Reklama

Wskrzesił klub, walczył z systemem, pękło mu serce. Alex Haditaghi w Grecji

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

19 marca 2025, 16:56 • 26 min czytania 118 komentarzy

Alex Haditaghi zarzucił byłym właścicielom AO Kavala, że na odchodnym podpierniczyli ze stadionu sprzęt treningowy, piłki oraz telewizor. Ci w odpowiedzi oskarżyli go o zniesławienie i poszli z tym do sądu. Z kolei greckiemu wiceministrowi sportu zasugerował, że za jego posunięciami stoją jakieś potężne, mroczne siły. Rywalizację w 2. lidze rozpoczął od siedmiu oklepów z rzędu – jego drużyna nie mogła zarejestrować piłkarzy w terminie, więc wystawiała do boju zespół uszyty naprędce z nastoletnich piłkarzy, siatkarzy, koszykarzy i kickbokserów. Raz musiała nawet zacząć spotkanie w osłabieniu, bo jeden z chłopców miał ważną klasówkę i nie mógł urwać się z zajęć. A kiedy udało się wreszcie poskładać ekipę złożoną z profesjonalistów, Haditaghi był do tego stopnia niezadowolony z ich postawy, że postawił im następujące ultimatum – albo wygracie trzy kolejne mecze, albo, parafrazując, sześciu z was wywalę z klubu na zbity pysk. Jednakże, mimo wszystkich tych niedogodności, przedsiębiorca nieustannie zapewniał kibiców Kavali, że pozostanie właścicielem klubu, ponieważ w jego żyłach płynie niebieska krew.

Wskrzesił klub, walczył z systemem, pękło mu serce. Alex Haditaghi w Grecji

I wiecie co? Nie pozostał.

Dotychczas klub AO Kavala mógł wam się kojarzyć z epizodami, jakie zaliczali w nim polscy zawodnicy i trenerzy. Ale ani Leszek Pisz, ani Henryk Kasperczak, ani Euzebiusz Smolarek nie przeżyli nad Morzem Egejskim tylu przygód, co Alex Haditaghi. Wprawdzie właścicielska przygoda Kanadyjczyka z irańskimi korzeniami potrwała tam zaledwie rok, nawet niepełny, lecz obfitowała w naprawdę niebywałe wydarzenia. Dlatego postanowiliśmy prześledzić ją dokładniej.

Pozwoli to lepiej zrozumieć, czego możemy się spodziewać po rządach Haditaghiego w Pogoni Szczecin. Już teraz widać zresztą kilka podobieństw.

Alex Haditaghi – kim jest nowy właściciel Pogoni Szczecin?

Reklama

***

Jarosław Mroczek – jedyny winny całego syfu w Pogoni Szczecin

AO Kavala nad przepaścią. Haditaghi rusza na ratunek

Pierwsze doniesienia na temat wejścia Haditaghiego do AO Kavala odnajdziemy w tamtejszych mediach latem 2021 roku. Klub był wówczas świeżo po awansie z trzeciej do 2. ligi greckiej, ale znajdował się w bardzo trudnym położeniu, jeśli chodzi o kwestie finansowe. Krótko mówiąc, Kavali nie było stać na grę na zapleczu greckiej ekstraklasy. Trzej główni udziałowcy – panowie Sotiris Delikaris, Antonis Katsamakidis i Antonis Antoniou – zaczęli więc szukać dodatkowych źródeł finansowania. Najpierw zwrócili się w stronę lokalnej społeczności, ale to nie przyniosło spodziewanych efektów. Wtedy pojawił się temat zewnętrznego inwestora.

– Czy są chętni do zainwestowania w klub? – pytał w lipcu 2021 roku portal Kavala Point (wszystkie cytaty będą pochodzić albo z archiwum tej witryny, albo z pozostałych lokalnych portali, takich jak Kavala Goal czy Kavala Sports). – Na razie pewne jest tylko to, że trzej główni udziałowcy mówią otwarcie o rozczarowaniu brakiem wsparcia ze strony lokalnego środowiska sportowego. Akcje udostępnione do nabycia kibicom nie wzbudziły dużego zainteresowania. W tych okolicznościach nie można wykluczyć, że Delikaris, Katsamakidis i Antoniou wkrótce wycofają się z zarządzania klubem. Z najświeższych informacji wynika, że pojawiło się kilku inwestorów, którzy rozważają przejęcie Kavali. O konkretach możemy mówić w dwóch przypadkach. Najpierw zgłosił się inwestor z kraju bałkańskiego, a niedługo potem przedsiębiorca z Grecji, który w przeszłości próbował się już angażować w drugoligowy klub, ale bez powodzenia.

26 lipca tercet właścicieli zorganizował konferencję prasową. Przemawiano w dość dramatycznym tonie.

– Przejęliśmy rozbity klub, ale udało nam się zbudować drużynę piłkarską z prawdziwego zdarzenia. Ludzie zaangażowani w codzienną działalność drużyny nie są niczemu winni. Apelujemy o wsparcie, zanim będzie za późno – grzmiał Sotiris Delikaris. Wtórował mu Antonis Antoniou. – My zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Ludziom łatwo przychodzi krytyka naszych działań, ale jakoś niewielu kibiców kupiło akcje klubu. Jest nam bardzo smutno, bo nie chcielibyśmy upadku Kavali. Wzywamy zatem wszystkich – lokalnych przedsiębiorców, polityków, samorządowców – aby wsparli nasze wysiłki.

Reklama

Z kolei Antonis Katsamakidis napomknął, że do negocjacji na temat przejęcia Kavali przystąpił pewien kanadyjski biznesmen. I jak się zapewne domyślacie, właśnie wtedy na scenę wkroczył Alex Haditaghi. Trzy dni po kryzysowej konferencji w przestrzeni publicznej pojawiło się jego oświadczenie.

