Wczoraj przez piłkarskie portale przemknęła informacja transferowa dotycząca norweskiego napastnika Oli Saetera, który miał przejść do Legii Warszawa. Rozmowy miały być już w zaawansowanym stadium, ale ostatecznie, o czym poinformowały norweskie media, do transakcji nie dojdzie.
To miał być koniec oczekiwań na napastnika w Warszawie. Niekończąca się saga z jego poszukiwaniem irytuje już kibiców stołecznego klubu i coraz bardziej dziwi ekspertów. Po rozstaniu z Migouelem Alfarelą oraz Jean-Pierre’em Nsame w kadrze pozostali jedynie Marc Gual, Jordan Majchrzak i Tomas Pekhart. Z taką pierwszą linią, abstrahując już od jakości, nie da się walczyć skutecznie na trzech frontach – to jasne.
To będzie nowy napastnik Legii? “Wezmę penisa i będę się bawił”
Saeter z Rosenborga Trondheim wydawał się idealnym kandydatem, aby tę lukę w składzie zapełnić. Tym bardziej że tylko do czwartku Legia ma czas na zarejestrowanie nowych graczy do ewentualnego udziału w fazie pucharowej Ligi Konferencji.
Piłkarz w ostatniej chwili jednak odrzucił ofertę przenosin do Polski, o czym donoszą norweskie „Adresseavisen” i „VG”. Według tych informacji 28-latek zmienił niespodziewanie swoje nastawienie i zdecydował się ostatecznie pozostać w dotychczasowym zespole.
Przyczyny takiej decyzji Saetera nie są znane, ale wydaje się je potwierdzać sam zawodnik, który umieścił wpis w swojej relacji na Instagramie, gdzie napisał: „On tutaj zostaje”.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piękni czterdziestoletni. Jak CR7 i LeBron przesuwają granice wieku w sporcie
- Upadek Rashforda. Miał być następcą CR7, skończył w hierarchii za trenerem bramkarzy
- Mbaye Ndiaye z pudłem sezonu? Nieprawda! Ranking zmarnowanych okazji
- Zieliński z Zalewskim: polski duet już wyróżnił się w Interze
Fot. Newspix/FotoPyk