Reklama

Zieliński z Zalewskim: polski duet już wyróżnił się w Interze

AbsurDB

Autor:AbsurDB

04 lutego 2025, 10:48 • 15 min czytania 16 komentarzy

Dopiero co mieliśmy pierwszy polski duet w Barcelonie. Nie minął miesiąc, a dwóch naszych rodaków wystąpiło w barwach Interu i to w derbach Mediolanu. To klub, który od swego powstania miał na sztandarach i w nazwie umiędzynarodowienie futbolu, a mimo tego jesteśmy dopiero dwudziestą pierwszą nacją, z której dwóch graczy jednocześnie przywdziało czarno-niebieski trykot, choć pierwszą od dawna, która taki debiut zaliczyła w derbach! Poznajcie je wszystkie.

Zieliński z Zalewskim: polski duet już wyróżnił się w Interze

«Foot-Ball Club Internazionale» to nazwa nowego klubu, który powstał kilka dni temu w Mediolanie. Nowe stowarzyszenie, które narodziło się z godnego pożałowania nieporozumienia w Milan Club, składa się głównie z aktywnych piłkarzy i kilku pasjonatów.” – pisała w marcu 1908 roku La Gazetta dello Sport.

I dalej: „Maksymalna dobra wola i jak najlepsze intencje to fundamenty nowego klubu, który na razie obiecuje niewiele, ale tylko dobre rzeczy. Głównym celem jest ułatwienie gry w piłkę nożną obcokrajowcom mieszkającym w Mediolanie oraz szerzenie pasji wśród mediolańskiej młodzieży. Życzymy nowemu stowarzyszeniu długiego, pomyślnego i, co najważniejsze, zgodnego funkcjonowania, które z pewnością znajdzie w swoich założycielach dobrą wolę niezbędną do tego, aby wyrażone dobre intencje przyniosły jak największy sukces”. I przyniosły. Nerazzurri wygrali mistrzostwo i puchar Włoch więcej razy niż AC Milan, jak dziś nazywa się ówczesny Milan Football & Cricket Club, z którego dysydenci utworzyli Inter.

Wprowadzony przez władze Milanu zakaz gry dla obcokrajowców tak bardzo nie spodobał się części członków klubu, że utworzyli nowy zespół, który od początku miał za zadanie życzliwe podejście do zawodników zagranicznych. Przez lata Inter był wzorem klubu otwartego na inne narodowości, ale Polacy są dopiero dwudziestą pierwszą nacją (poza Włochami oczywiście), z której duet zagrał jednocześnie w jego barwach. Zapraszamy na podróż przez lata historii zespołu, który zawsze miał w Polsce wielu fanów, a teraz może być ich jeszcze więcej. Poznajmy wszystkie debiutanckie pary zawodników z danego kraju barwach Internazionale.

Reklama

Pierwsze lata klubu – Niemcy i Szwajcarzy

Inter pierwsze oficjalne spotkania rozegrał w 1909 roku. Przez cały sezon w jego składzie zagrało tylko… czterech Włochów, co na tamte czasy było prawdziwym ewenementem i potwierdzało międzynarodowy charakter klubu. Pierwszym oficjalnym meczem były… derby z Milanem przegrane 2:3 w dniu 10 stycznia 1909 roku. Wystąpili w nich aż czterej Niemcy i trzej Szwajcarzy, a do tego jeden Brazylijczyk. Włosi byli zatem w mniejszości. O Niemcach niewiele wiadomo. Julius Käppler, Eduard Niedermann, Hermann Wipf oraz kapitan i trener: Hernst Marktl byli obrońcami i… właściwie to wszystko, co można o nich powiedzieć. Po dwóch przegranych spotkaniach zniknęli bez śladu.

Podobnie jest ze Szwajcarami Wernerem Kummerem i Arnaldo Woelkelem, o którym wiadomo tylko, że grał rok wcześniej także w Milanie. Dłużej w klubie został ich rodak Bernard Schuler, który w 1910 roku świętował pierwsze scudetto Interu. Widać tu zatem wielkie podobieństwo do pierwszych lat Barcelony, w której właśnie Niemcy i Szwajcarzy byli w składzie na tyle liczni, by pojawić się w moim niedawnym analogicznym artykule o pierwszych duetach danej narodowości w barwach Blaugrany:

Debiutanckie duety danej narodowości w Barcelonie były dotąd wielkie: Zoltan Czibor i Laszlo Kubala, Johanowie Cruyff i Neeskens, Gheorghe Hagi i Popescu, Ronaldo i Giovanni, Vítor Baía i Luís Figo, ter Stegen i Gündoğan. Ale zdarzały się też takie, o których nawet najwięksi Culés nie pamiętają.

