Jagiellonia Białystok nie jest w najlepszej formie sportowej na finiszu sezonu i traci przewagę, która gwarantuje jej podium i grę w pucharach. Nie można jednak nie zauważyć, że nawet w takiej dyspozycji Jaga byłaby już niemal pewna europejskiej przygody w kolejnym roku, gdyby w jej meczach non-stop nie dochodziło do błędów sędziowskich. Cierpliwość traci już nawet Adrian Siemieniec.
Trzy i sześć — tyle punktów przewagi nad odpowiednio Pogonią Szczecin oraz Legią Warszawa zostało Jagiellonii Białystok przed ostatnimi meczami sezonu. Niewiele, zwłaszcza że obydwaj rywale mają do rozegrania zaległy mecz. Sytuacja zespołu Adriana Siemieńca byłaby jednak trochę lepsza, gdyby w końcówce spotkania z Górnikiem Zabrze podyktowano zasłużony rzut karny dla Jagi.
Albo gdyby dostrzeżono faul rywala w meczu z Piastem Gliwice. Albo gdyby zauważono faul rywala w meczu z Koroną Kielce. Generalnie — gdyby sędziowie wraz z asystą wozu VAR dostrzegali cokolwiek, żyłoby się wszystkim trochę łatwiej.
Jagiellonia Białystok straci puchary przez błędy sędziów? Kulminacja pomyłek
Na zegarze pozostała minuta do końca meczu, gdy Josema w walce o piłkę zdzielił łokciem w plecy Adriana Diegueza. Sytuacja z tych kuriozalnych, ale oczywistych. Josema potrafi w niezrozumiały sposób znokautować rywala, na starcie rundy podobnie wygłupił się w pojedynku z Abdoulem Tapsobą. Teraz sprawa była jeszcze bardziej jaskrawa. Wystawił łokieć, wpadł w przeciwnika.
🚨 Lyczmański o łokciu Josemy w plecy Diegueza: “Tu powinna być interwencja VAR. Sędzia Przybył powinien być przy monitorze. Bo to jest faul. I trzeba sobie to powiedzieć, że Jagiellonii należał się rzut karny.”
📸 CANAL + | #JAGGÓR pic.twitter.com/Lg5QgzehYn
— 𝗝𝗮𝗴𝗮𝗨𝗽𝗱𝗮𝘁𝗲𝘀 (@JagaUpdatesPL) May 4, 2025
Jarosław Przybył przyglądał się wszystkiemu z bliska. Nie dostrzegł nic. Sędziowie VAR z pięćdziesięcioma monitorami i kamerami w każdym kącie stadionu też. Wiadomo, że rzut karny to jeszcze nie gol, zwłaszcza gdy między słupkami stoi Filip Majchrowicz. Niemniej nie bez powodu xG karnego to 0,78. Można założyć, że prędzej się bramkę strzeli niż nie strzeli.
Można założyć, że Jagiellonia miałaby dwa punkty więcej na koncie. Mogłaby spokojniej oddychać przed maratonem Raków, Śląsk, Pogoń.
Cztery błędy sędziów w pięciu meczach Jagiellonii Białystok
Nie są to jednak jedyne punkty, które Jagiellonia straciła ostatnio na skutek błędnych decyzji sędziów. W pięciu minionych meczach pomyłki zdarzały się czterokrotnie. Raz na korzyść Jagi — gdy Ilja Szkurin był faulowany, lecz Legia nie otrzymała karnego — trzy razy na niekorzyść zespołu z Białegostoku.
- Piast Gliwice — gol na 1:1 pada po akcji, która zaczęła się faulem na Jarosławie Kubickim. -2 punkty
- Legia Warszawa — brak karnego za faul na Ilji Szkurinie. +2 punkty
- Korona Kielce — gol na 1:1 po faulu na Norbercie Wojtuszku, który został zdzielony w twarz przez rywala.
