Pamiętacie, co pisaliśmy po transferze Ilji Szkurina do Legii? Szymon Janczyk nazwał ten ruch panicznym i pozbawionym sensu. Dziś Białorusin zaliczył przypadkowy udział przy golu, po czym wykonał rzut karny jak nieudacznik, a chwilę później zabrał bramkę koledze. Legia, na swoje szczęście, miała w składzie świetnego 19-latka. Jan Ziółkowski, poza faulem, który skutkował golem, grał kapitalnie i to on w doliczonym czasie gry dał Legii wygraną 2:1 z Lechią Gdańsk.
Wiecie, dlaczego to przerąbane być środkowym obrońcą? Bo możecie doświadczyć tego, czego dzisiaj Ziółkowski. Jedna, druga, trzecia, czwarta kapitalna interwencja. Mimo 19 lat, pan profesor. Nagle nadchodzi moment, gdy bardzo źle zachowuje się Patryk Kun, a Ziółkowski nieco się podpala i fauluje tuż przed polem karnym. Gdy sędzia odgwizdał rzut wolny, młody piłkarz pewnie nie spodziewał się, że Lechia za chwilę trafi na 1:0.
Choć w sumie mógł się spodziewać, bo jego zespół ma w bramce Kacpra Tobiasza.
Legia Warszawa – Lechia Gdańsk 2:1. Kacper Tobiasz popełnił kolejny błąd
Jeżeli jesteś bogatym klubem z dużymi ambicjami i chcesz zgarniać trofea, to raczej ich nie zgarniesz, mając między słupkami Tobiasza. Przed rzutem wolnym bramkarz ten usiadł na wysokości słupka. Długo i dokładnie ustawiał mur. Po chwili Rifet Kapić uderzył mocno, ale w lewy róg, czyli tam, gdzie powinien być bramkarz Legii. Tyle że… Tobiasz się spóźnił i piłka wpadła do siatki. W tym momencie kibice Legii byli pewnie bardziej wściekli niż zaskoczeni. Kamera chwilę później pokazała Krzysztofa Dowhania i Arkadiusza Malarza: trenerów bramkarzy. Panowie tylko wymienili znaczące spojrzenia.
RIFET KAPIĆ! ⚽😍 Przepiękny gol z rzutu wolnego! 🎯 Lechia prowadzi w Warszawie 1:0!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/0bgP7FaMea
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 21, 2025
Po kilku minutach Tobiasz znów się “popisał”. Lechia wyszła z kontrą, Camilo Mena oddał strzał zza pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od Ziółkowskiego, ale i tak była do wyłapania. Tobiasz interweniował tak, że prawie wrzucił ją sobie do bramki. Tym razem miał szczęście.
Lechia Gdańsk ma nieustannie kłopoty w obronie
Lechia to dla nas zespół, który naprawdę fajnie gra do przodu. Ma ciekawych napastników – Bohdana Wiunnyka i, przede wszystkim, Tomasa Bobcka, do tego dobrych technicznie i szybkich skrzydłowych, ciekawy środek pola. Ale obrońcy w każdej chwili mogą coś odwalić. Dziś, gdy wydawało się, że goście z Gdańska zejdą na przerwę prowadząc, Bujar Planna przegrał pojedynek z Ilią Szkurinem, piłka odbiła się od poprzeczki, po czym dobił ją Luquinhas.
𝐆𝐎𝐋 𝐃𝐎 𝐒𝐙𝐀𝐓𝐍𝐈 𝐃𝐋𝐀 𝐋𝐄𝐆𝐈𝐈! 👊 Luquinhas przytomnie odnalazł się w polu karnym Lechii i z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/nGuvZH7wpV
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 21, 2025
W drugiej połowie Szkurin chciał zostać bohaterem. W swoim polu karnym faulował go drugi ze stoperów Lechii, Elias Olsson, i to Białorusin podszedł do jedenastki. Uderzył celnie, ale fatalnie, dlatego Szymon Weirauch z łatwością złapał piłkę. Szkurin w drugiej części gry “dodał” od siebie coś jeszcze, bo gdyby piłka nie odbiła się od niego, prawdopodobnie wpadłaby do siatki po strzale Kuna.
Widać, że Białorusinowi zależy, że chce zaimponować kibicom Legii, stać się idolem trybun. Ale zachowując się w ten sposób, prędzej stanie się pośmiewiskiem.
Legia w drugiej części gry przez długi czas cisnęła, ale była nieskuteczna. Najpierw Vinagre, a później Ziółkowski nie trafili w bramkę. Lechia próbowała kontratakować, ale nie potrafiła wrócić do poziomu gry z pierwszej połowy. Świetną szansę miał Bobcek, ale strzelił Panu Bogu w okno. W końcówce oba zespoły wydawały się trochę zmęczone. Olsson, oprócz spowodowania karnego, mógł jeszcze wbić samobója, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Lechia miała w doliczonym czasie gry piłkę meczową, ale strzał Bobcka kapitalnie – oddajmy mu to – obronił Tobiasz.
Gdy wydawało się, że przy Łazienkowskiej padnie remis i Legia w najbliższy weekend będzie mogła zrównać się punktami z… GKS-em Katowice, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Ziółkowski i wbił piłkę do siatki. 19-latek został bohaterem, był zdecydowanie najlepszy w drużynie Goncalo Feio. Gdyby nie ten jedyny, wspominany już tutaj błąd, nazwalibyśmy jego występ fantastycznym.
𝐆⚽⚽⚽𝐋!
Jan Ziółkowski daje Legii zwycięstwo po golu w doliczonym czasie gry! 🔥🔥🔥 pic.twitter.com/TfIp1VGJnI
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 21, 2025
Sędzia Gryckiewicz przesadził z brakiem kartek
Trochę zdziwiło nas, że do prowadzenia tego spotkania wyznaczono Patryka Gryckiewicza. Mecz o dużą stawkę dla obu drużyn, na Legii, a sędziuje go jeden ze słabszych arbitrów w lidze. “Odwali coś?” – zastanawialiśmy się. Mógł odwalić, gdyby Maksym Chłań wyrządził dużą krzywdę Luquinhasowi. Gryckiewicz w pierwszej połowie zachowywał się tak, jakby nie zabrał ze sobą kartek. Ostre wejście, jedno, drugie, trzecie. Bez żadnego napomnienia. Baliśmy się, że zaraz ktoś przesadzi i zobaczymy brutalne zagranie. I właśnie Chłań chwilę później wjechał z pełnym impetem kolanem w kolano Brazylijczyka. Dostał żółtą kartkę, Luquinhasowi (na szczęście) nic poważnego się nie stało. Dopiero wtedy piłkarze obu drużyn trochę się uspokoili.
Wygrana oznacza, że Legia jest piąta i ma 47 punktów. Do czwartej Pogoni traci trzy oczka. Lechia natomiast znowu jest w strefie spadkowej. Bobcek i jego koledzy muszą być wściekli, że to nie oni w doliczonym czasie zadali decydujący cios.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Nie możesz walczyć o mistrza, jeśli nie potrafisz zlać Zagłębia
- Czy Puszcza utrzyma się siłą farfocla?
- Mamy w Ekstraklasie nowego Ćwielonga!
Fot. Newspix.pl