Reklama

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Kacper Marciniak

Opracowanie:Kacper Marciniak

08 września 2024, 00:18 • 2 min czytania 19 komentarzy

Jakkolwiek nie przepadamy za chwaleniem największej rywalki Igi Świątek, po takim turnieju nie ma co się oszukiwać – Aryna Sabalenka w tegorocznym US Open wyglądała, jak najlepsza tenisistka na świecie. Nie tylko w finale pewnie ograła Jessicę Pegulę, ale w siedmiu meczach nowojorskiego Szlema straciła tylko seta. Była tak nieuchwytna, jak Iga w największym gazie. 

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Sabalenka to jedna ze sportsmenek, o których w naszym kraju w ciągu ostatnich dwóch lat mówiło się najwięcej i to mimo tego, że 26-latka nie ma prawie nic wspólnego z Polską. Prawie, bo jednak jest największą rywalką Igi Świątek. I to naturalnie sprawia, że regularnie widzimy ją w przeróżnych nagłówkach. Dla polskiego kibica jest trochę jak Sven Hannawald: to znaczy głównie cieszymy się, kiedy jej nie idzie. Ale w US Open akurat poszło znakomicie.

Być może trafiliście w ostatnich dniach na statystykę, która mówi, że forehandowy topspin Sabalenki jest… najszybszym w całym US Open, biorąc pod uwagę też Carlosa Alcaraza, Jannika Sinnera i innych męskich przedstawicieli tenisa. Liczby (129 km/h przy chociażby 127 km/h Carlitosa) nie kłamią, Białorusinka uderzała na nowojorskich kortach jak zła. Ale to że siły jej nie brakuje, wiemy już od dawna. Imponująca była jednak też jej skuteczność i umiejętność dopasowania się do rywalek. W finale „wielokrotnie” zapraszała Pegulę do siatki, poprzez korzystanie z krótszych zagrań. To okazywało się szalenie efektywne. Amerykanka nie była w stanie na taką taktykę odpowiedzieć.

Tak więc: ta sama Sabalenka, która kojarzy nam się z piekielnie mocnymi uderzeniami, potrafi w 2024 roku też trochę pokombinować, zaryzykować. Zmienić plan gry. I to na pewno może zainspirować Igę Świątek, która jest do bólu konsekwentna. Jak czasem podkreślają eksperci: momentami zbyt konsekwentna. Ma swój „plan A” i co by się nie wydarzyło, stara się go realizować. Nawet kiedy nie do końca przynosi on skutek.

CZYTAJ TEŻ: Wolfke: Iga nie ma planu B. I może nigdy nie będzie mieć

Reklama

Oczywiście po US Open dalej to Iga będzie pierwszą rakietą świata. Ba, nawet mimo tego, co działo się ostatnio (nie tylko w Nowym Jorku, ale Cincinnati, gdzie Aryna łatwo ograła Polkę), niewykluczone, że w WTA Finals faworytką do triumfu ponownie będzie nasza tenisistka. Nie możemy zatracać się w krytyce czy szukaniu elementów do poprawy w jej grze. Bo należy pamiętać, że 23-latka dalej jest wielką sportsmenką.

Mamy jednak nadzieję, że po tym, co zobaczyliśmy w wykonaniu Sabalenki w US Open, Iga dostanie zastrzyk motywacji. Trzeba bowiem bronić tenisowej korony.

Aryna Sabalenka – Jessica Pegula 7:5, 7:5

Czytaj też:

Fot. Newspix.pl

 

Reklama

 

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

19 komentarzy

Loading...