Widzew z Legią, no, to ładnie brzmi w ujęciu historycznym, te starcia zapisały się na kartach Ekstraklasy, ale dzisiaj – większych emocji nie ma. Nawet jeśli Legia gra marny sezon w lidze i regularnie traci punkty, to Widzew i tak przegrywa. Zobaczyliśmy mecz z dość oczywistym przekazem: ci lepsi, ci słabsi.

Gospodarze są po prostu do bólu przeciętni. Na palcach jednej ręki można policzyć piłkarzy, na których warto zawiesić tam oko, reszta gdyby grała w Odrze Opole, to nie mogłaby specjalnie protestować. Pewnie jedynym zaskoczonym człowiekiem na stadionie – że to tak wygląda – był Kamil Kosowski, gorzej, że nie poszedł tam prywatnie, tylko to spotkanie komentował. Mogliśmy się więc od niego dowiedzieć, że w Widzewie nie ma graczy przypadkowych i powinno to lepiej wyglądać, gdyby ci piłkarze uwolnili swój potencjał.
Jedyne co chciało się uwolnić, to własne uszy od tych opowieści bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. Sugerował bowiem Kosowski, że taki Gikiewicz ma jakość, ale gdyby śledził ten sezon uważniej, wiedziałby, że jego dzisiejszy występ nie jest wypadkiem przy pracy, tylko tego sezonu podsumowaniem.
Bramkarz Widzewa nie poradził sobie z wybiciem piłki, trafił w legionistę i był z tego gol na 0:2. Wcześniej puścił strzał z ostrego kąta między nogami, ale tutaj akurat warto się skupić na podaniu Guala do Morishity – piękne, wizjonerskie, idealnie wymierzone.
Sympatycznie się ten mecz dla Legii ułożył. Trochę ponad 30 minut i już dwie bramki do przodu.
Potem Widzew chciał się odgryźć, miał też łatwiej gdy Legia przy dobrym wyniku spuściła z tonu i znów chyba najbardziej podobało się to Kosowskiemu, który regularnie gospodarzy chwalił, natomiast na piętnaście miłych zdań przypadał jeden celny strzał. Tych zdań było bowiem ze trzydzieści, a celne strzały dwa (plus kolejny ze spalonego).
W każdym razie – mówiło się jakiś czas temu, że Widzew będzie chciał wydać cztery miliony euro na wzmocnienia drużyny, natomiast jeśli podzieli się to przez liczbę piłkarzy, których będzie trzeba sprowadzić, żeby realizować mocarstwowe plany, to kwota na jednego już nie zrobi takiego wrażenia. Tych zawodników potrzeba naprawdę wielu, na obecnych niespecjalnie można liczyć.
Alvarez, Shehu, Cybulski pod rozwój i co… I schody.
Legia? Tak naprawdę trudno coś więcej napisać: przyjechała, zrobiła swoje, wyjechała (Morishita i Kun tak się śpieszyli, że z czerwonymi kartkami wylecieli jeszcze przed końcem meczu). Mogła wygrać wyżej, ale akurat Gikiewiczowi wylosowało się, że sam na sam będzie bronił, no i miała też jednak trochę szczęścia, że przy golu Widzewa był minimalny spalony.
Wtedy zrobiłby się jakiś problem, ale – mówiąc o łodzianach – jak nie idzie, to nie idzie.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Grosicki wrócił i zrobił robotę w najważniejszym momencie
- Komisja Ligi ukarała Raków po Jagiellonii i anulowała kartkę Repki
- Oyedele odrzuca zainteresowanie Szachtara Donieck!
- Piast ma już następcę Vukovicia?
- Rekord Śląska Wrocław: w Polsce nikt nie spadł sezon po sezonie tak nisko, w Europie mało kto
Fot. Newspix