Haditaghi… bezpardonowo zaatakował w nim właścicieli klubu.

– Dziś z nimi rozmawiałem – napisał 29 lipca 2021 roku. – Powiedziałem im, że jestem bardzo zainteresowany przejęciem kontroli nad AOK i zapewnieniem klubowi przetrwania. Rozumiem, że będzie to wymagało znaczącej inwestycji (ponad milion euro), aby zagwarantować nasz udział w lidze, zatrudnić doskonałego trenera i zawodników, którzy włączą się do walki o awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Trzeba też dużych nakładów, aby pomóc akademii piłkarskiej, zmodernizować stadion i zapewnić przedsięwzięciu odpowiednią oprawę marketingową oraz zawiązać silne relacje z miastem Kawala. Niestety, właściciele chcieliby tych pieniędzy tylko dla siebie. Więc jeśli ja dokonam zastrzyku gotówki, ona nie trafi do drużyny, piłkarzy czy trenera, tylko do kieszeni właścicieli. Stało się to dla mnie jasne dziś rano, kiedy się z nimi spotkałem. Chcę pomóc drużynie i mieszkańcom Kawali, ale nie będę napychał kieszeni bogatym właścicielom klubu.

Skąd ta niechęć?

Prawdopodobnie wynikała ona z tego, że Haditaghi już rok wcześniej (w lutym 2020) przymierzał się do przejęcia klubu, ale wtedy nie udało mu się osiągnąć porozumienia z głównymi udziałowcami, co ogromnie go sfrustrowało, a przy okazji zdenerwowało też kibiców. W lipcu 2021 roku pozycja negocjacyjna Haditaghiego była jednak znacznie mocniejsza, dlatego postanowił on publicznie przyprzeć Delikarisa, Katsamakidisa i Antoniou do muru. Widać tu pewne analogie do ostatnich wydarzeń. Haditaghi – niczym drapieżniki, które tak uwielbia – potrafi przyczaić się w cieniu i zaatakować wtedy, gdy jego “ofiara” jest osłabiona.

Haditaghi cudotwórcą? Zamierza wskrzesić Kavalę

Choć czas mocno już naglił, bo Kavali pozostało zaledwie kilka dni na przedstawienie stosownych gwarancji finansowych, uprawniających do gry w 2. lidze greckiej, właściciele klubu nie zamierzali się łatwo ugiąć pod naciskiem Kanadyjczyka. Przedstawili trzy warunki, po spełnieniu których byliby gotowi oddać mu swoje udziały. Po pierwsze, Haditaghi miałby podwyższyć kapitał zakładowy spółki o 100 tysięcy euro. Po drugie, zagwarantować klubowi licencję na grę na zapleczu greckiej ekstraklasy (150 tysięcy euro). I wreszcie po trzecie, przelać na konto osoby “obopólnie zaufanej” dokładnie milion euro. – To nie powinno być problemem, skoro pan Haditaghi sam wspominał w ostatnim oświadczeniu, że jest gotów zainwestować taką kwotę dla poprawy sytuacji pierwszego zespołu – stwierdzili właściciele AOK.

To jeszcze bardziej rozjuszyło Haditaghiego. Biznesmen stwierdził, że szefowie Kavali igrają z uczuciami kibiców i mają nieczyste intencje. – Dwa pierwsze warunki są całkowicie akceptowalne, ale trzeci? Wątpię, czy wy naprawdę chcecie mi przekazać swoje udziały, to zwykła gra strategiczna z waszej strony. Nie jestem zainteresowany angażowaniem się w wasze gierki i waszą politykę. Wydam tyle, ile będzie konieczne, byśmy byli dumni z tego, jak świetny zespół udało nam się zbudować. Może będzie to milion dolarów, a może 10 milionów. Na pewno nie będzie to zależało od was, to już nie będzie wasz interes – wypalił Haditaghi.

Sprawa nabrała wymiaru politycznego. Władze miasta Kawali skierowały list otwarty do ministerstwa sportu, prosząc o przedłużenie procesu licencyjnego dla klubu na specjalnych warunkach, o dwa dodatkowe tygodnie. Burmistrz Theodoros Mouriadis zaznaczył, że Alex Haditaghi “jest szczególnie zainteresowany miastem i całym regionem, a jego plany obejmują również inwestycje o charakterze bardziej ogólnym, dalece wykraczającym poza płaszczyznę sportową”.

Komisja Sportu Zawodowego zignorowała te argumenty. Kavala nie otrzymała licencji na grę w 2. lidze, a zespół się po prostu rozpadł.

– Zawiedliście całą lokalną społeczność. Trudno uwierzyć, że trzem osobom tak blisko związanym z tym historycznym klubem udało się doprowadzić go do upadku. Bezpowrotnie straciliście szansę, by zostać naszymi bohaterami. I pamiętajcie, że AOK nie jest niczyją własnością – napisało Stowarzyszenie Kibiców AO Kavala.

Wtedy doszło jednak w Kawali do “ruchu, który bardziej przypominał hitowy film niż transakcję zakupu klubu piłkarskiego”. Władze miasta dokręciły śrubę tercetowi skrajnie już zdesperowanych udziałowców, no i w końcu Haditaghi dopiął swego – wszedł w posiadanie większościowego pakietu akcji, płacąc za nie symboliczną kwotę. 11 sierpnia 2021 roku Kanadyjczyk po raz pierwszy zaprezentował się publicznie jako nowy właściciel klubu. – Miłość, jaką kibice okazali swojej drużynie, oraz jej bogata historia, zmotywowały mnie do przyjazdu tutaj. Przemierzyłem tysiące kilometrów, by wskrzesić klub, który umarł – zagaił w swoim stylu biznesmen. – 2 sierpnia, kiedy tu przybyłem, drużyna była martwa. Straciła trenera, piłkarzy i pracowników. Drużyna umarła. Mam jednak nadzieję, że odrodzimy ją wspólnie niczym feniksa z popiołów. Naszym celem jest przygotowanie się i wzięcie udziału we wszystkich rozgrywkach – i w drugiej lidze, i w Pucharze Grecji.

