Alex Haditaghi, właściciel Pogoni Szczecin, w długiej rozmowie z Weszło. Czy okłamał kibiców w sprawie cen karnetów? Czy boi się krytyki? Dlaczego klub ostatecznie rozstał się z Dariuszem Adamczukiem? Czy Robert Kolendowicz zostanie w klubie, nawet jeśli przegra finał Pucharu Polski? Dlaczego uważa, że Międzygminny Zakład Aktywności Zawodowej w Dobrej kłamie i – krótko mówiąc – chce go oszukać na pieniądze? I wiele, wiele więcej. Zapraszamy!

Jesteś zestresowany przed finałem Pucharu Polski?
Mógłbym skłamać, że nie, że wszystko jest w porządku, ale trudno mi jeść i spać. To wielki mecz dla miasta, drużyny, dla mnie. To ekscytujące. Stresujące, tak, ale też ekscytujące.
Możesz potwierdzić, że piłkarze Pogoni dostaną 2,5 miliona złotych do podziału, jeśli zdobędą Puchar?
Tak. Nagroda od PZPN-u wynosi pięć milionów złotych i dla mnie było ważne, by pokazać zawodnikom, jak kluczowy jest ten mecz dla wszystkich związanych z Pogonią. Nie zawsze chodzi o pieniądze, chodzi też o trofea, o osiągnięcie czegoś po raz pierwszy w historii klubu.
To ostatni taniec tego zespołu w tym kształcie? Koulourisa trudno będzie utrzymać, Grosicki nie będzie młodszy…
Według mnie Kamil będzie jeszcze przez kilka lat grał w piłkę – jest w dobrej formie, widzę, jak o siebie dba, a z Koulourisem mamy jeszcze rok kontraktu. Natomiast faktem jest, że zespół stracił zimą trzech piłkarzy i choć wykonuje świetną pracę wiosną, to w najbliższym okienku musimy ściągnąć czterech-pięciu naprawdę dobrych jakościowo zawodników, wówczas czeka nas świetny rok, na który już czekam z ekscytacją, ale te transfery to podstawa, fundament. Budowałem domy dla zarobku i najważniejszą ich częścią są fundamenty – jak je masz, możesz zmieniać ściany, pokoje, ale bez nich nic nie zrobisz.
Naprawdę wierzysz, że po takim sezonie Koulouris zostanie w Szczecinie?
On wie, że liga się rozwija, że to miasto go kocha, a Polska to bezpieczny kraj, z którego ma ledwie dwie godziny lotu do Grecji. Zrobimy wszystko, by go zatrzymać. Ale na koniec dnia usiądziemy, porozmawiamy i uszanujemy to, co zdecyduje.
Niemniej poproszę o konkrety – rozmawiacie już o nowym kontrakcie?
Nie. Taka rozmowa jest zaplanowana na termin po finale Pucharu Polski.
Skoro ma rok do końca kontraktu, za jaką kwotę odstępnego jesteście w stanie go sprzedać?
Za to odpowiada Tan Kessler, nie jestem zaangażowany w tę część biznesu, pozostawiłem mu podejmowanie takich decyzji. Natomiast nie może być tak, że sprzedajesz samochód i potem nie masz pewności, że zastąpisz ten samochód innym. Czyli: ja muszę być pewny, że mamy zastępstwo za Koulourisa, ale na razie nie chcę go zastępować, tylko zatrzymać go na długi, długi czas.
Jedna duża zmiana w klubie nastąpiła – odszedł Dariusz Adamczuk. Dlaczego? Mieliście pracować razem mimo wcześniejszych, nazwijmy to, nieporozumień.
