Reklama

Piątkowski: Wykonałem najlepszy krok z możliwych. Kwota dodała mi skrzydeł

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

12 października 2024, 12:54 • 2 min czytania 1 komentarz

Podopieczni Michała Probierza podejmą dziś na Stadionie Narodowym Portugalię w ramach rozgrywek Ligi Narodów. W kadrze nie brakuje nowych twarzy. Ponownie znalazł się w niej zawodnik Red Bulla Salzburg, Kamil Piątkowski. 24-latek liczy na swój kolejny występ po trzech latach w narodowych barwach. W rozmowie dla “TVP Sport” obrońca podzielił się m.in. kulisami przenosin do austriackiego zespołu.

Piątkowski: Wykonałem najlepszy krok z możliwych. Kwota dodała mi skrzydeł

Piątkowski zamienił Częstochowę na Salzburg latem 2021 roku. W barwach Red Bulla rozegrał póki co 45 spotkań, w których zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Nie zawsze był jednak podstawowym zawodnikiem austriackiej ekipy. 24-latek był już dwukrotnie wypożyczony do innych drużyn. Występował w belgijskim Gent oraz w hiszpańskiej Granadzie.

W tym sezonie Polak jest podstawowym obrońcą Salzburga. Wystąpił we wszystkich 14 meczach.

Swoimi motywacjami w wyborze austriackiego hegemona reprezentant Polski podzielił się w wywiadzie dla “TVP Sport”. – Postawiłem na Red Bulla, mają tam znakomite podejście do młodych piłkarzy, promują ich i sprzedają do silniejszych lig oraz zespołów. Wymagania są ogromne, rywalizacja jest na najwyższym poziomie, a każdy inny wynik niż mistrzostwo to porażka. Łatwo nie jest, jednak uważam że mając 21 lat wykonałem najlepszy krok z możliwych. Nie do każdego piłkarza w moim wieku przychodzi Red Bull Salzburg – wychwala swój obecny klub piłkarz.

Częstochowianie sprzedali swojego defensora za kwotę bliską sześciu milionów euro. – Kwota za transfer dodała mi skrzydeł. Pamiętam, że niedługo po transferze zadzwonił właściciel Rakowa Michał Świerczewski i powiedział: „Kamil, dogadaliśmy się z Red Bullem, ale proszę cię, żebyś przez najbliższe pół roku dalej poświęcał się dla nas” – przywołuje słowa właściciela Rakowa 24-latek.

Reklama

– Obiecałem prezesowi, że za wszystko, co dla mnie zrobiono w poprzednich miesiącach, odwdzięczę się najlepiej jak potrafię. U trenera Marka Papszuna nauczyłem się taktyki, odpowiedniego podejścia do każdego meczu. Złego słowa nie powiem, jestem bardzo wdzięczny. Na koniec powiedziałem: “Prezesie, wiosną będę jeszcze lepszy niż jesienią”. Dotrzymałem słowa – relacjonuje.

Dotychczas obrońca Salzburga zagrał tylko trzykrotnie w drużynie narodowej. Wszystkie mecze odbyły się w 2021 roku, a ostatnim z nich było wrześniowe starcie z San Marino, w eliminacjach do mistrzostw świata, za trenera Paulo Sousy. Będzie miał okazję do kolejnego występu w koszulce z orzełkiem na piersi już dzisiejszego wieczoru. Początek spotkania z Portugalią o godzinie 20:45.

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

1 komentarz

Loading...