Konferencja prasowa w Kawali z udziałem Alexa Haditaghiego (fot. KavalaGoal.gr)

Wojna Haditaghiego. Nie walczy o klub, ale o całą Grecję

Haditaghi nie ukrywał, że nie jest zadowolony z kondycji klubowej infrastruktury. Od razu zaczął zgłaszać bardzo konkretne zastrzeżenia, na przykład co do stanu stadionowych toalet. Zdenerwowało go zwłaszcza to, że są one użytkowane wspólnie przez kobiety i mężczyzn. – Czy wpuścilibyście swoją nastoletnią córkę do takiej toalety? – pytał w oburzeniu. – Słyszę od władz miasta, że planowane są prace związane z rozbudową dachu i poprawą oświetlenia. Dziękuję za te pomysły, ale nie tego potrzebujemy. Klub potrzebuje czystego i bezpiecznego stadionu, dostosowanego do potrzeb wszystkich – chłopców, dziewczynek, osób zdrowych i z niepełnosprawnością. Niestety, ale ten stadion został wybudowany 50 lat temu. Społeczeństwo się w tym czasie zmieniło, a obiekt pozostał taki sam. Na całym stadionie znajduje się tylko jedna winda dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich. W szatniach jest pleśń, która może powodować raka i inne poważne choroby. To niedopuszczalne. Oczekuję, że burmistrz, jego zastępca i radni wesprą mnie w inicjatywie poprawy warunków stadionowych. To ma być miejsce przyjazne dla każdego. 

– Jeśli nie osiągniemy porozumienia w sprawie zmian, jakie trzeba przeprowadzić, nie będę w stanie pomóc klubowi – dodał Kanadyjczyk. – Moje zobowiązanie wobec miasta Kawala i jego mieszkańców jest jasne, zawsze będę mówił wam prawdę. Dlatego apeluję do radnych – pomóżcie mi uratować klub.

Kiedy nowy właściciel klubu zaczyna rządy od upominania się o miejską kasę, zazwyczaj nie wróży to nic dobrego – znamy podobne zagrywki z polskiego podwórka. Był to jednak dopiero początek medialnej ofensywy Haditaghiego. Przedsiębiorcy nie spodobało się bowiem również to, że Kavala nie otrzymała licencji na grę na zapleczu greckiej ekstraklasy. Klub złożył więc odwołanie w tej sprawie, lecz ono również zostało odrzucone. Wtedy Haditaghi uruchomił zespół prawników. – Nie przestanę walczyć o to miasto i tę drużynę! Nie leży w moim charakterze by porzucić to, w co wierzę. A wierzę w Kavalę i wierzę w to, co próbujemy tu wspólnie osiągnąć. Decyzja Komisji Sportu Zawodowego jest absurdalna i poprosiłem już wiodącą grecką kancelarię prawną, by wsparła nas w sądowej batalii o sprawiedliwość. […] Decyzja komisji jest błędna zarówno pod względem prawnym, jak i moralnym. Była motywowana politycznie bez prawnych i moralnych podstaw. Jest to decyzja szkodliwa finansowo i emocjonalnie dla ponad 100 tysięcy niewinnych i ciężko pracujących mieszkańców Kawali. Ta decyzja niszczy nasz klub. Jeśli rząd rzeczywiście chce oczyścić grecką piłkę nożną i położyć kres korupcji i brudnym interesom, to jest jego szansa. Pozwólcie AO Kavala zagrać w drugiej lidze!

21 września 2021 roku Haditaghi sięgnął zaś po amunicję naprawdę dużego kalibru. Uderzył bezpośrednio w wiceministra sportu, Lefterisa Avgenakisa.

– Przemówienie, które wygłosiłeś, było pełne kłamstw. Czy za kulisami twoich działań stoją potężne siły, które chcą rozbić Kavalę? Co to za siły? Jacy ludzie inspirują twoje działania i decyzje? Dlaczego aż tak bardzo ci zależy na egzekucji naszego klubu? Mieszkańcy Kawali i Grecji muszą poznać prawdę. […] Jeśli myślałeś, że twoje słowa zniechęcą mnie do walki o ten zespół, to chyba kiepsko mnie znasz. Ja się nie zatrzymam. […] Wzywam wszystkich greckich polityków i wszystkie partie w tym kraju do walki o AO Kavala. Wzywam ciebie, ministrze, do przemyślenia swoich decyzji i zrobienia tego, co słuszne. Wzywam też mieszkańców Kawali, aby nie ulegali rozczarowaniu. To nie jest po prostu bitwa o Kawalę. To bitwa o całą Grecję. To może się zdarzyć wszędzie. Kto będzie następny???

O całym prawnym kontekście sprawy długo by opowiadać. Ważne jest to, że Haditaghi rozkręcił wokół niej awanturę, która stała się gorącym tematem nawet w greckim parlamencie. W październiku Kanadyjczyk udał się także do Zurychu, by problemami swojego klubu zainteresować działaczy FIFA. Dla wielu kibiców był to dowód szczerego zaangażowania i troski o los AOK, ale niektórzy z miejscowych dziennikarzy zaczęli kreślić wokół posunięć biznesmena znaki zapytania. Jeden z portali uparcie nazywał Haditaghiego “domniemanym właścicielem”, sugerując w ten sposób, że wciąż nie wpompował on w Kavalę obiecanych 250 tysięcy euro.