Ja powiedziałem Darkowi, że jego słowa krytyki pod moim adresem nic dla mnie nie znaczą, że zapominam o nich. Zapytałem jednak, dlaczego tak się wypowiadał, on stwierdził, że sądził, że już mnie nigdy nie zobaczy. Dziś nie mam nic złego do powiedzenia o Dariuszu. Natomiast my mamy swoją filozofię futbolu, chcemy dać jej szansę, więc kiedy przyszedł do mnie Tan Kessler i stwierdził, że jednak tej współpracy nie widzi i chce dokonać takiej zmiany, to ja mogłem tylko powiedzieć: w porządku, popieram twoją decyzję. I tyle. Przez ostatnie sześć tygodni Dariusz był miłym człowiekiem, ale ja go widziałem cztery czy pięć razy. Zachowywał się profesjonalnie, niemniej jeśli chodzi o piłkę nożną nie mogę powiedzieć: hej, był złym dyrektorem. Nie, ale Tan chciał się z nim rozstać, to była jego wola i tak się stało.
Miesiąc wystarczy, by zdecydować, że wieloletni dyrektor sportowy klubu nie pasuje do waszej filozofii?
Cóż, kiedy wiesz, to wiesz. Jeśli zatrudniasz dyrektora sportowego, nie masz czasu, by spędzić z nim kilka miesięcy, prawda? Rozmawiasz z nim kilka godzin i decydujesz. A skoro Tan spędził z Dariuszem sześć tygodni, to tym bardziej jestem pewien, że wiedział, czy może z nim pracować, czy nie.
Słyszałem, że zarzucaliście Adamczukowi, że letnie okienko nie było przygotowane, co akurat było trudne do zrobienia biorąc pod uwagę zmiany w klubie.
Z uwagi na szacunek, który mam, nie chcę komentować tych plotek. Powiem, że my jako organizacja musimy być cały czas gotowi, mieć ze sobą listę graczy, którymi jesteśmy zainteresowani i których monitorujemy. To lato będzie bardzo ważne. Nie możemy polegać na agentach, których zadaniem jest sprzedawanie piłkarzy.
To ciekawe, bo jesteście blisko z Mariuszem Mowlikiem, który jest agentem.
To świetny agent, ale przede wszystkim mój przyjaciel. Ma u nas kilku swoich zawodników, ale nie będzie działał dla nas jako agent, jest moim doradcą, bo jego opinia jest dla mnie bardzo ważna. Tak jak opinia Tana i tak jak opinia przyszłego dyrektora sportowego, którego chcemy pozyskać, jak i dyrektora technicznego, którego też chcemy. W przeszłości decyzje podejmował Dariusz, a my chcemy być komitetem, działać tak, że rozmawiamy w większym gronie, również z trenerem i skautami. Jako właściciel będę miał większy komfort, wiedząc, że o danym transferze rozmawiało kilka osób, a nie myślała tylko jedna, jak wcześniej. Będziemy się mylić, ale szansa na pomyłkę, gdy zrobimy coś drużynowo, jest mniejsza.
Przyjaźń nie może wykluczać profesji, Mowlik to agent. Prosta droga do konfliktu interesów.
Nie sądzę, żeby Mariusz próbował na mnie naciskać. Natomiast jeśli poleci dobrego zawodnika, dlaczego miałbym mu nie zaufać? Wolę robić interesy z ludźmi, których znam i którym ufam niż z ludźmi, których nie znam i nie wiem, jakie mają plany. Jeśli Mariusz zna jakiegoś piłkarza, na przykład z Chorwacji, Czech czy Słowacji, da mi swoją opinię, to nie ma konfliktu, bo on na tych graczach nie zarobi, skoro nie ma z nimi umowy. Zresztą jego najważniejszą rolą będzie to, żeby odbudować naszą akademię. Mamy 1400 zawodników, ale nie jesteśmy wystarczająco produktywni, musimy „tworzyć” większą liczbę piłkarzy, a Mariusz nam w tym pomoże.
Słyszałem, że Mowlik już przesuwa swoich piłkarzy wyżej w tej akademii, na przykład z drużyn U15, a ci niekoniecznie na to zasługują.
