Wczorajsza porażka Realu Madryt na Santiago Bernabeu i odpadnięcie w ćwierćfinale w kompromitującym stylu, to niewątpliwie poważny argument za zwolnieniem Carlo Ancelottiego. Wszyscy czekają na to, co zrobi Florentino Perez, ale mówi się tylko o jednym – o potrzebie zmiany szkoleniowca. I nawet chyba sam Włoch zdaje sobie sprawę, jak ten sezon dla niego się skończy, patrząc na jego wypowiedzi po meczu z Arsenalem.
Ancelotti nie krył, że Real zawiódł, ale też nie silił się na samobiczowanie: – Uważam, że musimy być szczerzy. W obu meczach Arsenal zasługiwał na wejście do półfinałów. W piłce masz dwie twarze: szczęśliwą, którą mieliśmy wiele razy i smutną. Dzisiaj mamy smutną część i musimy tym zarządzać. Trzeba umieć poradzić sobie z obiema sytuacjami, bo w futbolu tak się dzieje. Nam przydarzało się to rzadziej niż innym klubom.
Ancelotti mówi o swojej przyszłości. To koniec?
Trener Realu został zapytany na konferencji pomeczowej o najbliższą przyszłość. Zbierają się nad nim czarne chmury, więc takie pytania są zasadne. Zwłaszcza że Real jest na dobrej drodze, żeby przerżnąć absolutnie każde trofeum. Szansę na wygranie Ligi Mistrzów już stracił, a może być duży problem z pokonaniem Barcelony w Pucharze Króla i La Liga. Jakkolwiek byśmy nie spojrzeli, fakty nie są po stronie Włocha.
– Jaka będzie moja przyszłość? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. W dniu, w którym mój czas w Realu się skończy, zrobię tylko jedną rzecz: podziękuję klubowi. Niezależnie od tego, czy wypełnię kontrakt, czy nie.
Czy z Ancelottim u steru, czy nie, Real musi otrząsnąć się na najbliższe tygodnie. Nie będzie łatwo przejść do porządku dziennego po historycznym blamażu z Arsenalem (1:5 w dwumeczu), ale trzeba, jeśli chce się uratować ten sezon.
WIĘCEJ O MECZU REAL-ARSENAL NA WESZLO:
- Remontada? Nie żartujmy! Bezradny Real wykopany z Ligi Mistrzów!
- Kosmos! Mamy pięciu Polaków w półfinałach Ligi Mistrzów
Fot. Newspix