Reklama

Strategia Widzewa zdaje się dobra. I to dla całej ligi

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

14 czerwca 2025, 14:45 • 8 min czytania 75 komentarzy

Z perspektywy całej Ekstraklasy dobrze się stało, że Widzew skołował sobie wagon pieniędzy. Dofinansowany klub to, gdyby patrzeć na naszą najwyższą klasę rozgrywkową jak na jeden wielki organizm, dofinansowana także cała liga i więcej pieniędzy na funkcjonowanie czegoś, co możemy ogólnie nazwać polską piłką klubową. Druga sprawa jest taka, że dotychczasowe działania klubu z Łodzi dodatkowo pobudzają rynek wewnętrzny i ostatecznie prowadzą do tego, że, upraszczając nieco całą sprawę, Robert Dobrzycki dzieli się tortem. I fajnie.

Strategia Widzewa zdaje się dobra. I to dla całej ligi

W ostatnich latach podobne myki robiła przede wszystkim Legia i też chwała jej za to, choć kibice stołecznego klubu chyba nie za bardzo cieszą się ze sprowadzenia Ilji Szkuryna czy Wahana Biczahczjana. Może trochę lepiej ocenia się tam Kacpra Chodynę, może też Marca Guala, Steve’a Kapuadiego. A na pewno Bartosza Slisza. Fakty są jednak takie, że Wojskowi wychodząc na rynek, chętnie sięgają po piłkarzy z Ekstraklasy. To strategia, która pozwala czerpać korzyści także innym polskim klubom i z której trudno się nie cieszyć.

Widzew zdaje się teraz iść krok dalej. Po obawach o przepełniony starymi Chorwatami zaciąg nowego dyrektora sportowego Mindaugasa Nikoliciusa, nie zostało już nawet mgliste wspomnienie. Strategia jest inna i wydaje się bardzo w porządku. Dla kibica, eksperta, naczelnych marud narzekających na naszą Ekstraklasę i samego klubu.

Widzew płaci więcej niż Lech, Legia i Raków! Przegląd ofert transferowych [CZYTAJ WIĘCEJ]

Widzew stawia na młodych Polaków. Mokry sen niejednego eksperta

Maciej Kikolski będzie piłkarzem Widzewa. Mariusz Fornalczyk już piłkarzem Widzewa jest. Wcześniej udało się łodzianom zgarnąć za friko Antoniego Klukowskiego i Sebastiana Bergiera – najstarszego z tego grona, ale też nie starego. Wszystko to przeplatane jeszcze transferem Nigeryjczyka z Bułgarii, Samuela Akere, ale każdą regułę potwierdza przecież wyjątek. W Łodzi mają prostą strategię, którą z rozbrajającą szczerością zdradzał na kończącym sezon spotkaniu z dziennikarzami dyrektor Nikolicius.

Reklama

Kryteria doboru piłkarzy są różne, najczęściej o zatrudnieniu – i najlepiej, żeby tak mogło być zawsze – decyduje jakość konkretnego zawodnika. Łódź ma jednak potencjał by stać się domem projektu spod znaku marzenia każdego piłkarskiego eksperta. Chcą tam mieć zespół zbudowany głównie z Polaków i, jak widać, celują głównie w piłkarzy na dorobku.

Najbardziej interesują nas Polacy grający w Ekstraklasie. Patrzymy też w kierunku tych, którzy grają w ligach zagranicznych. Dopiero gdy nie uda nam się znaleźć w tych grupach piłkarzy o pasującym nam profilu, zajmujemy się obcokrajowcami – mówił na zakończenie sezonu Nikolicius. Widoczna jest pewna przyjęta przez dyrektora gradacja, która ma przynosić odpowiednie korzyści Widzewowi. A przy okazji, sporo na to wskazuje, polskiej piłce.

W Łodzi poszli krok dalej od Legii. Bliżej mu do Wisły Cupiała?

Wspomniałem już o przykładzie Legii, ale ta strategia odpowiada jednak przede wszystkim tej obranej przez Wisłę Kraków na przełomie wieków. Biała Gwiazda przejęta przez Bogusława Cupiała miała wielki apetyt na sukces i chciała jak najwięcej wycisnąć z okresu prosperity. Udało się, a kroki wykonywane wówczas przez włodarzy klubu ze stolicy Małopolski jasno wskazywały na to, że działają według strategii, nazwijmy to może światowo, bawarskiej.

Bayern Monachium słynie z podkupywania najlepszych piłkarzy w Bundeslidze grających akurat w innych zespołach. To samo robiła Wisła Cupiała. A że akurat sprawy miały się tak, że w lidze dominowali jeszcze Polacy, to z natury rzeczy łatwiej było na nich opierać siłę zespołu o wielkich aspiracjach.

