Otwarty konflikt Roberta Lewandowskiego z Michałem Probierzem doprowadził najpierw do rezygnacji z gry w kadrze napastnika Barcelony, a później do dymisji selekcjonera. Środowisko Lewandowskiego jest jednak wściekłe na komunikację ze strony związku. – Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak pracownik PZPN nie tylko nie bronił kapitana reprezentacji, ale wręcz dokładał ręce do negatywnej narracji – mówi nam osoba z otoczenia piłkarza. – Widzę, że żądni krwi dyskutanci potrzebują kozła ofiarnego – odpowiada Kozłowski i zaprzecza poważnym zarzutom.
Wydarzenia z ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski śmiało można nazwać kolejną katastrofą – tak piłkarską, jak i wizerunkową. Nie dość, że Biało-Czerwoni przegrali ważny mecz eliminacyjny z Finlandią, to jeszcze doszło do otwartego konfliktu na linii selekcjoner Michał Probierz – kapitan Robert Lewandowski, w tle którego znajdowała się reszta drużyny.
Reprezentacja Polski. Wewnętrzny konflikt z udziałem Lewandowskiego
Poza aspektem sportowym – martwić może też niespójna komunikacja ze strony byłego już selekcjonera i związku. Konferencja Probierza i Piotra Zielińskiego, pierwsza po odebraniu opaski Lewandowskiemu, zdaniem większości komentujących – wypadła słabo. Obaj panowie jak mantrę powtarzali, że chodzi im o „dobro drużyny”, a na selekcjonera dodatkowa krytyka spadła za sposób odebrania opaski zawodnikowi, który funkcję pełnił od jedenastu lat. Lewandowski dowiedział się o tym późnym wieczorem przez telefon. Z kolei odrzucenie prośby napastnika, by sam mógł przekazać opaskę Zielińskiemu, zostało odebrane jako próba upokorzenia asa Barcelony.
Podczas poniedziałkowej konferencji Probierz wielokrotnie zasłaniał się rozmowami z piłkarzami, po których to miał podjąć taką decyzję. Jednym z argumentów za czasem decyzji miała być właśnie presja ze strony zespołu. Jednak gdy wieczorem w mediach ukazała się informacja, że selekcjoner rozmawiał na ten temat z radą drużyny (Piotrem Zielińskim, Janem Bednarkiem, Jakubem Kiwiorem i Przemysławem Frankowskim), piłkarze zareagowali oburzeniem.
Tym właśnie zajmowała się drużyna w wieczór poprzedzający kluczowy mecz eliminacji mistrzostw świata. Piłkarze żądali, by zdementować krążącą informację, selekcjoner dzwonił do autora tekstu o rozmowach trenera z zawodnikami, dziennikarza Onetu Łukasza Olkowicza, a Polski Związek Piłki Nożnej wypuścił komunikat, w którym czytamy:
„Nie doszło do spotkania selekcjonera Michała Probierza z radą zespołu, a decyzja została podjęta wyłącznie przez szkoleniowca”
Nocny komunikat znów sprawił, że czytający łapali się za głowy – czego więc dotyczyły zapewnienia Probierza, że decyzja została podjęta po rozmowach z „wieloma piłkarzami”? Z jakimi zawodnikami rozmawiał selekcjoner, jeśli nie z przedstawicielami rady drużyny? Chaos komunikacyjny trwał w najlepsze.
Komunikat Polskiego Związku Piłki Nożnej
W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej informacjami, że rada drużyny reprezentacji Polski była inicjatorem zmiany zawodnika pełniącego funkcję kapitana kadry narodowej, Polski Związek Piłki Nożnej stanowczo zaprzecza tym… pic.twitter.com/9DNZuD0aax
— PZPN (@pzpn_pl) June 9, 2025
Zbigniew Boniek wskazuje na Tomasza Kozłowskiego
Winnego tego stanu rzeczy w mediach wskazał Zbigniew Boniek, były prezes PZPN. Wczoraj, tuż po dymisji Probierza, publicznie zaatakował Tomasza Kozłowskiego, dyrektora Departamentu Komunikacji PZPN.