Nie, to nieprawda. Natomiast faktem jest, że trzeba tych najzdolniejszych przesuwać do starszych roczników, bo w jaki sposób mają się rozwijać? Skoro na swoim poziomie są najlepsi, niech idą dalej i podnoszą swoje umiejętności. Naszym planem jest to, żeby od przyszłego sezonu szesnasto-, siedemnastolatkowie przychodzili raz czy dwa razy w tygodniu na treningi z pierwszą drużyną, żeby zobaczyli jak to jest, jaka czeka ich rywalizacja. Pogoń ma być jak Ajax, jak PSV, Benfica, chcemy być fabryką piłki nożnej, produkować co roku trzech-czterech piłkarzy.
To duże słowa, Dariusz Mioduski pięć lat temu też chciał, by Legia była jak Ajax. Cóż, nie jest.
Zawsze można marzyć, ale ja chcę też te marzenia realizować. Jeśli będziemy nawet w 30% jak ten Ajax, to będzie już duże osiągnięcie, chcemy brać z nich przykład, odwiedzić ich, sprawdzić, dlaczego są tacy wyjątkowi. Czeka nas ciężka praca, ale jeśli ją wykonamy, a wykonamy, sukces jest możliwy.

Haditaghi: Pogoń może zapłacić milion euro za piłkarza
A wracając jeszcze do pierwszego zespołu – jaki jest próg bólu tej Pogoni, to znaczy, możesz zapłacić milion euro za jednego piłkarza?
Jeśli uznamy, że dany piłkarz jest tego wart, jestem więcej niż otwarty na to, żeby zapłacić milion euro. Na 100% musimy płacić kwoty odstępnego za niektórych zawodników. Ponadto musimy rozmawiać z najlepszymi klubami o wypożyczeniach ich piłkarzy, to odegra dużą rolę. Widać to po Jagiellonii – mają kilku świetnych graczy ściągniętych właśnie w ramach wypożyczenia. Nie ma powodu, by nie mieli tu przychodzić, skoro jest duża szansa, że zagramy w Europie, czy to przez Puchar, czy to przez ligę.
Oby byli to lepsi piłkarze niż ci ściągnięci zimą. Nie było cię wtedy w klubie, ale Effori był i wciąż jest.
Renyer miał problemy z kontuzjami, podobnie jak pozostali dwaj gracze. Niemniej Rojas odchodzi, już przekazaliśmy jego agentom, że nie będziemy kontynuować tej współpracy.
Kto jeszcze odejdzie?
To zależy od Tana, nowego dyrektora sportowego i trenera. Trzeba go spytać: hej, czego potrzebujesz?
Kolendowicz zostanie w drużynie nawet jeśli Pogoń przegra finał?
Na 100%. To świetny szkoleniowiec. Gracz zespołowy, który jest znakomity w komunikacji, rozumie, że musimy grać młodymi zawodnikami i umie to robić. To przyszła supergwiazda trenerki, nie zdziwię się, jeśli kiedyś zobaczymy go w najlepszych ligach.
Ile wydałeś do tej pory na Pogoń?
Ponad 7,5 miliona euro, zbliżam się do ośmiu.
To nie można było dołożyć jeszcze 130 tysięcy i uregulować sprawę z Międzygminnym Zakładem Aktywności Zawodowej w Dobrej?
Super, że zadałeś to pytanie, bo mam szansę się odnieść. Przyszliśmy do klubu i sprawdziliśmy zaległe faktury – te, które były uczciwe, zostały opłacone. To znaczy – ktoś dostarcza produkt, a Pogoń mu zalega, otrzymuje pieniądze. Na przykład Capelli dostarcza sprzęt, więc trzeba płacić. Płacimy. Bez zadawania pytań, bez próśb o rabaty. Umowa z firmą grzewczą? Opłacona. Ale tutaj… Mówią, że przyprowadzili 30 osób do sprzątania stadionu, ale według naszego raportu pojawiło się tylko dwanaście. Dlaczego? Albo naliczyli nam opłatę za mycie ciśnieniowe po każdym spotkaniu, ale wtedy pytam – dlaczego nie robiliście tego przez ostatnie dwa miesiące? Dlaczego wystawiacie rachunek za coś, czego nie zrobiliście? Musiałem zadawać takie pytania. To bardzo przykre, gdy jakaś organizacja wykorzystuje osoby niepełnosprawne, by inni czuli się winni. Moja matka jest niepełnosprawna, a również pracowała jako sprzątaczka w domach.
