Skoro klasyfikację skrzydłowych wygrywa piłkarz, który zaraz skończy 37 lat, to dałoby się pomyśleć, że jest z Ekstraklasą pod tym względem fatalnie i reszta stawki po prostu powinna się wstydzić. Ale… nie! Grosicki wygrał, bo był bardzo dobry, natomiast byli też inni naprawdę solidni piłkarze.

Niemniej oddajmy Grosickiemu co królewskie – kolejny fantastyczny sezon. Siedem goli i dwanaście asyst, dla porównania:
- 23/24 – 13 goli, 13 asyst
- 22/23 – 13 goli, osiem asyst
- 21/22 – dziewięć bramek, sześć ostatnich podań
Kamil cały czas trzyma więc wysoki poziom i kto wie, może spełnią się – akurat te – słowa Alexa Haditaghiego. Właściciel Pogoni powiedział w wywiadzie dla Weszło: – Według mnie Kamil będzie jeszcze przez kilka lat grał w piłkę – jest w dobrej formie, widzę, jak o siebie dba.
Wiadomo, że Grosik pewnie zamieniłby co najmniej kilka indywidualnych statystyk na jedno trofeum dla Pogoni, ale akurat on i Koulouris zrobili właściwie wszystko, żeby Portowcy w końcu coś wygrali. Gdyby koledzy byli na tym poziomie, to byłaby szansa na dublet, ale cóż – nie są.
Kamil Grosicki: Nawet gdybym był zmęczony, zrobiłbym wszystko, żeby przyjechać na kadrę
Idąc dalej mamy dwóch przedstawicieli Lecha: Gholizadeha i Walemarka. Irańczyk na wiosnę był absolutnie kluczowy, miał znakomity finisz mimo problemów zdrowotnych – od 24. kolejki zapunktował 5+3. Najważniejsze zrobił oczywiście w Warszawie, kiedy wyczarował gola praktycznie z niczego, ale dzięki swojej technice, szybkiej nodze, zgubił rywala na małej przestrzeni i Lech zdobył kluczowy skalp.
Ktoś powie, że Walemark jednak za wysoko, bo zagrał ledwie 1300 minut. No, ale skoro tak, to osiem bramek i cztery asysty tym bardziej wygląda okazalej. No i gość punktował w ważnych momentach: wyciągnął Lecha za uszy z Koroną, strzelił z GKS-em, z Motorem, z Zagłębiem. To wszystko były mecze albo na styku, albo prawie na styku, z Puszczą nie grał, nie nabił więc łatwych łupów przeciwko bezbronnemu przeciwnikowi.
Tak, chcemy od niego więcej i on będzie potrafił – jeśli zdrowie pozwoli – dać więcej, ale już teraz widać, że to kozak i naprawdę trzecie miejsce nie jest wielką kontrowersją.
Tuż za podium Luquinhas, który odbił się z formą, bo w pewnym momencie można było myśleć, że jego powrót to Legii jest nieudany, a za Brazylijczykiem – Hansen, oj, będzie bolało Jagę to odejście. Wyciągnęła niechcianego w Widzewie piłkarza, a ten prezentował się w Białymstoku więcej niż rzetelnie. Z kolei szósty Fornalczyk może powalczyć i o podium w kolejnym sezonie, jeśli zagra dwie takie rundy, jak ta wiosenna. Pokrętło ma, liczby dołożył, teraz tylko i aż: trzeba ustabilizować formę na dłużej niż parę miesięcy.
Z pozostałej czwórki: Mena, Czurlinow, Pieńko, Capita, najcieplejsze słowa należą się… temu ostatniemu. Jesień stracił przez kontuzję, ale jak odpalił, to ciągnął Radomiaka, mając najwięcej udanych dryblingów wśród skrzydłowych, będąc najszybszym piłkarzem w lidze. Ostatecznie ledwie sześć spotkań w pierwszym składzie nie uprawnia go do wyższej lokaty, ale jeśli zostanie i będzie tak grał… Może być ciekawie.
To w ogóle bardzo solidarna kategoria, bo zmieściło się kilku piłkarzy z niższych rejonów tabeli, tak więc fajnie, że nawet gorsze całościowo zespoły jak Radomiak, Lechia czy Zagłębie potrafiły dostarczyć ciekawych piłkarzy na skrzydłach.

RANKING LIGOWCÓW:
- Niekwestionowany numer jeden ze Słowenii na lewej obronie [RANKING]
- Kilku topowych i cała reszta. Rynek “dziesiątek” jak liga dwóch prędkości [RANKING]
- Bardzo solidny sezon wielu środkowych pomocników [RANKING]
- Trelowski wygrywa z Mrozkiem. Reszta wyraźnie za nimi [RANKING]
- Prawa obrona ma się naprawdę dobrze [RANKING]
- Podium bez Skrzypczaka. Oto najlepsi stoperzy sezonu [RANKING]
Fot. Newspix