Wynikało to głównie z faktu, że nacje te na przełomie wieków zajmowały się handlem w najbardziej rozwijających się przemysłowo miastach, takich jak Mediolan czy Barcelona.

Prawie osiemdziesiąt lat później kolejnym zestawem Niemców grających jednocześnie w Interze byli sprowadzeni z Bayernu Lothar Matthäus i Andreas Brehme, a więc znów gracze o inklinacjach defensywnych. W 1989 zdobyli mistrzostwo Włoch. Trener Trapattoni stwierdził wówczas, że przy limicie trzech obcokrajowców najlepiej, żeby wszyscy byli z jednego kraju, wzorując się na Arrigo Sacchim sprowadzającym Gullita, van Bastena i Rijkaarda do lokalnego rywala. Nerazzurri kupili zatem ze Stuttgartu Klinsmanna. Mistrzostwa już nie powtórzyli, ale w 1991 cała trójka zdobyła Puchar UEFA, a rok wcześniej mistrzostwo świata z reprezentacją. Co ciekawe, w sześciu z siedmiu spotkań na tym turnieju ktoś z tria z Interu strzelał gola, a w finale jedyną bramkę zdobył Brehme. Pewnie pomogło im to, że aż do ćwierćfinału spotkania rozgrywali na San Siro. Warto zaznaczyć, że Brehme z Matthäusem rozegrali wspólnie w karierze prawie trzysta meczów w Bayernie i Interze oraz reprezentacjach Niemiec od młodzieżowych mistrzostw Europy w 1981 roku aż do mundialu trzynaście lat później.

Reklama

Matthäus i Brehme świętują zdobycie Pucharu UEFA w 1991 roku

Tradycje Niemców w Nerazzurrich kontynuują ostatnio Gosens i Bisseck. Przez kolejne 116 lat żaden kraj nie zadebiutował w barwach La Beneamata akurat w derbach z Milanem. Powtórzyli do dopiero Zieliński i Zalewski w niedzielę.

Lata trzydzieste i Ameryka Południowa

Po dojściu do władzy Mussoliniego w 1922 roku liczba obcokrajowców w lidze włoskiej znacząco spadła – także w wyniku kryzysu, a Inter musiał zmienić nazwę na Ambrosiana.

Zmieniło się to w latach trzydziestych, gdy Vittorio Pozzo zaczął nawet w reprezentacji stawiać na tzw. oriundi, czyli najczęściej mających włoskie pochodzenie piłkarzy z Ameryki Południowej. Efektem tego były dwa tytuły mistrzów świata i jeden mistrzów olimpijskich. Był to sposób na obejście wprowadzonego przez faszystów wraz z powstaniem Serie A zakazu zatrudniania nowych obcokrajowców.

Także Inter poszedł wówczas w tym kierunku, czego efektem były debiuty duetów z krajów Ameryki Południowej. Najpierw, w październiku 1932 roku, w meczu ligowym przeciwko Pro Vercelli u boku Giuseppe Meazzy, który później zostanie patronem mediolańskiego stadionu, zagrali argentyńscy bracia Demaria. Młodszy Felix szybko przepadł, ale Attilo strzelił gola, a później przez lata był kapitanem klubu. Do historii przeszedł jako uczestnik finałów mistrzostw świata z dwoma reprezentacjami: Argentyną, z którą zdobył wicemistrzostwo w 1930 oraz nową ojczyzną – Włochami, z którymi wygrał cały turniej w 1934 roku.

Był to piękny początek niezwykle bogatej historii Argentyńczyków w Interze. Nie sposób wymienić wszystkich kilkudziesięciu. W latach osiemdziesiątych brylował Daniel Passarella, na przełomie wieków Zanetti rozegrał… 858 meczów w barwach Nerazzurrich. Ponad sto mieli również na koncie Crespo, Julio Cruz, Budrisso, Walter Samuel, Diego Milito, Rodrigo Palacio, Icardi, ponad trzysta razy wystąpił już Lautaro Martinez, a ponad 400 razy zagrał Esteban Cambiasso. Inter Argentyńczykami stał i stoi.

