Goncalo Feio stwierdził, że w poniedziałek zadzwonił do Vladana Kovacevicia, spytał, czy ten chce pograć w Legii – skoro w Sportingu nie ma na to szans – i gdy bramkarz wyraził zainteresowanie, cała machina ruszyła. Z pewnością trener opowiadając tę historię miał na celu szpilkę w dział skautingu i dyrektora sportowego (który nie jest już dyrektorem, ale doradza), natomiast jest to przecież szpilka celna.
Cała wypowiedź Feio prezentuje się następująco:
Feio o tym, jak wyglądało od kulis ściągnięcie Kovacevicia.
Trener dodał też, że jeden z dwójki Kobylak – Tobiasz prawdopodobnie odejdzie na wypożyczenie. pic.twitter.com/6KUDlyy4Lg
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) February 6, 2025
Stawia się więc trener w roli tego, który sam musi zadzwonić, załatwić, bo jak on nie zadzwoni, to nikt tego nie zrobi. Cóż – w tej kwestii z pewnością nie kłamie, bo Legia wcześniej wiedziała, że Kovacević jest dostępny do wypożyczenia. Raz, że facet w Sportingu był oceniany przez kibiców w zasadzie tak, jak Kobylak w Warszawie. Dwa, że plotkowano o oddaniu go do innego klubu.
Słyszymy, że sam Vladan wysyłał sygnały, że chętnie zmieni otoczenie. Nic się z tym tematem jednak nie działo, aż do momentu gdy – no właśnie Feio wykręcił numer do bramkarza i zaprosił go do Legii. Miał łatwiej, bo znał się z bramkarzem z czasów Rakowa, ale to przecież plus trenera, nie minus.
I faktycznie: zdarza się – i to dość regularnie – że trenerzy odgrywają kluczową rolę w transferach, bo czasem piłkarz chce przyjść ze względu na obecność jakiegoś konkretnego (albo nie chce z tego samego powodu). Niestety dla Legii dalej wygląda to niepoważnie, z powodów, o których pisaliśmy wczoraj:
- w klubie musieli widzieć, że Tobiasz nie dowozi
- w klubie musieli widzieć, że Kobylak, który zmienił Tobiasza, też nie dowozi
A mimo wszystko czekano. Czekano i czekano nie wiadomo na co, prawdopodobnie na cud, że Kobylak przestanie bronić jak Kobylak i stanie się nowym wcieleniem Artura Boruca. Kobylak nie wyglądał jednak jak Boruc (albo chociaż jak Majecki) ani w Radomiaku, ani po wygryzieniu Tobiasza w Legii, ani w pierwszym meczu z Koroną. Szczęście, że Kovacević nie przebił się w Sportingu, bo przecież pula dostępnych bramkarzy, których widział dekoder Canal Plus, jest ograniczona.
Bo jak nie Kovacević to kto, może Kuciak?
Dało się więc uniknąć Kobylaka w meczu z Koroną i – co pewnie ważniejsze – można było wcześniej zacząć zgrywać Kovacevicia z drużyną. Wiadomo, bramkarz to specyficzna pozycja, ale chyba lepiej mieć kogoś poważniejszego do dyspozycji wcześniej niż później.
No i ciekawe, czy gdyby Feio nie sięgnął po telefon, w końcu zrobiłby to ktoś inny. Z zewnątrz wygląda to tak, że niestety nie, że Legia byłaby skazana na Kobylaka i Tobiasza do końca sezonu.
Dobrze więc, że Feio miał wolne impulsy w swoim telefonie…
AKTUALIZACJA:
Portugalczyk w poniedziałek zadzwonił do Vladana Kovacevicia, a w czwartkowy wieczór jego wypożyczenie zostało oficjalnie ogłoszone.
Vladan Kovacević wypożyczony do Legii Warszawa ✨
Były mistrz Polski, jeden z najlepszych bramkarzy w PKO Bank Polski Ekstraklasie w ostatnich latach, 26-letni Vladan Kovacević został wypożyczony do Legii Warszawa do końca sezonu 2024/25 ze Sportingu CP.
Więcej informacji ➡️… pic.twitter.com/eOk6tUpgRD
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) February 6, 2025
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Lech biega jak szalony. Te rekordy dadzą mistrzostwo?
- Piątkowski w Kasimpasie. “Nie chcieliśmy czekać na Serie A”
- Legia przypomniała sobie, że potrzebuje bramkarza
Fot. FotoPyk