Odpadli z Ligi Mistrzów, przegrywając dwumecz z Arsenalem aż 1:5. Dziś mieli poprawić fanom nastroje. Ale Real Madryt w lidze długo remisował bezbramkowo z Athletikiem. Zespół Carlo Ancelottiego nie potrafił wbić gola drużynie, której najlepsi zawodnicy zaczęli mecz na ławce. Aż nadszedł doliczony czas gry i Real, który w pierwszej połowie grał z “polotem” Stali Mielec, a w drugiej ruszył na rywala, ale był nieskuteczny, w końcu dopiął swego. Fantastycznego zwycięskiego gola strzelił Fede Valverde.
Piłkarze grali dokładnie 44 minuty i 55 sekund, gdy sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy. O kilka sekund za wcześnie, ale arbitrowi trudno się było dziwić, bo pierwsza połowa spotkania na Bernabeu była po prostu przenudna. Najlepsza szansa Realu? Zamieszanie po rzucie rożnym i dośrodkowaniu Luki Modricia. Pierwszy celny strzał Królewskich? 36. minuta, niespecjalnie groźny. Z drugiej strony Athletic – zespół, który imponuje w tym sezonie wysokim pressingiem i odbiorem piłki, a tutaj zakopał się głęboko w defensywie. Nie dało się tej pierwszej połowy oglądać, naprawdę. Na szczęście druga była dużo ciekawsza.
Real Madryt ruszył po przerwie na Athletic Bilbao. I wygrał
Na usprawiedliwienie gości można było podać fakt, że ich trener, Ernesto Valverde, posadził na ławce większość najważniejszych graczy. Athletic w czwartek rozgrywał ćwierćfinał Ligi Europy przeciwko Rangersom. Awansował do półfinału tych rozgrywek, gdzie spotka się z Manchesterem United. Finał zostanie rozegrany na ich stadionie, San Mames, dlatego nie może dziwić, że Liga Europy jest w tej chwili dla klubu z Kraju Basków priorytetem.
Ale Real? W ich przypadku nic nie usprawiedliwiało tak beznadziejnej postawy w pierwszych 45 minutach. Na szczęście na drugą część gry wyszli zupełnie inni Królewscy. I na bramkę gości sunął atak za atakiem. Najpierw przestrzelił Rodrygo, później groźnie strzelał Eduardo Camavinga. Po kolejnych kilku minutach kapitalny refleks w bramce zaprezentował Unai Simon, bramkarz zespołu z Bilbao i reprezentacji Hiszpanii. Rzut rożny, groźne dośrodkowanie, strzał Jude’a Bellinghama, ale minimalnie niecelny. W 75. minucie wydawało się, że Anglik musi trafić do siatki, ale został zablokowany.
To może być jeden z najgorszych sezonów Realu
Szturm Realu długo nie przynosił efektów. Vinicius co prawda w 80. minucie trafił do siatki, ale sędziowie po analizie VAR stwierdzili, że wcześniej była pozycja spalona Endricka, który angażował obrońcę gości. W ostatnich minutach – tak się wydawało – Realowi należał się rzut karny, ale sędziowie byli innego zdania. To co, remis? Nie chciał się z tym jednak pogodzić Federico Valverde. Pierwszy groźny strzał Urugwajczyka najpierw obronił Simon, ale chwilę później Valverde uderzył tak, że bramkarz nie miał szans. 1:0, wielka radość na trybunach i oddech ulgi Ancelottiego. Gościom zabrakło już czasu na wyrównanie.
𝐅𝐄𝐃𝐄 𝐕𝐀𝐋𝐕𝐄𝐑𝐃𝐄𝐄𝐄𝐄𝐄𝐄𝐄! 💣 𝐆𝐎𝐋𝐀𝐙𝐎! 🚀🚀🚀
Fenomenalny gol Urugwajczyka w doliczonym czasie dał Królewskim zwycięstwo w meczu z Athletic Bilbao! 🔥 pic.twitter.com/zP93h5M9Mf
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 20, 2025
Real odpadł z Ligi Mistrzów, faworytem finału Pucharu Króla będzie Barcelona. W LaLiga zespół Ancelottiego dzięki bramce Valverde ma jednak ciągle cztery punkty straty do zespołu z Katalonii. Do końca sezonu pozostało sześć kolejek. Co prawda Real czeka jeszcze bezpośredni ligowy mecz z Robertem Lewandowskim i spółką, ale pamiętajmy, że pierwsze spotkanie ligowe Królewscy przegrali u siebie z Barceloną aż 0:4.
Ta wygrana nie zmienia tak wiele. To może być jeden z najgorszych sezonów Realu w ostatnich latach.
Real Madryt – Athletic Bilbao 1:0 (0:0)
- 1:0 – Valverde 90+3′
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Dean Huijsen. Oto najbardziej pożądany obrońca na świecie
- Dariusz Mioduski nazwany wizjonerem
- Inter przegrywa w Bolonii
Fot. Newspix.pl