Samuel, Zanetti i Crespo

Rok później, w finale Pucharu Mitropa, czyli nieoficjalnych klubowych mistrzostw środkowej Europy wystąpili dwaj Urugwajczycy: Frione i Faccio. To pewne, tak jak to, że jednym z nich był Ricardo Faccio, a drugim Frione, jednak źródła różnią się odnośnie do tego, czy był to starszy Riccardo, czy młodszy Francisco, który zmarł już dwa lata później. Ricardo Faccio, jak to wtedy było w zwyczaju, zagrał potem w reprezentacji Italii, a po powrocie za Atlantyk wrócił jak gdyby nigdy nic do urugwajskiej kadry.

Tradycje Urugwajczyków w Interze kontynuował ponad pół wieku później m.in. Ruben Sosa, Alvaro Recoba i ostatnio Matias Vecino.

Matias Vecino 

Szwedzi 1958

Na kolejnych Europejczyków klub otworzył się dopiero po wojnie i znów można powiedzieć, że wzorował się na lokalnym rywalu. Po tym, jak Szwecja zdobyła mistrzostwo olimpijskie w 1948 roku, Rossoneri ściągnęli aż trzech ich reprezentantów. Zestaw ten od pierwszych sylab ich nazwisk (Gren, Nordahl oraz Liedholm) nazwano Gre-No-Li.  Już w 1951 roku zdobyli mistrzostwo. Inter poszedł w ich ślady, sprowadzając najpierw napastnika Lennarta Skoglunda, a potem pomocnika Bengta Lindskoga. Zagrali razem po raz pierwszy we wrześniu 1958 roku w spotkaniu o Puchar Włoch z Mantuą wygranym aż 7:0, a gracze Trzech Koron asystowali przy większości bramek.

W latach siedemdziesiątych w Interze grał też syn Lennarta – Evert, a jego brat Giorgio wybrał… Milan. Skoglund był jednym z najlepszych szwedzkich graczy w tym okresie, ale w kadrze między 1950 (gdy przeszedł do Włoch) a 1964 rokiem zagrał tylko w 1958. Federacja zrobiła wtedy z okazji rozgrywanych w Szwecji mistrzostw świata wyjątek od swojej reguły niedopuszczania graczy, którzy wyjechali zarabiać poza granicę kraju. Napastnik powrócił później do kadry tylko na jeden mecz dopiero w 1964 roku, a było to towarzyskie spotkanie z… Polską.

Jeśli sądzicie, że Ibrahimović był najbardziej kontrowersyjnym Szwedem w Interze, to musicie pamiętać, że życie Skoglunda to gotowy scenariusz na film. Po mundialu nagrywał piosenki z późniejszym menedżerem zespołu ABBA. Popadł w alkoholizm i w szatni trzymał zawsze butelkę whisky. Podczas gry w Sampdorii bardzo garnął się do wykonywania rzutów rożnych. Jego klubowy kolega odkrył, że ma schowaną przy chorągiewce małpkę, z której popijał, udając, że wiąże buty. Ostatnie siedem lat życia spędził sam z matką, zmagając się z lękiem przestrzeni. Po jego śmierci w wieku 45 lat, jego matka stwierdziła, że był najbardziej samotnym człowiekiem na ziemi.

Hiszpanie 1964 i Brazylijczycy 1966

Słynny trener Helenio Herrera w 1960 roku opuścił Hiszpanię po zdobyciu czterech mistrzostw z Atletico i Barceloną. W Interze zażądał, by razem z nim z Katalonii do Lombardii przeniósł się pierwszy słynny Luis Suárez – urodzony w 1935 roku pomocnik. 300 milionów lirów, jakie zapłacił włoski klub, posłużyły podobno do sfinansowania dodatkowego piętra nowopowstałego Camp Nou. W 1964 roku zdobył z mediolańskim klubem Puchar Europy, a nagrodą była gra w Pucharze Interkontynentalnym przeciwko argentyńskiemu Independiente. Właśnie w tym spotkaniu zagrali ze sobą dwaj Hiszpanie. Do Suáreza dołączył bowiem Joaquín Peiró, który o miejsce w ataku konkurował z Brazyliczykiem Jairem da Costą.

