Lechia Gdańsk świetnie rozpoczęła rundę rewanżową i konsekwentnie odrabia straty, mając coraz bardziej realne szanse na wygrzebanie się ze strefy spadkowej. Tym bardziej niepokoją więc informacje o tym, że Biało-Zieloni wciąż nie zapłacili zaległej raty, której termin minął w poniedziałek. Był to jeden z warunków odwieszenia licencji na grę w Ekstraklasie.
Beniaminek w ostatnich trzech spotkaniach zdobył siedem punktów. Pod wodzą nowego szkoleniowca Johna Carvera radzi sobie zaskakująco dobrze, a w ostatniej kolejce potrafił nawet pokonać lidera Ekstraklasy, Lecha Poznań. Ma już tylko trzy oczka straty do bezpiecznego miejsca, które aktualnie zajmuje Radomiak i coraz bardziej realna wydaje się możliwość utrzymania się trójmiejskiego zespołu w krajowej elicie.
Kłopoty jednak po raz kolejny szykują się, jeśli chodzi o sferę organizacyjną. Jak podaje “Dziennik Bałtycki” władze Lechii znów zalegają z płatnościami. Gdańscy działacze w dalszym ciągu nie uregulowali raty za lipcowy transfer Tomasza Wójtowicza. Termin zapłaty Ruchowi Chorzów minął w poniedziałek 10 lutego.
Paolo Urfer i jego ekipa znów więc stąpają po cienkim lodzie, bo przecież zimą Komisja Licencyjna zawiesiła klub i dopiero kilka dni przed wznowieniem rozgrywek postanowiła warunkowo dopuścić go do gry w rundzie wiosennej.
– Jedno zobowiązanie transferowe klub uregulował, zawierając porozumienie, zgodnie z którym zobowiązał się do dokonania płatności w następujących terminach: 10 lutego oraz 15 kwietnia 2025 roku. (…) Niedotrzymanie któregokolwiek z powyższych terminów płatności, przez co rozumie się nieprzedstawienie organom licencyjnym potwierdzeń zapłaty w dniu następującym po terminie wskazanym w porozumieniu, skutkować będzie automatycznym zawieszeniem klubowi licencji na rozgrywki Ekstraklasy w sezonie 2024/2025 – mogliśmy przeczytać w styczniowym komunikacie Komisji ds. Licencji.
Jak się jednak okazuje, zaległości wciąż nie są spłacane terminowo, o czym poinformował „Dziennik Bałtycki”. – Do tej pory, do 11 lutego, godz. 15:00 do naszego klubu nie wpłynęły żadne środki od Lechii Gdańsk – potwierdził gazecie Tomasz Ferens, rzecznik prasowy Ruchu Chorzów.
Władze gdańskiego zespołu postanowiły na razie nie komentować sprawy, ale nawet jeśli ta znów rozejdzie się po kościach, to wciąż nie pomaga klubowi, który nie potrafi odkleić łatki niewiarygodnego partnera biznesowego. Najgorszym rozwiązaniem byłoby, gdyby gracze Lechii dzięki fantastycznej postawie na boisku utrzymali się w lidze, a przez indolencję działaczy i właściciela spadliby jednak z powodu odebrania licencji.
Ruch Chorzów wciąż nie dostał pieniędzy z Lechii Gdańsk. Co dalej z licencją? Lechia: Komunikat zostanie ogłoszony w odpowiednim momencie
https://t.co/uALTMoLtqB
— Bałtycki Sport (@baltyckisport) February 11, 2025
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dzieje się w Koronie! Nowy właściciel zaprezentowany, ale dalej tajemniczy…
- Miliony na pensje w Galatasaray. Przemysław Frankowski z solidną podwyżką
- Klątwa europejskich pucharów. Pocałunek śmierci naprawdę istnieje
- Trela: Sprawy wewnętrzne. Pamiętne krajowe rywalizacje w Lidze Mistrzów
- Ancelotti na polu minowym. Obrona Realu w rękach jednego człowieka
Fot. Newspix