Reklama

Ostatni krok siatkarzy do nieśmiertelności. „Kluczem będzie wyłączenie N’Gapetha”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

10 sierpnia 2024, 09:59 • 11 min czytania 7 komentarzy

Geniusz siatkówki, niezły raper i skandalista w jednym. Tak można określić człowieka, którego zatrzymanie wydaje się kluczem do pokonania Francji i sięgnięcia po olimpijskie złoto. Ale reprezentacja Francji to nie tylko Earvin N’Gapeth. To też m.in. trzej świetni gracze, dobrze znani z PlusLigi. Jak sprawić, żeby nie nakręcili się podczas spotkania, jak w ćwierćfinale w Tokio, gdzie wygrali z Polską 3:2? W jakich elementach drużyna Nikoli Grbicia ma przewagę? Zapytaliśmy o to Polaka, który tydzień temu analizował Francuzów, bo jest statystykiem reprezentacji Słowenii.

Ostatni krok siatkarzy do nieśmiertelności. „Kluczem będzie wyłączenie N’Gapetha”

– Co byś doradził Polakom przed meczem? – pytam Bogdana Szczebaka. Jest dobrą osobą, by o tym porozmawiać, bo oprócz bycia w sztabie Jastrzębskiego Węgla, gdzie zetknął się z czterema zawodnikami reprezentacji Francji, jest statystykiem reprezentacji Słowenii i tydzień temu rozpracowywał „Trójkolorowych” przed ostatnim meczem grupowym. Można powiedzieć, że się udało, bo Słowenia dość niespodziewanie ograła gospodarzy 3:2, choć warto zaznaczyć, że w tie-breaku sędzia podjął dwie bardzo kontrowersyjne decyzje na niekorzyść Francuzów.

Geniusz i skandalista w jednym

Jeśli Polska ma wygrać, kluczem będzie wyłączenie Earvina N’Gapetha. Jakiś czas temu nikt nie spodziewał się, że to on stanie się bardzo ważnym punktem reprezentacji. W Lidze Narodów rozgrywał pojedyncze mecze. W wielu wchodził jedynie na zagrywkę. A teraz znów jest najważniejszym zawodnikiem swojej kadry, który w Paryżu zdobywa najwięcej punktów. On i Wilfredo Leon to goście, którzy kochają dostawać piłki w każdym momencie, obojętnie czy jest 14:8, czy 23:23 – tłumaczy Szczebak.

N’Gapeth, czyli geniusz siatkówki, ale też jej enfant terrible. Ma wielki talent, ale bywa skandalistą. A to wda się w bójkę w klubie, a to pobije kontrolera biletów. W wolnych chwilach jest raperem. Nie jestem ekspertem, ale od tych, którzy znają się na rapie, słyszę, że niezłym. Zresztą – sami się przekonajcie:

Reklama

Earvin rapuje o ludzkich problemach i swoim życiu. O tym, jak w 2013 roku nagle opuścił swój klub, rosyjski Kuzbass Kemerowo (prowadził go w nim jego ojciec), bo działacze nie wywiązali się z danego słowa. Mieli załatwić szpital, w którym partnerka N’Gapetha urodziłaby dziecko. Nie załatwili, więc Francuz powiedział im „do widzenia” i ruszył na lotnisko. Jest człowiekiem zasad, honoru. Gdy cię polubi, podobno jest dla ciebie najlepszy pod słońcem.

A siatkarsko? Jeżeli złapie luz i jeszcze się nakręci, może być nie do zatrzymania. Trochę tak było w ćwierćfinale igrzysk w Tokio, który Polska przegrała 2:3 z Francją. Earvin zaczął tamten mecz przeciętnie, ale od czwartego seta grał coraz lepiej. Wybrano go najlepszym zawodnikiem poprzednich igrzysk. Imponuje zagrywką, potrafi świetnie bronić, a kiedy dostaje niezłą piłkę, nigdy nie wiesz, co zrobi w ataku. Czasami wybiera niecodzienne warianty – a tu uderzy lewą ręką, a to hakiem. Finał mistrzostw Europy w 2015 roku, przeciwko Słowenii, zakończył takim zagraniem:

Cały on.

I jeszcze jedno, bardzo ważne. Raczej nie należy go prowokować, bo wtedy nakręca się do jeszcze lepszej gry.

Reklama

Ponad miesiąc temu, gdy rozmawiałem z osobą z polskiej kadry i zapytałem o Francuzów, usłyszałem: „Wiele zależy od tego, do jakiej formy dojdzie N’Gapeth. Z nim w gazie mogą być bardzo mocni”. I są.