Wspólnie tworzyli Grande Inter – jedną z najpotężniejszych drużyn wszechczasów, która trzykrotnie wygrała Serie A i po dwa razy Puchar Mistrzów i Puchar Interkontynentalny. Ze względu na limit trzech obcokrajowców, po sprowadzeniu drugiego Brazylijczyka – Luísa Vinício, Peiró musiał odejść. Co ciekawe, Vinício nigdy nie zagrał w reprezentacji, a Jair wystąpił w niej tylko raz w meczu towarzyskim, bo jego pozycję okupował Garrincha. Mimo tego ma… tytuł mistrza świata, choć nie zagrał na turnieju w 1962 żadnego meczu. Obaj Brazylijczycy zagrali w Interze po raz pierwszy we wrześniu 1966 roku w meczu Pucharu Europy z Torpedem Moskwa. Nigdy nie wystąpili razem w Serie A!

Skromne były zatem początki Canarinhos w Interze. Później niebotyczny wręcz poziom prezentowali przecież Roberto Carlos, Ronaldo czy Adriano – ale akurat oni razem w czarnoniebieskich koszulkach nie wystąpili.

Adriano. Nim strzelał Quebonafide w PES 6

Holendrzy 1993

Jak wiele się zmieniło we Włoszech od lat sześćdziesiątych, niech świadczy fakt, że Wim Jonk i Dennis Bergkamp sprowadzeni w 1993 roku z Ajaxu kosztowali łącznie 28… miliardów lirów. Italię prześladowała przez wiele lat nie tylko mafia, ale i dość wysoka inflacja. Zagrali razem w sierpniu w Serie A w meczu wygranym 2:1 z Reggianą. Holendrzy spisali się znacznie gorzej niż magiczne trio występujące w AC Milan. Bergkamp przez pół roku nie potrafił strzelić gola, ale mimo wszystko Inter zdobył w 1994 roku Puchar UEFA. Później nieco lepiej radzili sobie ich rodacy Winter, Seedorf, van der Meyde, a od czterech lat wspólnie grają de Vrij i Dumfries.

Francuzi 1996

Podobnie jak w przypadku Barcelony. Kolejny wysyp zagranicznych zawodników wiąże się z wejściem w życie prawa Bosmana, znoszącego przeszkody w przenoszeniu się zawodników różnych narodowości między klubami. Jeżeli do tego dodamy fakt, że prezesem klubu został Massimo Moratti, który postanowił przepuścić na transfery półtora miliarda euro, to mamy przepis na liczne nowe duety zagranicznych najemników.

Pierwsi byli Francuzi. W sierpniu 1996 w meczu Pucharu Włoch z Ravenną zagrali razem Jocelyn Angloma i Youri Djorkaeff. Pierwszy po sezonie odszedł do Valencii, ale drugi przez trzy sezony odgrywał ważną rolę w Interze, który jednak w lidze zawodził i w końcu spadł aż na ósme miejsce w lidze. W styczniu 1997 roku strzelił Romie przewrotką jednego z najpiękniejszych goli w historii klubu.

Djorkaeff ściągnął do Mediolanu swojego brata Michę, ale nie zagrał on w Interze. Później udało się to jego rodakom, wśród których najwięksi to Cauet, Blanc, Vieira, a obecnie Thuram i Pavard.

Nigeryjczycy 1997

Rok później w tych samych rozgrywkach wystąpili wspólnie Nigeryjczycy Nwankwo Kanu i Taribo West. U pierwszego po transferze z Ajaxu wykryto wadę serca. Klub miał prawo rozwiązać kontrakt, ale tego nie zrobił. Na dodatek Moratti sfinansował leczenie piłkarza, choć wydawało się, że nie wróci on już do sportu. Zyskali na tym fani futbolu, którzy mogli później oglądać świetną grę Kanu w Arsenalu, West Bromwich i Portsmouth oraz reprezentacji, ale sam Inter niewiele na tym zyskał. Nigeryjczyk zagrał w nim tylko dwanaście meczów ligowych i strzelił jednego gola. Obaj zdobyli jednak Puchar UEFA, a West odszedł do… Milanu.

