Reklama

Sprawdzian generalny Pogoni. Piękna wiosna doczeka się puenty?

Wojciech Górski

Autor:Wojciech Górski

25 kwietnia 2025, 12:09 • 6 min czytania 14 komentarzy

Konia z rzędem temu, kto zimą przewidziałby taki scenariusz dla Pogoni Szczecin. Piłkarze strajkowali, przyszłość klubu stała pod znakiem zapytania, krążący wokół Alex Haditaghi budził skojarzenia z Vanną Ly. W tym roku Portowcy są za to najlepiej punktującym zespołem Ekstraklasy, a dziś czeka ich sprawdzian generalny przed jednym z najważniejszych meczów w historii klubu.

Sprawdzian generalny Pogoni. Piękna wiosna doczeka się puenty?

Początek roku wyglądał w Szczecinie mniej więcej tak: piłkarze wychodzili na boisko, chwilę potruchtali i schodzili do szatni. Następnego dnia powtarzali to samo. O prawdziwych treningach nie było mowy, a odstawiana przez piłkarzy scenka miała zwrócić uwagę – zresztą skutecznie – na problem z wypłatami.

Nie było tak, że piłkarze obudzili się nagle lub zaczęli strajkować, gdy tylko pojawiły się pierwsze kłopoty. Jesienią opóźnienia były regularne, niektóre przekraczały dwa miesiące. Obiecywano, że wszystko zostanie uregulowane do Świąt Bożego Narodzenia. Nie zostało. Piłkarze zostali bez żadnej informacji.

Pogoń Szczecin. Nieoczekiwanie piękna wiosna

Wkrótce stało się jasne: Pogoń Szczecin, by przetrwać, musi na już zmienić właściciela. Problem w tym, że Jarosław Mroczek długo deklarował, że nie odda klubu swojego życia w przypadkowe ręce. Czekał na wiarygodnego inwestora, czekał, czekał… Aż klub stanął na samej krawędzi. Nie można było powiedzieć jednak, by za problemy Pogoni odpowiadały jakieś czynniki niezależne – klub wpisał do planów budżetowych choćby premię za zwycięstwo w Pucharze Polski (nie było go), premię z gry w Europie (nie było) i gotówkowe transfery wychodzące (nie było).

Koło Pogoni krążył co prawda cały czas Alex Haditaghi, ale jego kwieciste przemowy i bajeczne wizje wielkości raczej budziły obawy, niż wiarygodność. Ostatecznie, biznesmen na początku roku sam miał zrezygnować z kupna Pogoni, jako przyczynę wskazując rozbieżność w długach spółki według słów Mroczka a przeprowadzonego przez niego audytu. Choć wcześniej w sieci pojawiły się informacje, że to Mroczek podziękował Haditaghiemu.

Reklama

Jakkolwiek było – przyszłość Pogoni w tamtym momencie rysowała się w ciemnych barwach. Nawet ciemniejszych niż granatowo-bordowe.

Sytuację klubu w tekście „Jarosław Mroczek – jedyny winny całego syfu w Pogoni” analizował wówczas Jakub Białek:

„Ostatnie dwa lata to już wielopoziomowa katastrofa Pogoni Szczecin. Odpowiedzialny za nią jest wyłącznie Jarosław Mroczek, który kompletnie przeinwestował klub. Doprowadził do kolosalnej straty 27,5 miliona złotych w skali jednego sezonu. Całkowicie przeszarżował z głównym sponsorem – najpierw Grupa Azoty zrezygnowała przez jego polityczne komentarze, później wolał przez trzy lata grać bez logo głównego partnera na koszulce, uważając, że spływające oferty nie są zadowalające.

Równolegle do przychodów w zastraszającym tempie rosły koszta. Pogoń stała się typowym klubem budowanym na kredyt – Mroczek zadłużał się u lokalnych firm, co na dziś jest jego największą kulą u nogi. Podpisywał wysokie i długie kontrakty z wiekowymi zawodnikami bez potencjału sprzedażowego. Nazbyt optymistycznie podchodził do kwestii wychowanków. Po grubym transferze Kacpra Kozłowskiego zakładał, że co sezon Pogoń sprzeda młody talent za co najmniej kilka milionów euro – i tak kalkulował wydatki. Nie wspominając już o takich księgowych fikołkach jak wpisanie do budżetu środków za wygranie Pucharu Polski, do czego – jak wiadomo – nie doszło.

(…)

Innymi słowy – Mroczek zaryzykował, przeszarżował i teraz zbiera tego plony”.

Reklama

Jarosław Mroczek – jedyny winny całego syfu w Pogoni

Haditaghi na białym koniu

Ostatecznie będący pod ścianą Mroczek sprzedał udziały tajemniczemu podmiotowi, kryjącemu się za nazwą United Sports Investments Limited, którego twarzą był Nilo Effori. Spółka nie wzbudzała zaufania kibiców, zwłaszcza, że szybko okazało się, że do Pogoni kuchennymi drzwiami wchodzi… Alex Haditaghi.

Chwilę później światło dzienne ujrzało najwspanialsze oświadczenie, jakie kiedykolwiek miało miejsce w uniwersum polskiej piłki.

– Droga do przejęcia Pogoni Szczecin była niczym innym, jak grą w pokera z wysoką stawką, połączoną z mistrzowską partią szachów — taką, która wymagała cierpliwości, strategii i idealnego momentu, aby wykonać decydujący ruch.

– W śmiałym manewrze w ostatniej chwili Haditaghi wykorzystał swoją szansę, wykonał ruch i odwrócił grę do góry nogami — zabezpieczając Pogoń Szczecin w transakcji, która będzie pamiętana przez wiele lat.