- Górnik Zabrze — brak rzutu karnego za faul na Adrianie Dieguezie. -2 punkty
Niektórzy dodają jeszcze, że w spotkaniu z Zagłębiem Lubin sędziowie pomylili się przy golu wyrównującym dla Miedziowych, ale zostawmy — nie jest to pomyłka oczywista, klarowna. Wszystkie powyższe sytuacje omawiano w Canal Plus, więc to nie są żadne dyskusyjne sprawy, lecz oczywiste pomyłki. Jagiellonia jest przez nie stratna minimum o dwa punkty. Minimum, bo ciężko rozliczać mecz z Koroną Kielce, który zakończył się wynikiem 1:3, więc Korona i tak strzeliła wystarczającą liczbę prawidłowych bramek, żeby wygrać.
Natomiast wiadomo — dla przebiegu meczu gol wyrównujący był istotny. Gdy ktoś powie, że Jagiellonia dowiozłaby w tym spotkaniu remis, nie będzie to teza postawiona na wyrost. Wtedy mamy trzy brakujące punkty Jagi i nawet Legia z dodatkowym punktem w kieszeni za wirtualny remis, nie ma czego szukać w walce o podium. Teraz wciąż żyje nadzieją, którą podsycają nieprawidłowe decyzje sędziów.
Adrian Siemieniec o sędziach: Nie powiem, że nic się nie dzieje, że jestem zadowolony
Dla Jagiellonii wypadnięcie z podium oznacza utratę kilku milionów złotych. To w przypadku korzystnego scenariusza, w którym wyprzedza ją Legia Warszawa, więc Jaga wciąż grałaby w pucharach. Scenariusz niekorzystny to out także z Europy, więc i kolejne straty. Wówczas mówilibyśmy o prawdziwej kulminacji, bo drugą drogę do gry w pucharach Jagiellonii zablokowali przecież… sędziowie. Ich błędy pozbawiły mistrzów Polski szans na krajowy puchar, teraz z kolei powoli odsuwają ją od podium.
Jasne, że nie można skupiać się tylko na tym. Jasne, że Jagiellonia wygrałaby z Górnikiem, gdyby trafiała w bramkę, zamiast obok bramki; że punkty tracone teraz są tak samo ważne, jak punkty tracone jesienią. Niemniej nie dziwi, że nawet Adrian Siemieniec zaczął tracić cierpliwość.
— Nie wypowiadam się, ale widzę, co się dzieje i coraz mniej mi się to podoba, więc jest szansa, że złamię swoją zasadę i skończę z dyplomacją, bo generalnie uważam, że bardzo dużo tego jest w ostatnim czasie. Nie mówię tylko o swojej drużynie, ale i o innych. Niestety tak jest. Muszę to zaakceptować, bo nie mam na to wpływu, ale nie chciałbym powiedzieć, że nic się nie dzieje, że jestem zadowolony.
Skoro gość, który przez całą swoją karierę był tym rodzynkiem, który po słowach „zwykle nie komentuję pracy sędziów” nie dodawał ALE, zaczynając wyliczankę tego, co ci, których nie krytykuje, zrobili źle, ma dość, to nie mówimy o drobnym występu, lecz serii katastrof. Siemieńcowi nie ma się jednak co dziwić. To żaden spisek wymierzony w Jagiellonię, bo sędziowanie w tym sezonie jest po prostu słabe. Obrywa każdy. Niemniej szkoda byłoby kolejny raz przeżywać to, co przeżywaliśmy, gdy błędy pozbawiły pucharów Pogoń Szczecin.
Skoro mamy zawodowców z gwizdkami, skoro pomaga im wideoweryfikacja, to mamy prawo oczekiwać, że w meczach wartych miliony złotych nie popełnią oni oczywistych błędów.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Miasto Gdańsk gwarantuje Lechii 10 milionów. Licencja jednak będzie?
- Piłkarz Ekstraklasy kpi z sędziów VAR. “Oglądają pokemony?”
- Śląsk walczy o utrzymanie, on nie pomaga. Zamiast tego szuka klubu [NEWS]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix