Reklama

Pewny Hurkacz i niesamowita bitwa Świątek. Polska w półfinale United Cup!

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

02 stycznia 2025, 13:06 • 6 min czytania 13 komentarzy

To nie było łatwe spotkanie. Ale po raz pierwszy w tej edycji United Cup Polacy nie potrzebowali miksta do rozstrzygnięcia losów rywalizacji. Z Wielką Brytanią w singlu triumfowali bowiem i Hubert Hurkacz, i Iga Świątek, choć ta druga musiała się solidnie napocić – na korcie spędziła niemal trzy godziny! W efekcie Biało-Czerwoni awansowali do półfinału tych rozgrywek i pojutrze zmierzą się z Kazachami.

Pewny Hurkacz i niesamowita bitwa Świątek. Polska w półfinale United Cup!

Hubert wreszcie zrobił swoje

Nie wychodziły do tej pory mecze w United Cup Hubertowi Hurkaczowi. W tegorocznej edycji Polak przegrał zarówno z Casperem Ruudem (5:7, 3:6), jak i Tomasem Machacem (5:7, 6:3, 4:6). W meczu z Czechami co prawda znakomicie zaprezentował się potem w grze mieszanej, gdzie zapewnił – wraz z Igą Świątek – triumf Polsce, ale jednak jego singlowa dyspozycja pozostawiała sporo do życzenia.

Taki stan rzeczy nie mógł jednak w pełni dziwić. Poprzedni sezon był dla Huberta bardzo rwany – od kontuzji kolana odniesionej na Wimbledonie właściwie nie wrócił już do najwyższej dyspozycji. Ba, do końca sezonu rozegrał zaledwie 11 meczów, z czego wygrał sześć. Zdawało się zresztą, że po prostu wrócił za szybko, niepotrzebnie, chcąc wystąpić w US Open. Niedługo po porażce w Nowym Jorku (w drugiej rundzie) rozstał się w dodatku z trenerem i sporo czasu zajęło, zanim ogłosił, że jego nowym szkoleniowcem zostanie Nicolas Massu, którego wspomagać będzie Ivan Lendl.

Stąd na dobrą grę Huberta – tak zakładaliśmy – może nam przyjść nieco poczekać. No i faktycznie, choć w pierwszych dwóch starciach w Sydney były przebłyski, to jednak nie wystarczało ich na cały mecz.

W swoim trzecim spotkaniu to jednak Hurkacz był zdecydowanym faworytem. Po drugiej stronie siatki stanął bowiem Billy Harris, notowany na 125. miejscu w rankingu ATP Brytyjczyk. To zawodnik, który nigdy nie był jeszcze w setce (najwyżej… 101.), a na karku ma niemal 30 lat. Od kilku sezonów solidny na poziomie ITF-ów i Challengerów, ale nie wyżej. Inna sprawa, że ostatnie dwa sezony to zdecydowanie najlepszy okres w karierze Harrisa. A zawodnicy na fali wznoszącej – w dodatku w rozgrywkach reprezentacyjnych – potrafią być groźni.

Reklama

I Billy się takim okazał. Już w pierwszym secie pokazał tenis najwyższej próby, zwłaszcza przy swoim podaniu, bo aż do dwunastego gema Hubert nie miał właściwie nic do powiedzenia przy serwisie rywala. Dopiero wtedy Polak wypracował break pointy, ale ich nie wykorzystał. Skończyło się więc tie-breakiem, w którym Hurkacz udźwignął presję, a rywal – nie. To Harris bowiem podarował punkt Polakowi, psując łatwego smecza, a gdy Hubert wypracował sobie przewagę, to pilnował jej do końca, a nawet powiększył – trzynastego gema wygrał 7:3.

Drugi set bardzo przypominał pierwszego, z tą różnicą, że Polak nieco spuścił z tonu przy własnym podaniu – stąd już w drugim gemie Harris miał aż trzy break pointy. Hubert jednak zdołał je wybronić w dużej mierze serwisem i w dalszej części seta nie pozwalał sobie już na ani moment rozluźnienia, a sam wyczekiwał szansy. Ta przyszła – jak w poprzedniej partii – w końcówce. Przy stanie 5:5 Polak zaatakował i udało mu się wywalczyć break pointa, którego po chwili wykorzystał. A że z wygraniem swojego podania nie miał najmniejszych problemów, to triumfował w całym meczu w dwóch setach.

Wielkie wyzwanie Igi

Mecz z Katie Boulter na papierze nie miał być dla Igi Świątek aż tak trudny, jak się okazał. Brytyjka co prawda swoje potrafi, ale na co dzień raczej nie ogrywa zawodniczek ze światowej czołówki. A jednak okazała się przeciwniczką, która – jak do tej pory – zmusiła Polkę do największego wysiłku. Obie na korcie spędziły niemal trzy godziny, rozegrały trzy sety i pokazały kawał naprawdę dobrego tenisa. Ale na końcu z tarczą z tego starcia wróciła Świątek. Co oznaczało, że Polska już po dwóch meczach awansowała do półfinału United Cup.