Bogusław Cupiał wszedł do Wisły pod koniec XX wieku. Pierwsze naprawdę zjawiskowe ruchy transferowe Biała Gwiazda zaliczyła z nim u sterów w sezonie 1999/2000 – sami powiedzcie, czy to nie wygląda “galaktycznie” jak na realia polskiej piłki.

Reklama

Wisła zrobiła z tamtego zaciągu niezły użytek

“Polskie”* (*Polacy z polskich klubów) transfery Wisły Kraków na przełomie wieków:

1999/2000

  • Kamil Kosowski – 22 lata – ok. miliona euro
  • Maciej Żurawski – 22 lata – ok. miliona euro
  • Arkadiusz Głowacki – 20 lat – ok. 600 tysięcy euro
  • Mariusz Jop – 20 lat – ok. 100 tysięcy euro

2000/2001

  • Łukasz Sosin – 23 lata – bez odstępnego
  • Marcin Baszczyński – 23 lata – bez odstępnego

2001/2002

  • Mirosław Szymkowiak – 24 lata – nieokreślona cena wykupu
  • Igor Sypniewski – 27 lat – ok. 75 tysięcy euro

Mocny sezon założycielski ze sprowadzeniem kilku piłkarzy, którzy stali się potem, a nie bójmy się tego słowa, legendami Wisły Kraków. Bogusław Cupiał sięgnął głęboko do kieszeni i szybko wyciągnął młodych i zarazem bardzo obiecujących zawodników od kilku ligowych rywali. Kosowski przyszedł z Górnika Zabrze. Żurawskiego i Głowackiego podebrano Lechowi Poznań. Jop grał wcześniej w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Wszyscy byli młodzi i głodni. Dodatkową analogią widoczną względem Widzewa może być jeszcze ściągnięcie do Krakowa Nigeryjczyka – w tamtym czasie do stolicy Małopolski zawitał przecież Kelechi Iheanacho, a teraz klub z Łodzi ściągnął Samuela Akere.

Samuel Akere piłkarzem Widzewa. “Jeśli go dobrze poprowadzą, szybko da zarobić”

“Polskie” transfery Widzewa w tym okienku transferowym:

  • Sebastian Bergier – 25 lat – bez odstępnego
  • Antoni Klukowski – 18 lat – bez odstępnego
  • Mariusz Fornalczyk – 22 lata – 1,5 miliona euro
  • Maciej Kikolski – 21 lat – kwota rzędu kilkuset tysięcy euro

Możemy śmiało mówić o tym, że w Widzewie chcą zbudować kadrę w oparciu o Polaków. Jasne są deklaracje dyrektora sportowego, ale wielu ludzi w polskiej piłce jedno mówi, a co innego robi. Działania są już jednak dowodem na to, że Litwin nie rzucał słów na wiatr. Widzew faktycznie w pierwszej kolejności sięga po piłkarzy z lokalnego rynku. A na tym skorzystają też inni, może nawet skorzystają aż nadto.

To wszystko nie jest wcale łatwe, bo walczymy z czymś, co ja nazywam “efektem Roberta” – mówi szczerze Nikolicius. – Gdy tylko ktoś dostrzega zainteresowanie z naszej strony, to nagle oczekuje więcej pieniędzy, niż od innych klubów. Ja to traktuję jako spore zawodowe wyzwanie – dodaje Litwin.

Dyrektor sportowy Widzewa ma pracę i łatwą, i trudną. Może płacić, ale jednak nie chce przepłacać

Podział finansowego tortu. Za półtora miliona baluje Widzew, ale też Korona

Tego pewnie nie trzeba nikomu tłumaczyć, ale idealną dla rozwoju ligi jest sytuacja, w której pieniądze z zewnętrznego obiegu nagle pojawiają się na rynku ekstraklasowym i tak sobie zaczynają krążyć. Korona swoje transfery miała robić niezależnie od sprzedaży Mariusza Fornalczyka, ale teraz ma po prostu te półtora miliona euro więcej w kieszeni. Na co je wyda? A to już Korony sprawa, ale pomysłów na zagospodarowanie tej kwoty może być kilka. Jej część rekompensuje choćby wydatek na transfer Jakuba Budnickiego z GKS-u Tychy, całkiem obiecującego i jeszcze całkiem młodego stopera. Znów pieniądze zostają w obiegu, zostają w polskiej piłce, choć w tym wypadku przenoszą się szczebel niżej.

Wcześniej kwoty zapłaconej przez Widzew za Fornalczyka nie było, teraz, wraz z wejściem do klubu Roberta Dobrzyckiego, już jest. W możliwie najbardziej uproszczonym modelu wyobrazić możecie sobie Ekstraklasę jako osiemnaście dzbanków z wodą, wypełnionych w różnym stopniu. Gdzieś jest wody więcej, gdzieś jest mniej. Z perspektywy spragnionych polskich kibiców lepiej, gdy zamiast wylewać wodę pod stół, przelewa się ją do innego dzbanka. To raczej zrozumiałe.

