Zaraz się ktoś – w związku z tytułem – oburzy, powie, że wybitny to jest Lewandowski albo Kane, natomiast na poziomie polskiej piłki Koulouris też jest wybitny. Po prostu ma wszystko to, czego można oczekiwać w tych pieniądzach od snajpera: skuteczność, siłę, technikę. I tę szczyptę magii, którą posypał dziś awans Pogoni do półfinału.
Gol Greka z dogrywki… No cudo, ale jak to w ogóle opisać?! Sama powiedzenie, że piętką, nie wystarczy, bo tam było blisko czegoś w rodzaju skorpiona. Absurdalnie dobre uderzenie – gdyby coś takiego spróbował zrobić Maciej Rosołek, najprawdopodobniej musiałaby go odwieźć karetka, żeby w szpitalu lekarze poskładali mu wszystkie kości. A Koulouris zapakował zupełnie tak, jakby smarował kanapkę masłem.
Na luzie.
W tym sezonie ma już 17 bramek, a jeszcze nie wjechaliśmy nawet w marzec. W zeszłym miał osiemnaście, też dobrze. Powtarzalny kozak, tyle, więcej takich na naszych boiskach.
I bez niego tego awansu Pogoni mogłoby nie być, bo ona wcale nie grała dobrze. Jak tu nie wierzyć w teorię o zbrojach i brązowym kolorze, kiedy Portowcy w Ekstraklasie – gdy nikt na nich po jesieni nie liczył – ładują wszystkich ile wlezie, a w Pucharze Polski – gdy kibice chcą rewanżu w finale – prezentują tak nędzny futbol jak dziś z Piastem (przynajmniej do dogrywki)?
Tam się naprawdę mało działo, brakowało gospodarzom tego rozmachu i jakości, którymi imponują w lidze. Dziś gospodarze byli nudni, przewidywalni, nieśmiali.
No i dziurawi w obronie: Jirka spokojnie mógł mieć dwa gole, ale trafiał w Cojocaru. Czerwiński z kolei celował lepiej, natomiast bramkarz przesunąć się też umie. A Rosołek… No Rosołek mógł po wrzutce z rzutu wolnego strzelić z powietrza albo przyjąć i potem uderzyć, albo jeszcze inaczej: przyjąć i podać, ale cóż – nie trafił w piłkę.
Czy to zaskakujące? Nie, niezbyt.
Piast ma zatem czego żałować, bo ta Pogoń była naprawdę do walnięcia. Niestety dla niego najpierw brakowało skuteczności, potem Koulouris przypomniał sobie, ile potrafi (i dlaczego mało kto w Ekstraklasie potrafi więcej), a rozbitych gości dobił już – również ślicznie – Grosicki strzałem pod ladę.
Zatem trofeum wciąż może trafić do Szczecina!
POGOŃ SZCZECIN – PIAST GLIWICE 2:0 (p.d)
- 1:0 Koulouris 106′
- 2:0 Grosicki 123′
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Ławki rezerwowych w Ekstraklasie stają się zwierzyńcem. “Dobijamy do granicy”
- Marcin Włodarski: Jesteśmy najlepsi albo stajemy się dziadami [WYWIAD]
- 28-latek z Paragwaju trenerem ŁKS-u. Szaleństwo? Pracował z gwiazdami, zdobywał tytuły
Fot. Newspix