– Dziś mamy dymisję Michała. Ale przed nią powinno nastąpić dyscyplinarne wyrzucenie Kozłowskiego. Piłkarze zaczęli się orientować, co tam się wyrabia i jak wypływają niektóre informacje. Do kogo one wędrują. Michał zostawia tę reprezentację, a w niej są zgliszcza. Nie wyobrażam sobie, że przychodzi teraz nowy trener, a dalej za komunikację będzie odpowiadał Kozłowski. To na samym początku byłaby śmierć dla selekcjonera – powiedział wczoraj Boniek na antenie „Kanału Sportowego”.
“Michała już nie ma, a Kozłowski to jeszcze jest?” – pytał dodatkowo na platformie X.
Michała już nie ma, a Kozłowski to jeszcze jest?
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) June 12, 2025
On też powinien wylecieć z PZPN. Boniek: “To śmierć dla selekcjonera”
Środowisko Lewandowskiego wściekłe
Według moich informacji wściekłe na Kozłowskiego jest też otoczenie Lewandowskiego. Punktem zapalnym miał być wyciek do mediów informacji o planach napastnika, by przyjechać na pożegnalny mecz Kamila Grosickiego. Według ludzi będących blisko snajpera Barcelony, wiedzę na temat przyjazdu miał tylko Probierz. Tymczasem w przeddzień spotkania informacja ta ukazała się w tabloidzie Fakt, którego szefem działu politycznego był w przeszłości…. Kozłowski. I to właśnie on wskazywany jest przez środowisko Lewandowskiego jako źródło przecieku.
Obóz 37-latka zarzuca też, że Kozłowski jako dyrektor ds. komunikacji miał brać udział w budowaniu narracji uderzającej w ówczesnego kapitana reprezentacji. Pretensje w tym temacie zgłoszono podobno samemu prezesowi Cezaremu Kuleszy.
– Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak pracownik PZPN nie tylko nie broni kapitana reprezentacji Polski, ale wręcz dokłada ręce do tego, aby budowana wokół niego negatywną narrację – usłyszeliśmy.
W tej sprawie odezwaliśmy się też do Kozłowskiego, który stanowczo zaprzecza zarzutom.
– Widzę, że żądni krwi dyskutanci potrzebują kozła ofiarnego, a z racji mojego nazwiska chyba najbardziej im pasuję. A to, że ich dywagacje zupełnie odbiegają od faktów – tym gorzej dla faktów. Ja koncentruję się dziś na pracy, a nie na bezpodstawnym knuciu – mówi nam dyrektor Departamentu Komunikacji PZPN.
To nie pierwsze zarzuty w stronę Kozłowskiego
Zarzuty ze strony Lewandowskiego nie są pierwszymi, które osoba z wewnątrz reprezentacji lub związku kieruje w stronę Kozłowskiego. Według moich informacji na jednym z tegorocznych posiedzeniem zarządów PZPN pretensje w stronę dyrektora ds. komunikacji wygłaszał noszący się wówczas z zamiarem kandydowania na fotel prezesa Paweł Wojtala.
Podczas spotkania zarządu prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej wprost zarzucił Kozłowskiemu inspirowanie atakujących go artykułów. Paradoks sytuacji polegał na tym, że Wojtala jest wciąż aktywnym członkiem zarządu PZPN, a więc… pracodawcy szefa sektora komunikacji. – Jak to możliwe, że człowiek odpowiedzialny za wizerunek PZPN atakuje członka zarządu PZPN? Przecież to skandal, który nigdy nie powinien mieć miejsca – grzmiał Wojtala.
Mocna reakcja miała spotkać się z poruszeniem na sali. Prezes Cezary Kulesza miał zapewnić wówczas, że nie ma z atakami niczego wspólnego oraz obiecał wyjaśnić sprawę. Czy tym razem będzie podobnie?
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Rekrutacja według Kuleszy – rzucić kolejne nazwiska i niech się kręci! [KOMENTARZ]
- Boniek o garniturze selekcjonera. “Nie pojechałeś na ślub mafii sycylijskiej”
- Michał Probierz przybity całą sprawą? “Jest wrakiem człowieka”
- Glik pokazał jaja. Kozakiem był jednak tylko w necie…
- Papszun zostawił furtkę dla kadry? “Jest gotowy na objęcie reprezentacji”
Fot. Newspix