Reklama

Pogrom faworytów. Badziewiacy skradli show [KOZACY I BADZIEWIACY]

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

11 lutego 2025, 11:43 • 4 min czytania 31 komentarzy

Czołowe kluby Ekstraklasy jak jeden mąż potykające się o własne nogi i podbijające jedenastkę najgorszych piłkarzy ostatniej serii gier – niby nikt by tego nie wymyślił, ale też znamy naszą piłkę ligową na tyle dobrze, że już nawet nie jesteśmy specjalnie zaskoczeni. Piłkarzom na co dzień grającym w piłkę naprawdę nieźle też może przytrafić się jakiś gorszy dzień. A że wszystkim jednocześnie? Cóż, jak już napisaliśmy wyżej, Ekstraklasa dawno oduczyła nas szukania sensacji.

Pogrom faworytów. Badziewiacy skradli show [KOZACY I BADZIEWIACY]

Po takim wstępie słusznie spodziewacie się, że w pierwszej kolejności weźmiemy na tapet Badziewiaków. Jest o czym pisać, to nie podlega nawet najmniejszej dyskusji. Zacznijmy może od efektownego, ledwie czternastominutowego występu Alexa Douglasa. Szwed dokonał rzeczy niemożliwej i choć na boisku spędził ledwie chwilkę, to zdążył zapracować sobie na dwie żółte kartki, które w konsekwencji bardzo skomplikowały życie jego kolegom. Gol dla Lechii może i padł przy oczywistym spalonym, ale nie zmienia to faktu, że Lech miałby o wiele większe szanse na jakąkolwiek zdobycz punktową, gdyby Douglas nie okazał się… no właśnie, totalnym Badziewiakiem. Nominacja zasłużona bardziej niż bardzo.

Niewiele dłużej od Szweda nagrał się w poniedziałek jego rodak, Alexander Abrahamsson. Za 25-latkiem wyjątkowo nieudany mecz w barwach Zagłębia Lubin, które mimo jego usilnych starań wygrało z Puszczą Niepołomice 2:1. Największa w tym zasługa trenera Marcina Włodarskiego, który już w przerwie postanowił powstrzymać obrońcę i posadził go na ławce. – Miało się wrażenie, że jego GPS zwariował i w sumie przez to nie jesteśmy pewni, czy zakodował zjazd do bazy po 45 minutach. Trener Włodarski go skasował, oczywiście słusznie. Występ szwedzkiego stopera był jakimś groteskowym happeningiem – pisaliśmy w naszej meczowej relacji.

Zagłębie rozbroiło dwie bomby. Jedną z Puszczy, drugą z IKEI [CZYTAJ WIĘCEJ]

Takich popisowych występów było w minionej kolejce więcej. Beznadziejne zawody zaliczył Gustav Berggren, który dał się w banalny sposób ograć Mateuszowi Kowalczykowi i w ogóle nie popisuje się ostatnio wysoką formą. Trudny moment miał też w piątek Dominik Szala, który miał nieprzyjemność grać na jednej stronie z Kamilem Grosickim. Prawy obrońca Górnika Zabrze miał też wielkiego pecha znajdując się kilkukrotnie w złym miejscu i czasie. Był zamieszany w stratę wszystkich trzech goli strzelonych przez Pogoń i pewnie chciałby jak najszybciej zapomnieć o swoim występie.

Reklama

Pogoń przechyliła Szalę zwycięstwa. Pechowy mecz obrońcy Górnika [CZYTAJ WIĘCEJ]

Do ekipy Badziewiaków załapał się też Marc Gual – kolejny dowód na to, że Legia potrzebuje na gwałt jakiegokolwiek napastnika. No i jest jeszcze Sylwek Jasper, który zebrał solidny opieprz od Rafała Leszczyńskiego za pokpienie sprawy pod bramką Radomiaka…

Przejdźmy może wreszcie do tego, co dobre. A dobry był na przykład występ Korony w meczu z Motorem. Kielczanom pomógł może odrobinę rzut karny, ale nie zmienia to faktu, że u progu rundy jesiennej podopieczni trenera Jacka Zielińskiego wyglądają po prostu dobrze. W starciu z ekipą z Lublina nie byli raczej faworytami, a jednak zagrali o wiele lepiej od rywali i zapracowali sobie na trzy punkty. Koronę dumnie reprezentuje w zestawieniu Kozaków jej kapitan, Miłosz Trojak. Stoper kielczan nieczęsto jest przez nas chwalony, ale w niedzielę spisał się naprawdę bez zarzutu. Życzymy mu jak najwięcej takich występów – jeśli koledzy dalej będą tak dobrze dysponowani, nie jest wykluczone, że i Trojak częściej będzie zaliczał mecze na zero z tyłu.

O Kowalczyku czy Grosickim już pokrótce wspomnieliśmy, ale jakoś nie było okazji zachwycić się Frantiskiem Plachem. Golkiper Piasta zaliczył w meczu z Legią parę naprawdę udanych interwencji i u nas zapracował sobie nawet na tytuł najlepszego zawodnika meczu. Skoro wyczyniał takie cuda, to nic dziwnego.

Reklama

Piast w ogóle ma w gronie Kozaków bardzo liczną reprezentację – oprócz Placha do najlepszej jedenastki weekendu ligowego załapali się też Igor Drapiński i Jorge Felix. To jeszcze da się jakoś logicznie wytłumaczyć, ale obecność w naszym zestawieniu trzech piłkarzy Lechii Gdańsk jest już nieco bardziej zaskakująca. Znowu unikamy słowa sensacja, ale zaskoczenie nam towarzyszy. Carenko zaliczył asystę przy golu Bobcka, Neugebauer urządził się w środku pola, a Piła był najlepszy na boisku w Gdańsku i to na tle lidera Ekstraklasy. Osłabionego, ale jednak lidera. Występ Lechii utwierdził nas tylko w przekonaniu, że Ekstraklasa jest po prostu jedyna w swoim rodzaju.

Kareta żenady czołówki ligi. Lech pomylił zjazdy na autostradzie do tytułu [CZYTAJ WIĘCEJ]

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

31 komentarzy

Loading...