Miał być szalony mecz i był. Legia, w której w ostatnich dniach sporo się działo, grała z Jagiellonią w ćwierćfinale Pucharu Polski, będąc pod wielką presją. Mimo że straciła gola po fantastycznej akcji, w której goście wymienili 24 podania, potrafiła się podnieść. Drużyna Goncalo Feio wygrała 3:1 i jest w półfinale. Portugalczyk może triumfować, a my nie możemy do końca zrozumieć, dlaczego w drugiej połowie sędzia Piotr Lasyk odwołał decyzję o przyznaniu Jagiellonii rzutu karnego. Ok, 16-letni Oskar Pietuszewski zachował się trochę cwaniacko, ale jednak Paweł Wszołek stanął na jego drodze i doszło do kontaktu. Czy Jagiellonia nie została przypadkiem mocno skrzywdzona?
Po tym, jak Jagiellonia wyszła na prowadzenie przy Łazienkowskiej, stwierdziliśmy, że musimy jeszcze raz obejrzeć tę akcję, od samego początku. I wiecie co? Goście wymienili… 24 podania, nie tracąc piłki. Duża ich część była z pierwszej piłki, bez przyjęcia. Byli po prawej stronie, w środku, po lewej. Imponowało przesuwanie się zawodników bez piłki. Legia przez około minutę bezradnie biegała po boisku, aż w końcu Miki Villar dograł z prawej strony, a akcję wykończył Jarosław Kubicki.
Robi się 0:1 i przy Łazienkowskiej cisza.
Tutaj zobaczycie tylko końcówkę tej akcji:
KUBICKI! @Jagiellonia1920 prowadzi z Legią 1:0 w ćwierćfinale Pucharu Polski!
Oglądaj #LEGJAG
https://t.co/NN9zDdWkbQ pic.twitter.com/xN5ta1Krnt
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 26, 2025
Swoją drogą to niesamowite, jak Kubicki, jeszcze niedawno bardziej defensywny pomocnik, trochę ligowy średniak, stał się gościem, który jest bardzo groźny pod bramką rywala. W tym sezonie w 22 meczach zdobył już pięć bramek w Ekstraklasie. Wygląda na to, że Siemieniec stworzył kolejnego “potwora”.
Legia szarpała, Jagiellonia strzeliła
– Mam nadzieję, że w środę przeciwko Jagiellonii zobaczę na boisku samców alfa, którzy dadzą nam awans do półfinału – mówił Feio w niedzielnym programie “Liga+Extra”, dzień po porażce 1:3 z Radomiakiem w Radomiu. O tamtym fatalnym spotkaniu mówił, że gdyby mógł, zmieniłby wszystkich. Że zabrakło na boisku przede wszystkim determinacji. W dniu meczu z Jagiellonią okazało się, że Feio sam postanowił na swój sposób być samcem alfa, bo odsunął od składu Rafała Augustyniaka – piłkarza, który jeszcze niedawno należał do najlepszych graczy Legii. Można było odnieść wrażenie, że Portugalczyk chce pokazać, kto tutaj rządzi. Wpisywało się to też w retorykę Feio, który w ostatnim czasie często szuka winnych.
Z jednej strony Legia, w której jest nerwowo, a z drugiej – Jagiellonia, świetnie łącząca ligę z pucharami, której trener zaraża spokojem, uśmiechem i optymizmem. Który jest trochę przeciwieństwem Feio. Jednak to gospodarze, którzy na pewno grali pod większą presją, mieli długimi fragmentami inicjatywę.
Legii nie można było dzisiaj odmówić ambicji. Kacper Chodyna trafił do siatki, ale okazało się, że był na minimalnym spalonym. Bartosz Kapustka zza pola karnego uderzył w słupek. Lepiej niż w Radomiu grał Marc Gual, ale z drugiej strony ciężko jest zagrać gorzej. Ale szczerze? Mimo tej wizualnej inicjatywy Legii, mieliśmy wrażenie, że Jagiellonia, atakująca pressingiem gospodarzy, jest bliska odzyskania piłki i znalezienia się w świetnej sytuacji. Albo – że w pewnym momencie rozklepie nieco nerwowych obrońców Legii. I to drugie stało się dokładnie w 30. minucie.