Turcy 2001

Na przełomie wieków furorę robiło Galatasaray, czego zwieńczeniem był Puchar UEFA w 2000 roku. Inter zaczął taśmowo sprowadzać stamtąd Turków, poprzedników Çalhanoğlu. Najpierw Hakana Suküra, a rok później Emre Belözoğlu i Okana Buruka. Co ciekawe, to nie słynny napastnik, a dwóch ostatnich było pierwszym tureckim duetem w Mediolanie. W sierpniu 2001 zagrali w Serie A przeciw Perugii. Drugim ich wspólnym spotkaniem był mecz z Wisłą Kraków Franciszka Smudy w Pucharze UEFA. Trzej Turcy występowali w Interze łącznie przez dziewięć sezonów i strzelili zaledwie dziesięć goli. W Galatasaray trafili… dwieście razy. W klubie zawiedli, a przecież w 2002 roku wszyscy zdobyli brązowy medal mistrzostw świata. Są kolejnym przykładem zawodników, którzy kupieni za ciężkie miliony przez Morattiego zawodzili.

Dziś z powodzeniem rozwijają swoje kariery trenerskie. Zarówno Belözoğlu, jak i Buruk przez kilka lat prowadzili Başakşehir, a obecnie prowadzą odpowiednio Antalyaspor i Galatasaray.

Belozoglu i Buruk – trenerzy podczas meczu ligi tureckiej

Serbowie 2004

Zaraz po jego rezygnacji sytuacja się odmieniła. Z Lazio sprowadzono 26-letniego Dejana Stankovicia i o dziewięć lat starszego Sinišę Mihajlovicia. Ten drugi mimo zaawansowanego wieku spełnił swoje zadanie. Strzelił decydującego gola w finale Pucharu Włoch 2005, a rok później został najstarszym strzelcem dla Interu w wieku 37 lat. Niestety, jego piękną karierę trenerską przerwała śmiertelna choroba. Pierwszy raz zagrali razem w Mediolanie we wrześniu 2004 przeciwko Chievo, jednak w Lazio oraz kadrze Jugosławii, a także Serbii i Czarnogóry wystąpili wspólnie prawie dwieście razy. Prawdziwą legendą kluby został jednak Dejan Stanković. Występował w Interze prawie przez dekadę aż do końca kariery. Zdobył w tym czasie pięć mistrzostw z rzędu i wygrał Ligę Mistrzów. W tym czasie miał u boku kilka duetów z nowych, czasem dość egzotycznych krajów.

Kameruńczycy 2005

Już rok po Serbach razem w wygranym meczu Pucharu Włoch przeciwko Parmie zagrali Kameruńczycy Pierre Womé i Daniel Maa Boumsong. Obaj poprzednicy Eto’o i Onany byli rezerwowymi, a drugi grał wręcz sporadycznie. Do Interu dostał się po ucieczce z rodzimej kadry po turnieju młodzieżowym rozgrywanym w Toskanii. Womé natomiast jest mistrzem olimpijskim z 2000 roku.

Luis Figo, Adriano i Pierre Wome

Portugalczycy i Kolumbijczycy 2007

Po powrocie Moratti postanowił sprowadzić Luisowi Figo jego rodaka. Słynny Portugalczyk trafił do Mediolanu w zaawansowanym wieku, ale mimo tego podobnie jak Mihajlović, spełnił swoją rolę. Przyłożył rękę, a właściwie nogę do czterech tytułów mistrzowskich. We wrześniu 2007 roku pierwszy raz zagrał z innym Portugalczykiem w barwach Interu przeciwko Sampdorii w meczu wygranym 3:0. Był nim młody Vítor Pelé.

Trzy miesiące później, po siedmiu latach gry w czarno-niebieskich barwach, w spotkaniu Ligi Mistrzów z PSV wygranym 1:0, ze swoim rodakiem mógł w końcu zagrać Kolumbijczyk Ivan Cordoba. Był nim Nelson Rivas, który nie grał za wiele, ale ma na koncie dwa mistrzostwa i klubowe mistrzostwo świata. Przetarli szlak przyszłym zawodnikom Interu z tego kraju, takim jak Fredy Guarin, Jeison Murillo i Juan Cuadrado.

Algierczycy 2013 i Słoweńcy 2014

W czasach Mourinho debiutów nowych nacji nie było. W 2013 roku Inter sprowadził dwóch graczy, którzy dopiero co zamienili francuską młodzieżówkę na dorosłą reprezentację Algierii. Saphir Taïder i Ishak Belfodil zagrali razem we wrześniu w wygranym spotkaniu z Catanią.