Niepokój wzbudziło też niespodziewane rozstanie z Rickym Gomesem, który był przedstawiany jako bliski współpracownik Haditaghiego i nowy dyrektor techniczny klubu, ale ustąpił ze stanowiska po miesiącu. – Nie mogę uczestniczyć w projekcie, który nie odpowiada moim wartościom i przekonaniom – powiedział Kanadyjczyk.

Co na to wszystko Haditaghi?

  • oskarżył byłych właścicieli klubu (nazywając ich “starym reżimem”) o zdefraudowanie 60 tysięcy euro
  • zarzucił im również, że na odchodnym podpierdzielili z klubu stroje, sprzęt treningowy, wyposażenie siłowni oraz telewizor
  • najostrzej krytykującemu go dziennikarzowi zagroził procesem o odszkodowanie w wysokości 10 milionów euro
  • Petrosa Petropoulosa, wieloletniego pracownika Kavali, podsumował jako alkoholika i “usłużnego psa poprzedniego reżimu”

– Tylko pan Antonis Katsamakidis próbował pomóc temu klubowi. Całej reszcie starego reżimu radzę, by trzymała od tego momentu język za zębami. Przestańcie atakować ludzi, którym zależy na tym mieście i na tej drużynie. Posłuchajcie lepiej rady, której udzieliliście mnie – opuśćcie to miasto! – oznajmił Haditaghi. W odpowiedzi Sotiris Delikaris, Antonis Antoniou i Petros Petropoulos zawiadomili prokuraturę i policję, zarzucając Kanadyjczykowi groźby i zniesławienie.

Grecko-kanadyjskie piekiełko.

Z prawej strony – Lefteris Avgenakis

Haditaghi w zachwycie. Ujęło go bohaterstwo młodych Greków

Finalnie Haditaghi znów okazał się skuteczny. Osiągnął swój cel – udało mu się doprowadzić do dopuszczenia Kavali do rywalizacji w 2. lidze. Kanadyjczyk momentalnie zmienił więc stosunek do przedstawicieli ministerstwa i Komisji Sportu Zawodowego. – Wiem, że większość z was uważa, że ci ludzie mieli coś przeciwko AOK i miastu. Ale chcę wam powiedzieć, że moim zdaniem sytuacja wygląda inaczej – odwracał kota ogonem. – Oni po prostu zinterpretowali prawo inaczej niż my. Wierzę, że to dobrzy ludzie. W ostatecznym rozrachunku liczy się to, że postąpili słusznie. Chciałbym ich zaprosić na nasz mecz, by spędzili czas w naszym pięknym mieście.

Nagła zmiana frontu, pojednawczy ton, ręka wyciągnięta do zgody? Z tej strony też zdążyli już poznać Haditaghiego w Szczecinie.

Adamczuk zostaje w Pogoni i to bardzo dobra decyzja. Ale też zaskakująca

Rozanielony Kanadyjczyk przedstawił wreszcie swoją wizję rozwoju drużyny. Zapowiedział awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w ciągu trzech-czterech lat, co najmniej trzy tysiące sprzedanych karnetów, wdrożenie profesjonalnego systemu dystrybucji biletów online oraz nowe atrakcje dla sponsorów.

– Z telewizji spodziewamy się około 150 tysięcy euro. Kolejnych 150 tysięcy – z opodatkowania zakładów bukmacherskich. Z karnetów – 405 tysięcy, a od sponsorów – 145 tysięcy. Całkowity budżet, który pozwoli nam sfinansować zespół złożony ze świetnych zawodników i silny sztab z trenerami, asystentami i analitykami, a także pozostałe wydatki klubu, wyniesie 1,2 miliona euro. Kwotę 250 tysięcy euro pokryję osobiście – wyliczał i deklarował Haditaghi. Ale od razu zaznaczył, że oczekuje natychmiastowych działań władz miasta, jeśli chodzi o zawarcie korzystnej, długoterminowej umowy najmu stadionu. Przypomniał też o swoich wymaganiach odnośnie gruntownego remontu obiektu. I delikatnie uszczypnął kibiców. – Jeśli sprzedamy dwa tysiące karnetów, planowany budżet spadnie do 850 tysięcy euro. A jeżeli tylko tysiąc, to do 750 tysięcy – oznajmił. Oczywiście za pośrednictwem mediów społecznościowych, czyli w typowy dla siebie sposób.

Problem Kavali polegał jednak na tym, że zespół tak długo nie był zgłoszony do żadnych rozgrywek – ani do amatorskiej 3. ligi, ani do zawodowej 2. ligi – że w końcu do sezonu przystąpił ze zdekompletowaną kadrą. Po prostu przegapione zostały wszystkie terminy na rejestrację piłkarzy.

W meczu otwarcia grająca juniorami – i to nie tylko z sekcji piłkarskiej – Kavala przerżnęła więc 0:7.

– Dzisiejszy wynik nie oddaje sprawiedliwości naszym młodym zawodnikom, którzy pokazali na boisku wielkiego ducha i pasję do szlachetnej rywalizacji – czarował właściciel AOK. – Ten rezultat to skutek niemądrych decyzji politycznych, a także korupcji i zwyczajnej głupoty niektórych osób decyzyjnych w greckim futbolu. Głupie reguły nie pozwalają nam skonstruować profesjonalnego zespołu aż do 1 stycznia 2022 roku. […] Niemniej, w imieniu miasta Kawala gratuluję naszym młodym wojownikom. Stanęliście dziś w obronie swojego miasta i w obronie prawa drużyny do rywalizacji w 2. lidze. […] Ci młodzi sportowcy zagrali z wielkim zaangażowaniem i zasługują na podziw i szacunek wszystkich greckich kibiców. Każdy Grek powinien być dumny z tych przedstawicieli młodego pokolenia.