Dlatego mam pełen szacunek i miłość do ludzi, którzy ciężko pracują przy sprzątaniu naszego stadionu. Ale, jak mówię, trzeba zadawać pytania.
Pytam – dlaczego nie umyliście stadionu? Odpowiedź brzmiała: nasza maszyna była zepsuta przez ostatnie kilka miesięcy, ale ją naprawimy. To dlaczego wystawiacie nam taki rachunek? Odpowiedź: okej, poprawimy to.
I tu jest kolejny problem. Nie płacono im przez ponad półtora roku. Nigdy nie poszli do gazet, ale w ciągu pięciu dni od przejęcia przeze mnie klubu, poszli z tym tematem do mediów społecznościowych, wszędzie.
Czy to było uczciwe? Co za tym stało? Dlaczego nie poprawili faktur, z którymi miałem problemy, a oni przyznali, że nie dostarczyli usług? To jest dla mnie bardzo osobiste, gdyż boli mnie, jak widzę komentarze ludzi na ten temat w social mediach. 130 tysięcy złotych to niewiele. Powiedziałem im – poprawcie faktury, wróćcie, dogadamy się.
Nigdy tego nie zrobili. Nie wrócili.
Czyli ta organizacja kłamie?
100%.
Okej, z tym że oni twierdzą, że to ty obiecałeś, że do nich wrócisz z propozycją, ale tego nie zrobiłeś. Maria Kurek powiedziała: Odbyło się jedno spotkanie, w trakcie którego pan Haditaghi powiedział, że wystosuje odpowiednie pismo, żeby wszystkie ustalenia zostały sformalizowane. Ale pismo się nie pojawiło, ani jakakolwiek reakcja klubu na moje prośby o to pismo. Podejmowałam dalsze próby kontaktu, ale bez rezultatu.
Cóż – możemy iść do sądu. Chodzi o zasady, nie o pieniądze. Ja muszę się upewniać, że faktury są uczciwe i zasadne, a te nie są. Jeśli mam problem z jakimś rachunkiem – rozmawiam. Dlaczego naliczyliście nam tę opłatę, skoro nie dostarczyliście usługi? Jeśli odpowiedzią jest wyjście do mediów, by wywrzeć presję: to nie zadziała. Dostarcz to, co obiecałeś. Zrób to, co powiedziałeś, że zrobisz.
A to prawda, że zaproponowałeś im zapłacenie po prostu o 30% mniej niż 130 tysięcy złotych?
Sprawdziliśmy, że ich faktury są niezwiązane z rzeczywistością. Powiedziałem im, że nie chcę iść do sądu i jestem gotów na ugodę. Ale w przyszłości, jeśli obiecujesz, że będzie pracować 25 osób, niech pracuje 25. Jeśli mówisz, że będziecie myć myjką ciśnieniową, myjcie myjką ciśnieniową. Jeśli twierdzisz, że toalety będą czyste, niech będą czyste. To dotyczy wszystkich, którzy pracują z Pogonią – muszą się wywiązywać z umów.
Wiesz, problem tego klubu nie polegał tylko na zarabianiu pieniędzy. Polegał też na tym, że było tutaj wiele pasożytów – ludzi, organizacji, którzy chcieli zabierać Pogoni kasę. Nie zamierzam nikogo przepraszać za to, że walczę o każdą złotówkę, którą ktoś chce nam zabrać bez dostarczenia usługi. A jeśli ktoś chce mnie atakować w mediach społecznościowych – proszę bardzo, jestem przyzwyczajony.
Gdyby tak nie było, nie rozmawiałbym z tobą. Napisaliście, co napisaliście, historię o moich poprzednich latach, która nie była prawdziwa.
Co było nie tak z tym artykułem? Mówiłeś o presstytutkach, a tam były głównie cytaty z ciebie i twoich lat w Grecji.