Rok później do Samira Handanovicia dołączył Rene Krhin, który po czterech latach wrócił do Interu. Pierwszy raz wystąpili razem w październiku 2014 roku z Sampdorią, ale później młody pomocnik grał mało. Obaj cztery lata wcześniej byli na mundialu w RPA.

Chorwaci 2015

Trzy miesiące później Mancini sprowadził z Dinama Marcelo Brozovicia. Dwa lata wcześniej transfer w tym samym kierunku Mateo Kovačicia okazał się udany. Brozović przebił jednak wyniki swojego rodaka w Interze. Przez osiem lat rozegrał prawie trzysta spotkań, czyli ponad trzy razy więcej od obecnego gracza Manchesteru City. Byli pierwszą parą Chorwatów na boisku Interu w lutym 2015 w przegranym meczu z Sassuolo. We włoskim klubie, ale także w Dinamie i reprezentacji rozegrali razem sto spotkań. Po pół roku dołączył do nich Perisić. Były to czasy wielkiego kryzysu Interu,  który notorycznie zajmował miejsca w środku tabeli. Spośród sąsiadów Włoch w Interze nie grał zatem tylko duet z Austrii i oczywiście San Marino.

Kovacic i Brozovic w kolorach Interu, choć to koszulki Chorwacji

Belgowie i Chilijczycy 2020

Ostatnie dwie pary danej nacji debiutujące w barwach Nerazzurrich przed Zielińskim i Zalewskim to 27 września 2020 i mecz z Fiorentiną, w którym zagrało zarówno dwóch Belgów, jak i Chilijczyków. W sezonach 2018/19 i 2019/20 Nainggolan i Lukaku mijali się w Interze. Najpierw trafił tam ten pierwszy, a gdy dołączył potężny napastnik, to akurat Nainggolan został wypożyczony do Cagliari. W końcu zagrali razem w meczu z Violą, ale starszy Belg spędzał niewiele czasu na boisku. Lukaku natomiast strzelał gola za golem, co zaowocowało najpierw mistrzostwem, a później finałem Ligi Mistrzów, a ostatecznie powrotem za sto milionów funtów do Chelsea.

Lukaku uciekł wraz z Alexisem Sanchezem do Mediolanu z Manchesteru United w 2019 roku, gdy byli obwiniani o jego problemy. Rok później Antonio Conte sprowadził z Barcelony jego rodaka Arturo Vidala. Do wspólnego mistrzostwa w 2021 roku, ten pierwszy dołożył jeszcze tytuł w ubiegłym roku. Zagrali razem prawie dwieście razy nie tylko we Włoszech i reprezentacji, ale także w Colo-Colo w swojej ojczyźnie. W tegorocznych świetnych wynikach klubu już nie uczestniczą. Nawiązali do pięknej historii największego z czarno-niebieskich Chilijczyków – Ivana Zamorano.

Polacy 2025. Który wielki klub będzie następny?

Swój udział ma w nich za to nasz Piotr Zieliński. Od trzech lat w kadrze spotyka się z Nicolą Zalewskim, trzykrotnie też mierzyli się ze sobą w meczach Roma – Napoli. Dwa lata temu w przerwie takiego spotkania „połączyła” ich dość ostra wymiana zdań, która jednak okazała się… pogawędką dwóch dobrych przyjaciół.

W przerwie meczu Napoli – AS Roma doszło do ostrej wymiany zdań między reprezentantami Polski Piotrem Zielińskim, a Nicolą Zalewskim. W przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się takie teorie, że piłkarze są ze sobą skonfliktowani. Dziś zawodnik Romy stanowczo zaprzeczył tym domysłom, podkreślając, że “Zielu” to jego przyjaciel.

Dziś razem występują w jednym z najsilniejszych klubów Europy. To istotna odmiana po tym, jak jeszcze ćwierć wieku temu dwóch naszych reprezentantów mieliśmy co najwyżej w Maccabi Hajfa (Michalski z Brzęczkiem), MSV Duisburg (Hajto z Reissem) czy Wolfsburgu (Nowak z Juskowiakiem).

Dopiero co pisałem o polskim duecie w Barcelonie. Dziś w Interze. Który klub z europejskiej czołówki może być następny?

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Lewandowski był wściekły na Flicka, że go zdjął z boiska? “To normalne”

Arek Dobruchowski
0
Lewandowski był wściekły na Flicka, że go zdjął z boiska? “To normalne”

Polecane

Komentarze

16 komentarzy

Loading...