No, tyle bajerki. Teraz brutalna rzeczywistość:

  • 1. mecz – 0:7 z Pierikosem
  • 2. mecz – 0:6 z AO Xanthi
  • 3. mecz – 0:7 z Thesprotosem
  • 4. mecz – 0:6 z Almoposem
  • 5. mecz – 0:7 z Niki Wolos
  • 6. mecz – 0:5 z Olympiakosem Wolos
  • 7. mecz – 0:7 z Apollonem Pontou

Nastoletni piłkarze, koszykarze, siatkarze i zawodnicy sportów walki spod szyldu AOK zostali – co zrozumiałe – zdeklasowani przez drugoligową konkurencję. Szczytem wszystkiego była kuriozalna sytuacja ze starcia z AO Xanthi, gdy Kavali nie udało się nawet uzbierać jedenastu piłkarzy do grania, więc zaczęła spotkanie w osłabieniu. Siły wyrównały się dopiero w 20. minucie rywalizacji, kiedy to na murawę wparował chłopak, który nie mógł pojawić się na stadionie punktualnie, ponieważ miał ważną klasówkę w szkole i nauczycielka nie pozwoliła mu urwać się z ostatniej lekcji. Przypomnijmy – mówimy o zawodowej piłce, drugim szczeblu rozgrywkowym w Grecji.

Wszystko to zaczyna przypominać skecz Monty Pythona – ocenił Thanasis Papanikolaou, lokalny dziennikarz.

Alex Haditaghi i Alexander Nouri. Ten drugi poprowadził Kavalę w 15 meczach sezonu 2021/22, sprawując przy okazji funkcję dyrektora technicznego (fot. KavalaPoint.gr)

Polecą głowy? Rozeźlony Haditaghi beszta piłkarzy

Haditaghi sprawiał jednak wrażenie niezrażonego koszmarnym startem sezonu. W grudniu ogłosił podpisanie umowy z trenerem, którym został Alexander Nouri – Niemiec irańskiego pochodzenia, mający doświadczenie z pracy w 1. Bundeslidze. Równolegle Kanadyjczykowi udało się też (na drodze licytacji) nabyć za 18,5 miliona euro spory kawałek terenów budowlanych w miejscowości Nea Iraklitsa, położonej nieopodal Kawali. Miało to świadczyć o tym, że przedsiębiorca jeszcze mocniej wiąże się z miastem, regionem, a co za tym idzie – również z klubem. Po Nowym Roku do AOK zaczęli dołączać profesjonalni piłkarze. – Kamieniami można rzucać, potykać się o nie, wspinać się po niech albo z nich budować. My zbudujemy w Kawali coś wyjątkowego z kamieni, którymi nas obrzucono – perorował Haditaghi.

Zarządził zniżki na bilety dla bezrobotnych mieszkańców Kawali oraz darmowe karnety dla osób z niepełnosprawnościami. Zapowiedział bezpłatne transmisje meczów domowych. Oświadczył też, że jego klub bardzo chętnie będzie wypożyczał swoich piłkarzy do innych ekip z okolicy, tych występujących w niższych klasach rozgrywkowych. – Jesteśmy tu po to, by łączyć, a nie dzielić. Mamy jedynie konkurentów, nigdy wrogów – zaznaczył.

Sielanka? No nie do końca.

W styczniu 2022 roku Haditaghi przypomniał publicznie władzom miasta o obietnicach dotyczących renowacji stadionu. I znalazł sobie nowy powód do kręcenia afer w mediach społecznościowych – sędziowanie. – Jeśli grecki rząd i federacja piłkarska chcą zwalczyć korupcję w piłce, powinni zacząć od oczyszczenia środowiska sędziowskiego. Dziś cała Grecja mogła obejrzeć w telewizji to, z czym my zmagamy się cały sezon. Wstyd! – pieklił się w lutym, po przegranym meczu z Veria NFC. Z kolei w marcu na celowniku Kanadyjczyka znaleźli się natomiast… piłkarze Kavali. Wprawdzie wyniki zespołu uległy zauważalnej poprawie po skompletowaniu kadry złożonej z zawodowców, ale wciąż niewiele wskazywało na to, by Niebiescy Argonauci mieli się utrzymać w 2. lidze. 22 marca (dwa dni po porażce przed własną publicznością z Niki Wolos) poirytowany Haditaghi wysmażył długaśną tyradę, będącą swego rodzaju reprymendą dla zawodników.

Nasz wspólny czas zbliża się do trzech miesięcy i dotarliśmy do ostatnich dziesięciu meczów sezonu – zaczął swój list otwarty. – Ważne jest, by szczerze i otwarcie porozmawiać o tym, gdzie jesteśmy dzisiaj i co musimy zrobić w ciągu następnych dwunastu dni. Zajmujemy ostatnie miejsce w lidze, grozi nam spadek. Uważam, że ta pozycja i sytuacja nie powinny być dla was wygodne i przyjemne. Ale jak się tu znaleźliśmy? Wiem, że mieliśmy trudny początek i wystartowaliśmy z bilansem 0-0-7, jednak nasze problemy są znacznie głębsze. I dotyczą obecnego składu drużyny. Podpisaliśmy kontrakty z 29 piłkarzami, lecz tylko sześciu z nich udowodniło, że są godni reprezentowania naszego miasta. Uważam, że możemy polegać tylko na sześciu zawodnikach! Nie zamierzam wymieniać ich nazwisk. Jestem jednak pewny, że świetnie wiecie, kogo mam na myśli. Pozostałych 23 piłkarzy to turyści, którzy wpadli w odwiedziny do naszego miasta. Nie wykazują ducha walki, dumy i pragnienia zwycięstwa. To absolutne rozczarowanie i widok rozdzierający serce. Żadna drugoligowa drużyna nie ma takiego wsparcia kibiców!