Earvin w turniej olimpijski wchodził powoli. W Paryżu był nierówny, ale chyba się rozkręca. Ćwierćfinał z Niemcami (3:2)? W pewnym momencie zaczął grać lepiej, trochę jak z Polską w Tokio. Półfinał z Włochami, zaskakująco łatwo wygrany przez Francję 3:0? W ataku może nie błyszczał (skończył 13 piłek na 30), ale świetnie przyjmował zagrywkę. Na mecz z Polską wyjdzie specjalnie zmobilizowany, bo starcia z Leonem są dla niego czymś więcej, niż normalnymi meczami. Jeszcze kilka lat temu byli jak Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Siatkarski świat dyskutował, który z nich jest najlepszym zawodnikiem świata. Dziś stawka trochę się wyrównała, ale obaj są na pewno wciąż w ścisłej czołówce.

N’Gapeth, w ataku 

Mówiono o nim, że jest za gruby. W Internecie latały screeny jego brzucha, który wyglądał jak ten Rafała Murawskiego na słynnym zdjęciu z 2010 roku. Ale w ostatnim czasie N’Gapeth również w tej kwestii się ogarnął. Poza tym – każdy, kto śledził w ostatnich miesiącach jego relacje na Instagramie, wie, że dla N’Gapetha igrzyska są czymś wyjątkowym. Gra u siebie, w Paryżu, i chce na własnej ziemi obronić tytuł. Udowodnić, że gra w najlepszej reprezentacji świata.

Zrobił miejsce Kaczmarkowi

Ale francuska kadra to oczywiście nie tylko on. – Francuzi bardzo dobrze przyjmują zagrywkę, bronią i asekurują. Nie mają jakichś wybitnych atakujących, ale mają na tej pozycji wartościowego zmiennika, którym jest Theo Faure – analizuje Szczebak. Rzeczywiście, atakujący mogą być kluczem w tym spotkaniu. W składzie Polaków będzie ich trzech. Bartosz Kurek – który zagrał świetny ćwierćfinał ze Słowenią, ale poza nim ma przeciętną skuteczność w ataku, choć potrafi grać lepiej w najważniejszych momentach. Łukasz Kaczmarek – nie grał zbyt długo w turnieju olimpijskim. W ataku było różnie, w innych elementach trochę pomógł. I Bartłomiej Bołądź, który wskoczył do składu na półfinał (wcześniej był rezerwowym zawodnikiem), zagrał chwilę i zdobył dwa punkty.

U Francuzów podstawowym atakującym jest Jean Patry, który ma za sobą fantastyczny sezon w barwach Jastrzębskiego Węgla. W nowym będzie występował w tureckim Galatasaray, co jest sporą sportową degradacją, ale działacze z Jastrzębia chcieli zrobić miejsce dla trafiającego do ich klubu Kaczmarka. Patry w fazie pucharowej turnieju olimpijskiego wygląda jednak słabo. W ćwierćfinale skończył sześć ataków na 19, a w półfinale z Włochami – osiem na 22. W meczu z Niemcami zastąpił go Faure i było trochę lepiej. Faure jest od niedawna dobrze znany polskim kibicom, bo w półfinale Ligi Narodów w Łodzi wszedł na boisko i został katem Biało-Czerwonych. To on bronił meczboli i dostawał najważniejsze piłki w tie-breaku.

Gdy Słoweńcy tworzyli game plan na mecz grupowy z Francja, ten był dosyć prosty. Punkt pierwszy – oprzeć swoją grę na będącym w świetnej formie atakującym, Toncku Sternie. Dawać mu dużo piłek. Niech kończy. I do drugiej części trzeciego seta Stern regularnie kończył. Problemy pojawiły się później. Polacy, przy naszej sytuacji na pozycji atakującego, nie mogą podejść do Francji w podobny sposób. Wydaje się, że muszą poszukać bardziej wszechstronnego grania. Tym bardziej, że mają swoje atuty.