To ciekawe, że można szukać informacji, a potem wymyślać o kimś historie. A kiedy ta osoba odpowiada, stajesz się nagle wrażliwy na X-ie. Ty chciałeś ze mną porozmawiać i rozmawiamy. Dlaczego autor tamtego tekstu tego nie zrobił? Nie zadzwonił, nie zapytał: „słuchaj, słyszałem to, to i to o tobie, jak na to odpowiesz? Czy to prawda? Powinieneś to skomentować”. Nie boję się trudnych pytań. Pytasz mnie o firmę sprzątającą, ucieszyło mnie to, odpowiedziałem. Ale jeśli mnie atakujesz, nie pytasz o zdanie, mam prawo się bronić. Zawsze to robiłem – jestem dzieckiem-uchodźcą, które opuściło swój ojczysty kraj w wieku sześciu lat, nie miałem ojca, wszystko musiałem budować sam. Nie zamierzam przepraszać, że walczę o siebie i się bronię.
Ten tekst był oparty na twoich słowach, na twoich cytatach. Zresztą nie przy każdym tekście będziemy dzwonić i pytać się o zdanie, nie będziemy dzwonić do Kyliana Mbappe, jeśli napiszemy, że jest w słabej formie, żeby go spytać: hej, jesteś w słabej formie? Zresztą – powtórzę pytanie: co było nie tak w tym tekście? Tego w swojej odpowiedzi nie napisałeś, po prostu obrażałeś.
99% informacji było niedokładnych. Wprowadzały w błąd. Pisał, dlaczego opuściłem Grecję, nie chcę znowu rozmawiać o Grecji.
Skoro nie chcesz rozmawiać o Grecji, to po co miał do ciebie dzwonić, skoro pisał artykuł o Grecji?
Dzisiaj chodzi o Pogoń.
No i w porządku, ale mówisz, że 99% informacji było niedokładnych, ale nie podajesz żadnego przykładu.
Dam ci przykłady. Napisał, że stwierdziłem, moi piłkarze nie dostaną zapłaty, jeśli nie wygrają trzech meczów z rzędu. A ja nawet płaciłem z góry. Napisał też, że odszedłem z Grecji bez powodu, a ja powiedziałem, że powodów było wiele, na przykład wrzuciłem zdjęcie pryszniców i szatni. Jego odpowiedź brzmiała: tak, widziałem te zdjęcia. To dlaczego nie były częścią jego historii?
Przecież ten post, że wyrzucisz piłkarzy, jeśli nie wygrają trzech meczów z rzędu, wciąż wisi na Facebooku i dokładnie tak napisał.
To chyba trzeba ten post przeczytać jeszcze raz. Twój kolega napisał artykuł, ja się broniłem, jeśli jego uczucia są zranione – trudno.
Myślę, że nie są, w tamtej wymianie zdań to raczej ty wyglądałeś na zranionego.
Gdybym był zraniony, to bym z tobą nie rozmawiał. Czytam wasz portal i macie też ciekawe historie, zabawne. Ten wywiad również uważam za udany.
Wskrzesił klub, walczył z systemem, pękło mu serce. Alex Haditaghi w Grecji
Dziękuję, ja też, ale wracając do krytyki: to nie jest jednorazowa sprawa, że reagujesz ponad miarę na krytykę. Lokalnemu dziennikarzowi groziłeś odebraniem akredytacji.
Nie ma znaczenia, czy ktoś jest dziennikarzem, pożyczkodawcą, kimkolwiek – jeśli jakieś zachowanie może zaszkodzić klubowi, będzie miał ograniczany dostęp. Przecież tak się nie dzieje tylko w Pogoni, w Anglii to normalne. Mogę wpisać w ChatGPT polecenie, żeby komputer wskazał mi listę 50 dziennikarzy, którzy stracili akredytację i on to zrobi. Wy, jako dziennikarze, macie obowiązek wyrażania swoich opinii. Również negatywnych, jeśli coś zasługuje na krytykę. Natomiast powiem ci jako przykład, czysto teoretycznie: jeśli twoim jedynym celem jest wchodzenie do klubu i szukanie brudów, kto z kim sypia, kto się z kim spotyka, to tworzy tylko spustoszenie i chaos. To jest niedopuszczalne, rakotwórcze.