Jagiellonii zostają już tylko trzy trofea
W drugiej połowie na początku do ataku ruszyła Legia. Najpierw w dobrej sytuacji do piłki nie doszedł Szkuryn, chwilę później Gual. Białorusin, którego ściągnięcie przez Legię wiele osób krytykowało, rozpoczął ten mecz w wyjściowym składzie, a w pierwszej połowie prezentował się tak, że nie przesadzimy, gdy stwierdzimy, że przez 45 minut gospodarze grali w dziesiątkę. W drugiej połowie Szkuryn dotknął piłki ręką we własnym polu karnym i były pewne podstawy do podyktowania rzutu karnego dla Jagiellonii. Białorusin w końcu zaczął pokazywać się do gry, ale zanim opuścił boisko, zdążył jeszcze spartaczyć świetną okazję. Stało się to jednak już przy stanie 1:1, bo w 54. minucie stadion oszalał: Jan Ziółkowski, popełniający błąd za błędem w Radomiu, świetnie zachował się w polu karnym i trafił głową do siatki.
Admin nagrywa trybuny, a tu nagle…
GOL dla Legii
1:1!
Oglądaj #LEGJAG
https://t.co/NN9zDdWkbQ pic.twitter.com/Nok2Ms0NRu
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 26, 2025
Później mieliśmy kontrowersję. Dużą kontrowersję. Oskar Pietuszewski, 16-letni rezerwowy Jagiellonii, dostał piłkę w polu karnym Legii. Nie przyjął jej tak, jak chciał, ale utrzymał się na nogach, i zrobił zwód. Po chwili przewrócił się po kontakcie z Pawłem Wszołkiem. W pierwszej chwili mogło się wydawać, że dużo dodaje od siebie. Powtórki pokazują jednak, że choć nastolatek zachował się nieco cwaniacko, to jednak wahadłowy Legii uniemożliwił mu dojście do piłki i doszło do kontaktu, który mógł skutkować upadkiem. Szczerze? Takich karnych dyktuje się wiele. Sędzia Piotr Lasyk najpierw wskazał na jedenasty metr, ale ostatecznie, po obejrzeniu sytuacji (to ważne, w wozie VAR był Szymon Marciniak), odwołał swoją decyzję. Nie do końca rozumiemy, dlaczego. Mogło być 2:1 dla Jagiellonii (choć wiadomo, że karny to jeszcze nie gol), a po kilku minutach bramkę dającą Legii prowadzenie zdobył Ryoya Morishita. A w doliczonym czasie gry Japończyk, zdecydowanie bohater spotkania, po raz kolejny trafił do siatki.
Czujemy jednak, że o sytuacji z Pietuszewskim będzie się mówić długo. Zobaczycie ją tutaj:
Miał być karny dla Jagi, jest gol dla Legii!
Wojskowi prowadzą 2:1 w meczu o półfinał @PZPNPuchar!
Oglądaj #LEGJAG
https://t.co/NN9zDdWkbQ pic.twitter.com/0k5N9BfBOH
— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 26, 2025
Przed pierwszym meczem ligowym w tym roku nowy pomocnik Jagiellonii, Leon Flach, mówił nam, że celem jego zespołu jest zdobycie w tym roku czterech trofeów. Miał na myśli wygranie ligi, sięgnięcie po Puchar Polski, wygranie Ligi Konferencji (choć wiadomo, jak to brzmi) oraz superpuchar kraju. Teraz pozostają już tylko trzy szanse, lecz jedna z nich bardziej w kategorii football fiction.
A Legia Feio? Wciąż jest w grze o puchar i mistrzostwo kraju, choć w tabeli ma już osiem punktów straty do Lecha Poznań. I nawet Feio, występując w “Lidze+Extra”, trochę się zawahał, gdy został zapytany, czy Legia ma jeszcze realne szanse na tytuł.
Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 3:1 (0:1)
- 0:1 Kubicki – 30′
- 1:1 Ziółkowski – 52′
- 2:1 Morishita – 85′
- 3:1 Morishita – 90+8′
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Ławki rezerwowych w Ekstraklasie stają się zwierzyńcem. “Dobijamy do granicy”
- Marcin Włodarski: Jesteśmy najlepsi albo stajemy się dziadami [WYWIAD]
- Frankowski o Feio: Nie dorósł do tej roli
Fot. Newspix.pl