Całość pisma została utrzymana w takim właśnie tonie. W końcu Haditaghi przeszedł do gróźb.

– Jeśli nie wygramy kolejnych trzech spotkań, sezon się dla nas skończy. SKOŃCZY SIĘ. Dla większości z was oznacza to, że zainteresowane wami będą jedynie drużyny trzecioligowe. Może nawet niektórzy z was będą musieli zakończyć kariery? Jeśli nie potraficie zaznaczyć swojej obecności w 2. lidze greckiej, po co miałyby po was sięgać pierwszo- i drugoligowe ekipy z innych krajów? – pytał Kanadyjczyk. – Jeśli nie wygramy trzech następnych meczów, dokonamy natychmiastowej oceny składu i zredukujemy kadrę, zwalniając sześciu graczy. Sześciu piłkarzy wróci do domu. Wygrywacie jako drużyna i przegrywacie jako drużyna. Jeśli wasz pobyt w Grecji nie pomaga nam w wygrywaniu meczów, to jaki jest sens, by dalej was tutaj trzymać? Trzy mecze decydują o losach miasta i o przyszłości waszych karier. Tracicie jeden punkt i cały wasz pobyt w Grecji idzie na marne. To moja ostatnia wiadomość do was. To od was zależy, jaka będzie wasza przyszłość.

Furia Kanadyjczyka wywołała – ujmijmy to – konsternację w mieście.

Oldboje Kavali zaapelowali do niego publicznie, by odzyskał panowanie nad emocjami. Koniec końców ważny jest jednak efekt, a zbesztani przez Haditaghiego piłkarze faktycznie zaczęli notować lepsze rezultaty. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek drużyna znajdowała się na miejscu gwarantującym utrzymanie. – Nasz zespół wykonał kolejny krok w stronę sportowego cudu. Nasi piłkarze mają szansę zapisać się na kartach sportowej historii miasta i stać się tematem rozmów na kolejne dziesięciolecia. Jestem z nich bardzo dumny. Niezależnie od tego, jak się to wszystko skończy, mamy za sobą wspaniały, inspirujący, niezapomniany czas!

Haditaghi zapewnia, że zostaje. Po czym odchodzi

Szaleńcza walka AOK o utrzymanie na zapleczu greckiej ekstraklasy nie doczekała się jednak happy endu. W trzech ostatnich meczach ligowych Niebiescy Argonauci wywalczyli tylko jeden punkt i osunęli się z powrotem do strefy spadkowej. Finalnie uplasowali się na 15. miejscu w stawce, z dwoma oczkami straty do bezpiecznej strefy. Niezrażony tym niepowodzeniem Haditaghi zapowiedział jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. – Dziś poinformowaliśmy władze ligi i federacji, że końcowa tabela drugiej ligi nie powinna zostać zatwierdzona, dopóki nie zostaną wyjaśnione wszystkie spory prawne. Obecnie istnieje wiele poważnych wątpliwości, które dotyczą wielu drugoligowych drużyn piłkarskich. Ich rozstrzygnięcie może wpłynąć na klasyfikację końcową – zasugerował Kanadyjczyk. – Złożymy również skargę i zawiadomimy policję w sprawie przedstawicieli klubu MGS Panserraikos, którzy próbowali wpływać na naszych piłkarzy. […] Od blisko dziewięciu miesięcy walczę w Grecji z systemem i niesprawiedliwościami, które on generuje. Nie zamierzam przestać. […] Moja krew jest niebieska.

17 maja 2022 roku Haditaghi potwierdził, że pozostanie właścicielem AO Kavala, nawet jeśli spadek na poziom amatorski stanie się faktem. Równolegle po mieście rozeszły się jednak pogłoski o próbie odkupienia licencji od jednej z drugoligowych ekip. To wywołało natychmiastowy sprzeciw ultrasów (co do zasady przyjaznych Haditaghiemu). – Jesteśmy dumni ze swojej drużyny i nie sprzedamy jej nawet za obietnicę gry w Lidze Mistrzów – oświadczyli kibice.

W końcu stało się jasne, że tym razem nawet najlepsi prawnicy niczego nie wskórają i spadek Kavali jest nieodwracalny. “Odwracalne” okazały się natomiast długofalowe plany Haditaghiego. Już w lipcu 2022 roku biznesmen powiadomił opinię publiczną o rozstaniu z klubem.

Czy poszło o degradację? Cóż, do pewnego stopnia na pewno, ale problemem numer jeden pozostała infrastruktura.

– Nigdy nie zapominamy naszej pierwszej miłości ani pierwszego razu, kiedy nasze serce pękło. Jeśli chodzi o futbol, moją pierwszą miłością jest AO Kavala. Na zawsze ten klub zachowa miejsce w moim sercu – wyznał Haditaghi. – Zakochałem się w tym mieście i zakochałem się w naszym marzeniu. Niestety, spełnienie tego marzenia nie będzie dla mnie możliwe. Mój zespół prawny podejmie działania mające na celu moje płynne rozstanie z drużyną. […] W ciągu ostatnich jedenastu miesięcy przeżyłem w Kawali kilka rozczarowań. Największym z nich były puste obietnice burmistrza, jego zastępców i kilku polityków. Nadal nie otrzymałem odpowiedniej, długoterminowej umowy najmu stadionu. Zignorowano wiele zmian, o które wnioskowałem. Chciałem chronić zdrowie i bezpieczeństwo piłkarzy, naszych kibiców i fanów drużyn przyjezdnych. Nie mogę się wiązać z organizacją, gdzie w zapleśniałych szatniach nie ma nawet dostępu do ciepłej wody. Jeśli szyby w oknach loży VIP nie zostaną wkrótce wymienione, to w końcu kogoś zabiją. Nie chcę przykładać do tego ręki. Wielokrotnie kontaktowałem się z burmistrzem i innymi urzędnikami, chcąc rozstrzygnąć te kwestie. Wszystkie moje prośby i próby kontaktu zostały zignorowane.