Ale który artykuł jest dobrą krytyką, a który złą, bo ten dziennikarz napisał tylko, że Pogoń ściągnęła zimą słabych piłkarzy, co właściwie potwierdziłeś kilkanaście minut temu.
Nie odnosząc się do żadnego przypadku, a teoretycznie: każdy ma prawo kwestionować nasze decyzje, to w sumie korzystne, bo pozwala nam się mocniej zastanowić nad tematem. Ale nie będę tolerował szukania, a właściwie – tworzenia brudu, chaosu. Tak się buduje mistrzowskie kluby, ograniczając dostęp ludzi-nowotworów, którzy próbują nas zabić.

Haditaghi o cenach karnetów. „Jest inflacja, musimy być konkurencyjni”
Trudne pytanie: okłamałeś kibiców co do cen karnetów?
To nie jest trudne pytanie, to świetne pytanie. Pisałem o tym też na X-ie, gdyby było coś nie tak, usunąłbym post, a on dalej tam jest. Podnieśliśmy ceny biletów na ostatnie mecze domowe, od pięciu do piętnastu złotych. Zrozumieliśmy, że musimy nadążyć za innymi klubami, że potrzebujemy pieniędzy, by inwestować w drużynę, żeby być konkurencyjnym – wszyscy mówią o Koulourisie, on nie przedłuży kontraktu o dwa-trzy lata za te same pieniądze. Natomiast cena karnetów została pomnożona w rachunku liczba meczów domowych razy stara cena biletów i o to chodziło. Dodatkowo dodaliśmy wiele bonusów jak na przykład darmowe bilety na mecze Pucharu Polski, więc karnetowicze zapłacą mniej niż płacili w tym roku za większą liczbę spotkań.
Ale na koniec dnia, w tym sezonie najtańszy karnet kosztował 771 złotych, a teraz kosztuje 850 złotych. Czyli nie jest taniej.
Jeśli tak patrzysz to nie, ale cena za jeden mecz jest tańsza. Jest też inflacja, nie utrzymasz tych samych cen biletów co roku…
… ale wiedziałeś o inflacji przed swoją obietnicą!
Tak, ale wytłumaczyłem ci matematykę. Karnety nie są dla wszystkich, nie wszystkich stać na karnety, nie wszyscy też przychodzą na każdy mecz, tylko na przykład na osiem-dziewięć w sezonie. Naszym celem jednak jest być dochodową organizacją, a nie tracić kilkanaście milionów rocznie, bo wtedy nie będziemy w stanie dostarczyć dobrego produktu, który uszczęśliwi naszych fanów.
Wiesz, nie rozumiem, dlaczego nie powiedziałeś kibicom – chciałem dotrzymać tej obietnicy, ale jestem tu nowy, wciąż się uczę polskiej piłki, wciąż dochodzą do mnie kolejne rachunki do spłaty, nie dałem rady, musiałem te ceny jednak podwyższyć. Myślę, że wielu fanów doceniłoby tę szczerość.
Doceniam twoją opinię, ale tak jak wytłumaczyłem – doszło do nieporozumienia, być może ze względu na barierę językową, natomiast wszystko było wytłumaczone dość jasno. Dostajesz więcej meczów w cenie karnetu, nie podwyższyliśmy cen, ale musieliśmy szukać rozwiązań. Pogoń była sześć godzin od bankructwa, ochroniarze mieli nie przyjść na mecz, nie było ogrzewania, piłkarze nie mogli się umyć, mogli za to składać wnioski o rozwiązanie kontraktu w związku z opóźnieniami w wypłatach.
A jeszcze co do fanów – czytałeś post, w którym stwierdzono, że prosiłeś kibiców, by skandowali twoje imię i nazwisko na meczu?
Tak.
I tak było?