A to tylko wybrane, pierwsze z brzegu, fragmenty oświadczenia Haditaghiego. „Bajkopisarz czy ratownik? Alex Haditaghi, postać nieoczywista” – zastanawialiśmy się wówczas, a razem z nami cała piłkarska Polska.

Bajkopisarz czy ratownik? Alex Haditaghi, postać nieoczywista

Na razie, poza ekstremalnie ekscentrycznym stylem zarządzania, irańskiemu biznesmenowi nie można wiele zarzucić. Na początku kwietnia pojawiła się wiadomość, że spłacił wszystkie zaległości wobec piłkarzy, a do tego wyłożył ponad 18 mln złotych na spłatę różnych długów i zobowiązań.

Alex Haditaghi na meczu Pogoni Szczecin

Pogoń punktuje najlepiej w 2025 roku

W gabinetach – na razie – w Pogoni dzieje się więc nieźle, klub odzyskał płynność finansową, wróciła względna normalność. A że, jak to w piłce, na klimat wokół klubu wpływają przede wszystkim wyniki sportowe, na twarzach kibiców Portowców znów zagościł uśmiech.

Poprzedni rok zespół ze Szczecina kończył dopiero na 8. miejscu w tabeli Ekstraklasy. Dziś jest czwarty, z realnymi szansami, żeby wskoczyć nawet na ligowe podium. Sprzyja temu terminarz, łącznie ze spotkaniem z Jagiellonią Białystok, w tej chwili bezpośrednim rywalem w walce o trzecie miejsce, w ostatniej kolejce.

Zresztą, gdy spojrzymy na tabelę Ekstraklasy jedynie za 2025 roku, okaże się, że Pogoń punktuje najlepiej ze wszystkich:

  1. Pogoń Szczecin – 24 pkt, bramki: 22:9,
  2. Raków Częstochowa – 24 pkt, bramki: 19:10,
  3. Lech Poznań – 21 pkt, bramki: 22:14,
  4. Jagiellonia Białystok – 21 pkt, bramki: 19:11,
  5. Korona Kielce – 20 pkt, bramki: 13:11,
  6. GKS Katowice – 20 pkt, bramki: 14:13.

Do tego szczecinianie pewnie awansowali do finału Pucharu Polski, wygrywając w półfinale z Puszczą Niepołomice 3:0.

Pogoń znów zagra z Puszczą. „To będzie podobny mecz”

Jest zgrabnym zbiegiem okoliczności fakt, że właśnie z Puszczą ekipa trenera Roberta Kolendowicza zagra ostatnie spotkanie przed piątkowym finałem Pucharu Polski. Starcie z Legią odbędzie się dokładnie za tydzień, 2 maja, na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Dla Pogoni będzie to jedno z najważniejszych spotkań w historii klubu, a jeśli okaże się zwycięskie – pewnie będzie uznawane nawet za najważniejsze, bowiem dające pierwsze, historyczne trofeum do klubowej gabloty. Portowcy wielkim faworytem byli w zeszłym roku, gdy do 99. minuty finału prowadzili z pierwszoligową Wisłą Kraków. Wówczas ta wyrównała po bramce Eneki Satrusteguiego, a w dogrywce triumf Białej Gwieździe dał Angel Rodado.

– Czym różnią się tegoroczne przygotowania do finału od zeszłorocznych? Niewątpliwie nasz duży atut to doświadczenie. Znamy stadion, szatnię, boisko. Drogę na stadion. Dużo rzeczy przemawia, że przygotowanie bezpośrednio do meczu na pewno będzie inne. Dla mnie to doświadczenie bezcenne i zamierzam z niego korzystać – zaznacza przed zbliżającym się finałem Pucharu Polski Robert Kolendowicz.

Na razie zapowiada jednak pełne skupienie na najbliższym przeciwniku.

– To będzie bardzo zacięte spotkanie. Myślę, że podobne do tego półfinałowego. Wtedy wygraliśmy wysoko, ale były momenty, gdy był to dla nas mecz trudny – zapowiada. – Według mnie Puszcza to nie tylko stałe fragmenty. To dużo więcej. Widzę u nich dobrą organizację, pomysł na grę, realizację tego pomysłu.

Trener Pogoni deklaruje też, że jego celem jest zakończenie sezonu na ligowym podium.

– Oba zespoły będą zdeterminowane. Oba mają inne cele. Puszcza gra o utrzymanie, bardzo dzielnie walczy. My mamy dystans do czołowej trójki, który chcielibyśmy niwelować. Jagiellonia też ma przed sobą trudne mecze. Gra między innymi z Rakowem. Zrobimy wszystko, aby finalnie zwyciężyć i być w dobrym nastroju i w grze do końca – kończy wypowiedź na konferencji prasowej.

WOJCIECH GÓRSKI

WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN NA WESZŁO:

fot. Newspix.pl

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Drużyna warta braw. Aluron grał pięknie, ale przegrał w finale Ligi Mistrzów

Sebastian Warzecha
9
Drużyna warta braw. Aluron grał pięknie, ale przegrał w finale Ligi Mistrzów
Ekstraklasa

Łukasz Gikiewicz mocno o bracie: “Jego wywiad był tak fatalny, jak dwa ostatnie mecze”

Jakub Radomski
7
Łukasz Gikiewicz mocno o bracie: “Jego wywiad był tak fatalny, jak dwa ostatnie mecze”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Łukasz Gikiewicz mocno o bracie: “Jego wywiad był tak fatalny, jak dwa ostatnie mecze”

Jakub Radomski
7
Łukasz Gikiewicz mocno o bracie: “Jego wywiad był tak fatalny, jak dwa ostatnie mecze”

Komentarze

14 komentarzy

Loading...