– Walka z poprzednimi właścicielami zespołu również mnie zniechęcała i budziła kolejne wątpliwości. Tak naprawdę do dziś nie otrzymałem wszystkich akcji, które zobowiązano się mi sprzedać za 1 euro. Działałem w dobrej wierze, ponieważ dałem słowo miastu. Efekt jest taki, że poprzedni właściciele i ich rzecznik prasowy pozwali mnie, bo ośmieliłem się zapytać o stan, w jakim pozostawili klub. Sprawa nadal jest w sądzie. […] Aby mieć pewność, że zbudujemy silną drużynę, stworzyliśmy ofertę karnetów sezonowych w cenie 4 euro za spotkanie. To najniższa stawka w kraju. I co? W ciągu ostatnich trzech tygodni sprzedaliśmy zaledwie 280 karnetów. Zwróciliśmy się też z prośbą o sponsoring do 52 firm z Kawali. Nie otrzymaliśmy ani jednej propozycji – dodał, ewidentnie rozgoryczony.

Choć, co ciekawe, Kanadyjczyk nie zniechęcił się tak całkowicie i nieodwołalnie do greckiej piłki jako takiej. Zaznaczył, że jest otwarty na współpracę z klubami z 1. i 2. ligi. – Niezależnie od tego, gdzie trafię, moje serce zawsze będzie krwawić na niebiesko. Nigdy nie zapomnę naszej wspólnej podróży! – spuentował.

Ostatnia właścicielska bajerka. Przynajmniej w Kawali.

Kto narobił długów? Krajobraz po Haditaghim

I w jaki sposób podsumować tak szalony – by nie powiedzieć: totalnie popieprzony – rok?

Z jednej strony, Haditaghi dał klubowi nadzieję. Wykazał się nadzwyczajną determinacją, by utrzymać go w drugiej lidze. Tylko pojawił się na Stadionie im. Anti Karajani, a już znalazł się na kursie kolizyjnym z krajową federacją, a nawet wiceministrem sportu. No i racja była po jego stronie, postawił na swoim. Tylko że nie uchroniło to klubu przed degradacją. Skonstruowanie sprawnie działającego zespołu w tak wariackich okolicznościach przerosło zarówno Alexandra Nouriego, jak i pozostałych szkoleniowców, którzy w sezonie 2021/22 zasiadali na ławce trenerskiej Kavali. A wówczas nadąsany Kanadyjczyk – wbrew wcześniejszym, żarliwym deklaracjom i licznym obietnicom – zabrał zabawki i poszedł do domu, oskarżając o brak należytego wsparcia wszystkich wokół: władze miasta, lokalny biznes, kibiców. Inna sprawa, że taki scenariusz należało brać pod uwagę. Haditaghi od początku mówił przecież wprost, co mu nie odpowiada na przykład w kwestii stadionu.

“Jestem zszokowany ponad dwudziestoma groźbami śmierci i pobicia, jakie otrzymałem. Przejąłem martwą drużynę. Bez strojów, piłkarzy, pieniędzy i licencji. Wydałem na nią ponad 1,3 miliona euro. Ja jestem zdrajcą? Odległość między Kawalą i Kanadą wynosi 8300 kilometrów. W ostatnim czasie przemierzyłem ten dystans jedenastokrotnie. Z Aten do Kawali i z powrotem jechałem ponad 45 razy. Dla tej drużyny! Latałem do Zurychu, Turcji i Polski. 24 razy broniłem tego klubu w sądzie. I to mnie nazywacie zdrajcą i kłamcą?! Widzę tak wiele reakcji w mediach społecznościowych na moje odejście. Czemu tyle samo osób nie wykupiło wcześniej karnetów po rekordowo niskiej cenie?”

Alex Haditaghi w lipcu 2022 roku

A jak zareagowano w mieście na kolejną woltę pochodzącego z Iranu przedsiębiorcy? Niektórzy się z niej ucieszyli. Jeden z radnych Kawali stwierdził, że klubowi dobrze zrobi powrót do półamatorskiego statusu. Większość fanów klubu uznała jednak, że przeszła im koło nosa niepowtarzalna szansa na powrót do elity. – Tak naprawdę nigdy nie poznaliśmy pełni potencjału, jaki miała ta współpraca – mówi nam Nakis Komninos, koordynator AOK ds. medialnych i lokalny dziennikarz.

Po jakimś czasie atmosfera wokół klubu zrobiła się jednak dość nieprzyjemna. Okazało się bowiem, że Kavala popadła w problemy z płynnością finansową – w kryzysowym momencie jej zadłużenie dobiło do kwoty 70 tysięcy euro. O zaległe wynagrodzenia oraz rozmaite odszkodowania zaczęli się upominać zagraniczni piłkarze, zatrudnieni w ramach chaotycznej, zimowej ofensywy transferowej z 2022 roku. Między innymi Stefan Jaraković (który, o ironio, summa summarum nie rozegrał w AOK ani jednego spotkania). Miejscowe media winą za te kłopoty – co w sumie dość naturalne – obarczyły Haditaghiego.