Ale – jak napisaliśmy – Iga musiała solidnie zapracować na ten awans.

Reklama

Zaczęło się świetnie, bo od szybkiego przełamania – już w drugim gemie meczu. Świątek wyszła na kort pozytywnie nastawiona i grała naprawdę dobrze. Ale już w kolejnym gemie okazało się, że ten mecz będzie prawdziwym wyzwaniem. Iga musiała w nim bowiem bronić aż czterech break pointów, a mała partia trwała 13 (!) minut. W kolejnych gemach gra zresztą bardzo się wyrównała. Boulter coraz częściej pokazywała swoją grę – szybką, mocną piłką, płasko i celnie. Czyli tak, jak Świątek nie lubi. Prędko stało się oczywistym, że jeśli Katie nie rozreguluje celownika w trakcie trwania meczu, to Igę czeka naprawdę wielkie wyzwanie.

I tak było. W siódmym gemie Boulter nacisnęła jeszcze mocniej, wypracowała dwa break pointy i wykorzystała jednego z nich przy siatce. Zaliczyła przełamanie powrotne, po chwili potwierdziła je utrzymaniem serwisu i zrobiło się 4:4. Więcej przełamań – choć obie zawodniczki potrafiły pokazać swoje na returnie – już w tym secie nie było, stąd o wszystkim rozstrzygnął tie-break. A w nim – choć to Iga jako pierwsza zaliczyła małe przełamanie – lepsza okazała się Brytyjka. I to, dodajmy, nie po błędach Igi, a po kapitalnej grze z własnej strony. I to mogło niepokoić, bo Świątek pokazywała naprawdę dobry tenis, a i tak przegrywała punkty. A wraz z nimi – seta.

Po przerwie wyszła jednak na kort w jeszcze lepszej dyspozycji. I tym razem to ona zepchnęła rywalkę do defensywy, szybko ją przełamała, wkrótce prowadziła już 3:0, a potem 5:1. Gra z obu stron nadal wyglądała dobrze, ale Iga zdecydowanie była w tym zestawieniu tenisistką lepszą. Seta ostatecznie wygrała do jednego, ale nie zdołała utrzymać takiej dyspozycji na starcie trzeciego seta. Szybko dała się przełamać Brytyjce – w dodatku do zera – i przegrywała 1:2.

Punktem zwrotnym okazała się przerwa medyczna, o którą wówczas poprosiła. W jej trakcie opatrzono prawe udo Igi, pomocy udzielono jej zresztą w szatni. Przerwa pomogła Polce, a Katie najwidoczniej wybiła nieco z uderzenia. Po powrocie na kort Świątek szybko bowiem zyskała przewagę przełamania, a potem pewnie wygrała serwis. Przy stanie 4:3 znów to ona zaatakowała, wypracowała sobie dwa break pointy, ale oba kapitalnie obroniła jej rywalka. Ledwie kilka minut później to Iga musiała bronić się przed przełamaniem i zrobiła to skutecznie, fenomenalnym backhandem, który zahaczył o linię dosłownie milimetrem piłki. Serwis ostatecznie utrzymała i prowadziła 5:4.

Wtedy przeszła do ataku. I to skutecznego. Boulter nie poradziła sobie w niezwykle intensywnych wymianach, Polka w dodatku świetnie returnowała. Efekt? Trzy piłki meczowe, ale dwóch nawet nie potrzebowała – już przy pierwszej Katie trafiła backhandem w siatkę. Po dwóch godzinach i 57 minutach gry ucieszyć mogła się więc Iga Świątek. I cała reprezentacja Polki, która tym samym awansowała do półfinału United Cup.

A ten pojutrze, Polacy zmierzą się w nim z Kazachami. Igę czeka najpewniej mecz z Jeleną Rybakiną, z kolei Hubert Hurkacz zagra z Aleksandrem Szewczenką.

Wyniki:

Hubert Hurkacz – Billy Harris 7:6 (3), 7:5

Iga Świątek – Katie Boulter 6:7 (4), 6:1, 6:4

Fot. Newspix

CZYTAJ WIĘCEJ O TENISIE: 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Najgorsi w historii Premier League. Czy Southampton odbierze “rekord” z rąk Derby County?

Michał Kołkowski
0
Najgorsi w historii Premier League. Czy Southampton odbierze “rekord” z rąk Derby County?

Polecane

Anglia

Najgorsi w historii Premier League. Czy Southampton odbierze “rekord” z rąk Derby County?

Michał Kołkowski
0
Najgorsi w historii Premier League. Czy Southampton odbierze “rekord” z rąk Derby County?
Piłka nożna

Niezwykły przypadek Starej Damy. Europejska królowa kompromisów

AbsurDB
5
Niezwykły przypadek Starej Damy. Europejska królowa kompromisów

Komentarze

13 komentarzy

Loading...