Sezon gry na kortach trawiastych Magdalena Fręch rozpoczęła od stosunkowo łatwej porażki z Dianą Sznajder. Ale dziś w Berlinie pokazała, że trawa może być jej sprzymierzeńcem. W pierwszej rundzie tamtejszego turnieju WTA 500 odprawiła Mirrę Andriejewą, aktualnie siódmą rakietę świata.

Magdalena Fręch lepsza od Andriejewej. Znakomity mecz Polki
Andriejewa notuje życiowy sezon. W rankingu dotarła nawet na moment do 6. pozycji, wygrała dwa turnieje rangi WTA 1000, do tego odnotowała na swoim koncie zwycięstwa z największymi – dwukrotnie z Igą Świątek, Aryną Sabalenką czy Jeleną Rybakiną. A przecież ma zaledwie 18 lat i to… od niedawna. Osiemnastkę świętowała bowiem pod koniec kwietnia. Rosjanka to talent czystej wody, który udowadniał już w tym roku, jak doskonale potrafi grać.
Fręch za to zaliczała sezon… no, pisząc wprost – bez szału. Odnotowała co prawda kilka sympatycznych zwycięstw, ale jej ogólny bilans z tego sezonu to ledwie 7 wygranych i aż 15 porażek. Polka regularnie odpadała w swoich pierwszych meczach w turniejach, co musiało frustrować. Szczęście w nieszczęściu, że nie miała przesadnie wiele punktów do obrony, bo jej dorobek w rankingu WTA w dużej mierze składa się z rozgrywanego pod koniec sezonu turnieju w Guadalajarze, gdzie w zeszłym roku wygrała.
Ale to też problem – jeśli nie uzbiera wcześniej wystarczająco wielu oczek, to potem może zanotować wielki spadek. Dlatego takie mecze jak dzisiejszy są jej bardzo potrzebne.
Z Andriejewą grała już w tym sezonie w Australian Open. Postawiła się Rosjance, zagrały trzy sety, ale pod koniec to młoda rywalka była zdecydowanie lepsza. Dziś nastąpił rewanż, choć lepiej ten mecz zaczęła Mirra. To ona wygrała pierwszego seta i im dalej w partię, tym bardziej dominowała. Ostatecznie skończyło się 6:2 dla Rosjanki i choć wiedzieliśmy, że Fręch umie walczyć pięknie, to oczekiwaliśmy raczej, że druga partia będzie podobna do pierwszej.
A nie była. Magdalena przełamała rywalkę już w pierwszym gemie, z kolei Andriejewa przypominała siebie z Roland Garros, gdzie bardzo się frustrowała i łatwo było wyprowadzić ją z równowagi. W efekcie oddała podanie po raz drugi i Fręch prowadziła już 4:1. Więc co, łatwa droga do wygrania seta? Nie, to by było zbyt proste. Polka straciła kilka gemów, Rosjanka wyrównała ostatecznie na 5:5. I gdy wydawało się, że pójdzie za ciosem… przegrała dwa kolejne gemy. I zrobiło się 1:1 w setach.
Nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po trzeciej partii, skoro te dwie tak diametralnie się zmieniały. I to kilkukrotnie. Ale nawet gdybyśmy mieli wskazać kilka możliwych scenariuszy, to raczej nie wpadlibyśmy na ten, który zmienił się w rzeczywistość. Fręch bowiem w ostatniej partii grała tenis znakomity i ograła Rosjankę… do zera! Tym samym awansowała do drugiej rundy turnieju w Berlinie, w której zagra z lepszą z pary Amanda Anisimova – Bianca Andreescu.
All gas, no brakes 💨
Frech fights back to defeat Andreeva 2-6, 7-5, 6-0. #BTO pic.twitter.com/7gOVhgq01X
— wta (@WTA) June 16, 2025
Dzisiejsza wygrana to też drugi w karierze Polki triumf nad tenisistką z TOP 10 rankingu. Wcześniej pokonała Emmę Navarro w Wuhan pod koniec poprzedniego sezonu. Amerykanka była wtedy 8. na świecie, co oznacza, że Magdalena wyśrubowała dziś swoją życiówkę.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie:
- Tak nisko nie była od trzech lat. Jak wygląda sytuacja Igi Świątek w rankingu WTA?
- Iga Świątek i rok bez wygranego turnieju. Jak z kryzysami radzili sobie najwięksi?
- Iga postawiła fundamenty. Teraz czas budować dalej [KOMENTARZ]
- Z czwartej setki rankingu do półfinału Szlema. Lois Boisson i jej wielki sukces