca stał się podstawowym piłkarzem Borussii Dortmund, a 20-letni Hugo Larsson był ważną postacią Eintrachtu Frankfurt w drodze na podium Bundesligi. A podstawowymi piłkarzami w swoich klubach byli też 21-letni Yasin Ayari, środkowy pomocnik Brighton i 23-letni Sebastian Nanasi, wahadłowy RC Strasbourg.
Niewiele starsi od nich są 25-letni Alexander Isak, stanowiący o sile Newcastle i jego rówieśnik, grający w Tottenhamie Dejan Kulusevski. Do tego Szwedzi swoich podstawowych piłkarzy mają także w Lille, Atalancie, Udinese, Hellasie, St. Pauli, Celcie Vigo i Ipswich Town.

Tomas Suslov jest słowackim piłkarzem U23 regularnie grającym w Serie A
Deklasacja od Szwajcarów, więcej nawet Szkoci i… Słowacy
Pod tym względem wyraźnie odstajemy też od Szwajcarii, z którą w meczach międzypaństwowych nie przegraliśmy od 1976 roku. Szwajcarzy stanowią o sile Bayeru Leverkusen (Granit Xhaka), Manchesteru City (Manuel Akanji), Newcastle United (Fabian Schaer), AS Monaco (Denis Zakaria i Breel Embolo), Borussii Moenchengladbach (Nico Elvedi) czy Sevilli (Djibril Sow).
W Montpellier podstawowym piłkarzem jest 23-letni Becir Omeragic, w Parmie 24-letni Simon Sohm, w Bologni – 24-letni Dan Ndoye. Znów – pod tym względem od Szwajcarów dzieli nas przepaść, bowiem żaden polski zawodnik nie gra w takim wymiarze w żadnym klubie z europejskiej topowej ligi.
Znacznie więcej regularnie grających piłkarzy w ligach top5 od nas mają też Norwegowie (11). I mowa tu zarówno o piłkarzach będących liderami topowych drużyn (Erling Haaland w Manchesterze City, Martin Odegaard w Arsenalu), podstawowymi piłkarzami w swoich klubach (Julian Ryerson w BVB, Jorgen Strand Larsen w Wolverhampton) czy też młodymi perełkami (20-letni Antonio Nusa z RB Lipsk).
A do zestawienia wśród Norwegów nie załapał się choćby Alexander Sorloth, strzelec… 20 bramek w LaLiga. Ten zagrał łącznie 46% możliwych minut dla Atletico Madryt, mając za konkurentów Antoine’a Griezmanna i Juliana Alvareza.
Więcej graczy z rozegranymi na tym poziomie minutami od Polski mają także Serbowie (ośmiu), Szkoci (też ośmiu), Czesi (sześciu), a nawet… Słowacy (także sześciu). I zarówno jedni, jak i drudzy nasi południowi sąsiedzi w przeciwieństwie do nas mają regularnie grającego na Zachodzie gracza U23 – pierwsi Adama Hlożka (61% możliwych minut dla Hoffenheim), drudzy – Tomasa Suslova (61% możliwych minut dla Hellasu).
Niemal tyle samo przedstawicieli co Polska, mających powyżej 50% rozegranych minut w topowych ligach mają też Albańczycy – co chyba najdobitniej pokazuje, w jakim miejscu znalazła się nasza piłka. A z drugiej strony, wynik osiągnięty w meczu w Tiranie (0:2) już chyba dawno przestał kogokolwiek dziwić.
Żeby znaleźć kraje, które mają mniejszą liczbę graczy regularnie grających w ligach top5 trzeba sięgać po piłkarskie „potęgi” rzędu Macedonii Północnej, Bułgarii, Irlandii Północnej czy Azerbejdżanu.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Live: Reprezentacja Polski i najdziwniejsze zgrupowanie od lat. Podsumowujemy ten cyrk!
- To nie koniec burzy w PZPN. Lewandowski wściekły na dyrektora federacji
- Kulisy konfliktu Lewandowski – Probierz. Otwarta wojna już w marcu
fot. 400mm.pl, Newspix.pl