Nie. Był taki dialog:
– Hej, jeśli wygrasz Puchar Polski, twój pomnik będzie przed stadionem już na zawsze!
– I będziecie skandować jak w filmie: Rocky, Rocky!
– Nie, Alex, Alex!
I tyle, to były żarty. Nie jestem Rocky, nie oczekuję pomnika ani skandowania. Żyję normalnym, skromnym życiem, nie lubię luksusu, nie pokazuję swoich samochodów, zegarków czy prywatnych odrzutowców na Instagramie.
Ale lwy tak, lwy nie są dla biednych!
Ja ratuję zwierzęta, na przykład z cyrków, nie uważam, by one zasługiwały na to, by uczestniczyć w jakichś cyrkowych pokazach magicznych. Na świecie żyje coraz mniej tygrysów, a na przykład 30 tysięcy słoni jest zabijanych każdego roku. To coś strasznego, chcę ratować zwierzęta, to taka moja pasja. Ktoś musi to robić i cieszę się, że jestem to ja.
Skoro odszedłeś od sportu to też mam pytanie – serio uważasz, że to Zełeński jest potworem, nie Putin? Napisałeś do niego, cytuję: „Putin nie jest tutaj potworem. To USA, Wieka Brytania, ty nim jesteś”.
Moje przekonanie jest takie, że na świecie jest wiele potworów. Polityka obcych krajów jest okropna. To, co robi Putin, jest złe, ale to, co robi Zełeński, też jest złe. Okropne jest też to, co robi Benjamin Netanjahu. Dlatego macie tyle problemów z uchodźcami w Europie. Nie możesz kraść ludziom diamentów i złota w Afryce, utrzymywać ich w biedzie, a potem się dziwić, że chcą ją opuścić. Co się stanie, jeśli jej nie opuszczą? Umrą. To samo z Irakiem. Jeśli powiesz im, że mają broń masowego rażenia, a nie mają żadnej i zbombardujesz ich kraj, zabijesz ponad milion z nich, nie pytaj, dlaczego stają się uchodźcami.
A dlaczego swoich opinii na X-ie nie wyrażasz pod własnym imieniem? To w zasadzie żaden zarzut, jestem ciekaw.
Ktoś tak o mnie powiedział lata temu i uwielbiam tę nazwę, więc właśnie jej używam. Wszyscy jednak wiedzą, że to moje konto, nie ma znaczenia, czy się będzie nazywać tak, czy inaczej. Dopóki to moje konto i moje opinie, to wszystko co się liczy.
Powiedziałeś kiedyś, że nie zostawisz Kavali, ale zostawiłeś. Czy możemy być pewni, że nie zostawisz Pogoni?
Nie możecie. Jest tak wiele czynników, które decydują o twoim życiu… Ale Pogoń to inna historia niż Kavala. Inna liga, czysta. Polacy wykonali świetną pracę, by tak to wyglądało, by Ekstraklasa była uczciwa, konkurencyjna, gdzie każdy może pokonać każdego. Chcę być tu długo, ale kto wie, co kiedyś będzie – na przykład jak będzie z moim zdrowiem. Teraz minęło zaledwie kilka tygodni. Polacy to dobrzy ludzie, chociaż są sceptyczni i zadają trudne pytania. Nie ufają obcym, zawsze się zastanawiają, czy nie stoją za nimi jakieś tajemnice. Ale to świetni ludzie, każdy kocha swoją rodzinę, swoją duchowość, widziałem, co się działo w okolicach Wielkanocy. Jeśli kiedyś będziemy chcieli przekonać piłkarza do Pogoni, przywieziemy go do Szczecina. Zakocha się w tym miejscu, bo jest wyjątkowe. Tak jak cały wasz kraj.
WIĘCEJ O FINALE PUCHARU POLSKI:
- Sprawdzian generalny Pogoni. Piękna wiosna doczeka się puenty?
- Wielka stawka nie tylko dla Legii i Pogoni. Jaga czeka na wynik finału PP
- Rekordowa premia dla piłkarzy Pogoni w razie triumfu w Pucharze Polski
Fot. Newspix