Kanadyjczyk natychmiast zaczął się bronić i przerzucił odpowiedzialność na ludzi, którym powierzył drużynę po swoim wyjeździe.

– Gdy opuszczałem Grecję, zespół miał otrzymać w sumie 410 tysięcy euro z różnych źródeł, podczas gdy jego zobowiązania finansowe wobec kilku małych firm z Kawali wynosiły 47,8 tysiąca euro. Niestety, pod moją nieobecność osoby sprawujące władze nie walczyły o należne nam dochody – wyjaśnił Haditaghi. – Nikt nie dotrzymał nam słowa. Lokalne władze również nie przekazały obiecanych środków. A niektórzy piłkarze zauważyli, że klub pozbawiony przywódcy można wykorzystać. Zaczęli ubiegać się o odszkodowania, które im się nie należały, a nikt w klubie nawet nie zareagował. Przecież w trakcie mojej kadencji byliśmy jednym z niewielu klubów w drugiej lidze, które nigdy nie zalegały z wynagrodzeniami dla pracowników. Nikt wtedy nie kwestionował, że tak to wyglądało.

Żeby potwierdzić czystość swoich intencji, Haditaghi powrócił do finansowania klubu, tym razem jako główny sponsor.

Wciąż pojawia się na meczach Kavali (ostatecznie w okolicy ma powstać jego flagowy projekt deweloperski – luksusowy kompleks Hamptons Greece), a pół roku temu zaproponował kibicom nową formę wsparcia finansowego. – Moje zainteresowanie losami klubu nie osłabło, choć nie jestem już zainteresowany rolą właściciela. Ostatnimi czasy stałem z boku, wspierając zespół i licząc na rozwój oraz sukces, na jaki ten dumny klub zasługuje. Dziś ogłaszam nową inicjatywę – wyrównam wpłatę każdego mieszkańca Kawali, który zdecyduje się zainwestować w AOK od 500 do 2500 euro. W ten sposób podwoję wasz wkład!

Obecnie Kavala walczy o utrzymanie w 2. lidze greckiej. Niewiele wskazuje jednak na to, by miała uniknąć degradacji.

Papiery leżały na stole. Haditaghi szuka sobie miejsca

Z uwagi na swoją działalność biznesową, kwieciste wypowiedzi i wojownicze usposobienie, Haditaghi pozostał na radarach greckich dziennikarzy. W ostatnich latach wielokrotnie łączono go z rozmaitymi klubami, zresztą nie tylko z tamtejszego podwórka. Jak opowiada nam Nakis Komninos, najbliżej porozumienia Kanadyjczyk był w Volos NFC (obecnie – strefa spadkowa greckiej ekstraklasy). – Tam właściwie wszystko było już dogadane, papiery leżały na stole, gotowe do podpisu. Wtedy jednak, dosłownie w ostatniej chwili, właściciel Volos NFC postanowił podbić stawkę. To doprowadziło do natychmiastowego zerwania rozmów.

W 2023 roku Haditaghi zainteresował się z kolei irańskim gigantem – Persepolis FC. Portal Hamshahri Online informował wówczas, że przedsiębiorca jest gotowy do zainwestowania w klub, bagatela, 100 milionów euro. Połowę na pierwszy zespół, połowę na akademię. Nic konkretnego z tego nie wyszło. Rok później na antenie radia Metropolis padły kolejne potencjalne kierunki: – To prawda, że prowadzę rozmowy z wieloma klubami. PAE Atromitos to drużyna z wielką historią, którą podziwiam za pierwszorzędną organizację. Ateny są cudownym miastem, a ich burmistrz jest fantastyczny. Właściciel klubu, pan Spanos, jest znakomitym biznesmenem. O szczegółach naszych rozmów nie mogę jednak opowiadać. Na pewno jestem zainteresowany Atromitosem. Ten zespół wśród swoich priorytetów ma rozwój młodych piłkarzy, a to dla mnie bardzo ważne. Nie wiem jednak, czy dojdziemy do porozumienia. […] Monitoruję również sytuację w Janinie. Władze PAS wykonują świetną pracę. W ogóle uwielbiam grecki futbol, pasja kibiców jest wspaniała. Ale złożyłem też propozycję angielskiemu Reading.

Do kompletu dodajmy negocjacje z Theodorosem Karypidisem, właścicielem Arisu Saloniki.

Rozmawialiśmy, ale bez wchodzenia w głębsze szczegóły, bo dał mi jasno do zrozumienia, że nie zrezygnuje z klubu. Aris interesował mnie najmocniej, ale najbliżej byłem Atromitosu. […] Dla mnie to wciąż otwarty rozdział. Chciałbym w pewnym momencie kupić Aris. Zobaczymy za dwa, trzy lata. Trzymam ten pomysł na później. Saloniki to wspaniałe miejsce, a Aris to duży klub z masą kibiców. Z mojej perspektywy – idealna okazja. Mój plan jest taki, by stworzyć sieć drużyn, które będą w moim posiadaniu. To, co robi “Vangelis” Marinakis, jest doskonałym kierunkiem inwestycyjnym. Nie dysponuję taką fortuną, ale mogę wchodzić do drużyn wartych 20 czy 30 milionów i zainwestować łączną kwotę, która nie przekroczy 300 milionów – stwierdził Haditaghi, cytowany przez portal Metro Sport.

Cóż, na razie Kanadyjczyk pozostaje luźno związany z AO Kavala i chwycił za stery w Pogoni Szczecin. Jak mu pójdzie, diabli wiedzą. Trudno też stwierdzić, na jak długo tym razem wystarczy mu zapału. Ale jedno jest pewne – fani Portowców muszą się przygotować na mnóstwo niecodziennych atrakcji.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa