Hubert Tomalski po katastrofalnej pierwszej połowie w Niepołomicach podzielił się taką refleksją: – Pogoda nie jest łatwa do biegania i ta godzina, w której gramy. Nawet jeśli łaskawie uznać, że świąteczny poniedziałek o 12 to nie jest najszczęśliwszy termin, nawet jeśli z sympatią się zgodzić, że ponad 20 stopni to skandaliczne wręcz warunki dla piłkarza, należałoby jednak zapytać: jaka pora i jaka pogoda jest dla Tomalskiego odpowiednia?
Ten – podobno – ofensywny zawodnik ma w Ekstraklasie 32 spotkania, które, siłą rzeczy, musiał rozegrać o różnych porach i w różnych warunkach atmosferycznych. Było więc późno, było wcześnie, ciemno, jasno, zimno, ciepło.
Nie zmieniało się jedno – Tomalski wciąż nie ma w lidze ani gola, ani asysty.
Jakie więc warunki trzeba stworzyć Tomalskiemu, żeby miał w lidze konkret, który odróżni go od kibica? No bo dzisiaj – mimo sporej liczby prób – piłkarz Puszczy jest na tym samym poziomie co kibic Puszczy, mógłby – tak jak fan – siedzieć na trybunach i nic by się nie zmieniło. Trudno zatem odnieść wrażenie, że problemem jest pogoda albo godzina. Najpewniej problemem są umiejętności Tomalskiego, a w zasadzie ich brak i naprawdę szukanie wytłumaczeń, że nie jest trochę zimniej i trochę później, jest kompletnie niepotrzebne, bo w tym przypadku nie ma to żadnego znaczenia.
Tomalski w swoim cosplayu Piotra Ćwielonga odnosił się do poziomu pierwszej połowy, który był – krótko mówiąc – skandaliczny. Wyślijcie objedzoną ciastem rodzinę do ogrodu, rzućcie balon i skonstruują coś ciekawszego niż gracze Puszczy i Radomiaka. Najciekawiej było przecież wtedy, gdy piłkę głową strącał Burch, ale strącał ją we własnym polu karnym i musiał interweniować Kikolski, więc główną atrakcją tej części gry była próba samobójczego trafienia.
PUSZCZA NIEPOŁOMICE – RADOMIAK RADOM 2:2. TOMALSKI NIE MOŻE, INNI MOGĄ
Na szczęście w trakcie przerwy chyba jajka, ciasta i sałatki się już strawiły, bo zawodnicy wzięli się do roboty. Głównie ci z Radomiaka, którzy mieli przynajmniej jakikolwiek pomysł na akcje ofensywne – blisko był Wolski, blisko był Grzesik, aż w końcu niczego nie brakowało i po wrzutce Wolskiego z rzutu rożnego trafił Pestka, a potem po ładnej akcji Kaput.
Tyle że… tak jak Voldemort nie docenił siły miłości, a rywale Realu siły przyjaźni, tak Radomiak nie docenił siły farfocla Puszczy. Oba gole gospodarzy były bowiem farfoclami kompletnymi – wrzutka, który odbija się od pleców gości i wpada pod nogi Klimka, następnie – a jakże – aut, zamieszanie i gol Jakuby.
Czy można się utrzymać siłą farfocla? Zobaczymy. Na pewno można strzelać, asystować, czego – niezależnie od godziny i pogody – nie robi Tomalski.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- PZPN i sprzedaż biletów? Wyjątkowo niedobrana para
- Tym razem chyba się uda? Dawid Szwarga mknie z Arką Gdynia do Ekstraklasy
- Trela: Więcej niż kaprys. Czy nowa fala bogatych właścicieli kupi polskim klubom know-how?
Fot. Newspix