Transfer Mariusza Fornalczyka należy uznawać za prawdziwy hit

“Fajniejsi” od Legii? Perspektywa dla dobra polskiej piłki

Wyróżniający się ligowcy trafiający do lepszych albo chociaż bogatszych klubów to jedno. Co innego to wyróżniający się ligowcy z polskim dowodem w kieszeni. Nie mówcie, że nie cieszy was perspektywa rozwoju zawodowego, na który może liczyć teraz jeden z najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy w Ekstraklasie. Motor napędowy naszej kadry młodzieżowej. Po udanym sezonie dostał dobrą pod paroma względami ofertę. Na bank zarabiać będzie więcej niż w Kielcach, a na dodatek w Widzewie budują projekt, który w perspektywie kilku lat ma walczyć o puchary. Fornalczyk ma czas, może te kilka lat poczekać. Podpisał zresztą czteroletni kontrakt, ktoś go przekonał planem długoterminowym.

Gadanie o stawianiu na młodych Polaków może już męczyć i ubieranie takiej strategii w szaty zbawienia futbolu i Ekstraklasy jest z każdym kolejnym powtórzeniem podobnej tezy coraz bardziej groteskowe.

– Jest jakiś pan Wingungu, pan Tralala czy inny Ciondundu, nikt go nie zna w jego kraju, a on zajmuje miejsce naszemu młodemu rodakowi. Gdzie w tym sens? Gdyby to był dobry piłkarz, może jakiś reprezentant swojego kraju – okej, niech gra. Ale są niektórzy tacy, że… Są w tej Ekstraklasie tacy starzy obcokrajowcy, którzy nie powinni grać, ale grają – mówił w WeszłoTV Roman Kosecki. I ma trochę racji, ale też nie da się oprzeć wrażeniu, że to takie gadanie dla gadania.

Widzew mówi “sprawdzam”. Przetestuje teorię na żywym organizmie

Pana Romana nie cieszą do końca transfery Steve’a Kapuadiego, Wahana Biczachczjana czy Marca Guala – też wewnątrzligowe, ale jednak mniej “nasze”. Co innego zakontraktowanie Kacpra Chodyny, Patryka Kuna czy wcześniej wspominanego już Bartosza Slisza. Legia nie słynie może z totalnego drenowania polskiego rynku, ale nie pozostaje nań obojętna i kilku piłkarzom dała szansę na wskoczenie wraz z przenosinami do Warszawy na wyższą półkę pod względem zarobków i rywalizacji o bardziej ambitne cele w lidze.

“Polskie” transfery do Legii w ostatnich latach:

2024/2025

  • Kacper Chodyna – 25 lat – 860 tysięcy euro

2023/2024

  • Patryk Kun – 28 lat – bez odstępnego

2022/2023

  • Dominik Hładun – 26 lat – bez odstępnego

2021/2022

  • Patryk Sokołowski – 27 lat – bez odstępnego

2019/2020

  • Bartosz Slisz – 20 lat – 1,5 miliona euro
  • Mateusz Cholewiak – 29 lat – 60 tysięcy euro

Przenosiny Fornalczyka do Łodzi pod paroma względami przypominają wykupienie Bartosza Slisza przez Legię

Generalnie o to właśnie chodzi w teorii głoszonej przez Koseckiego i jemu podobnych. Zakłada ona stworzenie dobrych warunków polskim piłkarzom do realizacji ich ambicji jeszcze w ramach gry w Ekstraklasie. Nie do końca na bazie ligi dwóch prędkości – to raczej założenie, że tych prędkości może być kilka, a zróżnicowanie jest faktycznie ważne.

Jakiś młody zawodnik może więc trafić z pierwszej ligi do beniaminka Ekstraklasy i potem może go wyciągnie jakiś klub z dwunastego miejsca. A może od razu zgłosi się, dajmy na to, Górnik Zabrze. Albo od razu Legia. Albo Widzew, bo pod względem zarobków oferowanych przez klub z Łodzi zaczynamy mówić o potencjale – na razie tym finansowym – godnym ligowej czołówki i naprawdę najlepszych z najlepszych w Ekstraklasie.

Póki woda nie wylewa się pod stół, zyskuje na tym więcej klubów, nie tylko ten jeden. I o ile na młodych Polakach faktycznie da się zbudować naprawdę silny zespół – tort dalej będzie dzielony. Smacznego!

CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH W EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Demolka. Iga Świątek rozegrała jeden z najbardziej jednostronnych półfinałów ostatnich lat

Sebastian Warzecha
3
Demolka. Iga Świątek rozegrała jeden z najbardziej jednostronnych półfinałów ostatnich lat

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Poważny transfer i nadzieja na spokojne utrzymanie. Wisła Płock wraca do Ekstraklasy

Wojciech Górski
2
Poważny transfer i nadzieja na spokojne utrzymanie. Wisła Płock wraca do Ekstraklasy

Komentarze

75 komentarzy

Loading...