Jeden z najlepszych na świecie

Polacy mogą być lepsi na zagrywce. Mają też sporą przewagę, jeżeli chodzi o środkowych – mówi Szczebak. Gra Francuzów może być mocno oparta na atakach z lewego skrzydła w wykonaniu przyjmujących – N’Gapetha i Trevora Clevenota, o którym więcej za chwilę. My natomiast możemy z tej strefy odpowiadać akcjami Tomasza Fornala, bohatera spotkania z USA. – Tomek to typ zawodnika, który cały czas się rozwija i nie robi mu żadnej różnicy, przeciwko komu gra. Dobrze uzupełnia się z Leonem, gdy tworzą parę przyjmujących. Uważam, że Fornal to jeden z najlepszych siatkarzy świata, jeśli chodzi o przyjęcie zagrywki. Wiem, co mówię, widziałem setki jego meczów. On potrafi przyjmować niesamowite piłki. Myslę, że ma to w pewien sposób wrodzone. W ostatnim czasie poprawił też zagrywkę. Wcześniej miał drobny problem z podrzutem. Lepiej też atakuje z wysokiej piłki – mówi nam Szczebak, który świetnie zna Fornala ze wspólnej pracy w Jastrzębskim Węglu.

Tomasz Fornal 

A kto według naszego rozmówcy jest faworytem sobotniego finału? – Patrząc na to obiektywnie, nie ma faworyta. Francja to mistrz olimpijski i zwycięzca Ligi Narodów, ale, spoglądając na szerszą perspektywę czasową, nie prezentują tak równej formy, jak Polacy, którzy z każdej imprezy za Nikoli Grbicia przywożą medal. Zaletą obu zespołów jest też to, że posiadają wartościowych zmienników. Naprawdę, nie potrafię wskazać jednej drużyny, która według mnie miałaby choć minimalnie większe szanse – kończy Szczebak.

Musimy go zatrzymać

Trevor Clevenot

Niepozorny. To pierwsze słowo, które przychodzi do głowy, gdy myśli się o tym zawodniku. Człowiek z cienia. Wszyscy koncentrują się na N’Gapetcie, a w półfinale przeciwko Włochom to właśnie Clevenot był głównym bohaterem. Zdobył najwięcej punktów z całej drużyny (17), a w ataku miał świetną skuteczność, bo skończył 15 z 24 piłek. Ma coś z Fornala, bo jest wszechstronny i dokłada dużo w innych elementach. Popełnia też mało błędów. Dyspozycja Clevenota sprawia, że przykrywane są pewne niedoskonałości w grze N’Gapetha i atakujących.

Poza tym – pamiętacie Tokio i ten nieszczęsny, przegrany 2:3 ćwierćfinał, przywoływany już w tym tekście? Clevenot zaczął go źle, przez pewien czas był najsłabszym punktem swojej kadry. Ale kiedy on zaczął rosnąć, rosła też cała drużyna.

Poprzedni sezon Francuz spędził w Aluronie CMC Warcie Zawiercie. Z drużyną prowadzoną przez Michała Winiarskiego wywalczył Puchar Polski, pierwszy w dziejach klubu, oraz wicemistrzostwo kraju. Nowe rozgrywki spędzi w tureckim Ziraacie Ankara. A jakim jest człowiekiem prywatnie? Słyszę, że bardzo pozytywnym, trochę przesiąkniętym włoskim luzem, spędził zresztą w tamtejszej lidze kilka lat. Skromnym, nie zachowującym się jak gwiazda. Umiarkowanie przepadającym za mediami społecznościowymi. To nie jego świat.

Jego świat to boisko, na którym zawsze walczy do końca.

Trevor Clevenot w barwach Aluronu CMC Warty Zawiercie 

Okiem eksperta

Kuba Lewandowski, podcast „Szósty set”

Co można powiedzieć po takim półfinale, jak nasz z USA? Siatkarze już przeszli do historii, a przed nimi ostatni krok do sportowej nieśmiertelności. Francja – gospodarz, obrońca tytułu, zespół, który buduje się w trakcie turnieju, mimo nie najlepszego początku. W oczy rzuca się przede wszystkim ich synergia z trybunami, które żyją najmocniej ze wszystkich turniejów olimpijskich w historii. Francuzi to także tzw. “power of friendship”, czyli wiele lat gry w niezmienionym składzie. Dość powiedzieć, że jutro aż 10 z 12 graczy ma szansę obronić tytuł mistrzów olimpijskich.

Po jednym ze spotkań przyjmujący Yasine Louati powiedział, że, rywalizując w tej hali, Francuzi czują się, jakby grali 150 na 6. Nasi rywale prezentują najbardziej techniczną siatkówkę ze wszystkich drużyn i słyną ze świetnej gry z blokiem rywala. Tak właśnie, regularnie obijając nasz blok, wygrali z nami w Tokio na ostatnich igrzyskach oraz w ostatnim półfinale turnieju Ligi Narodów w Łodzi.

Mimo wygranej Francuzów, obydwa te mecze kończyły się wynikiem 3:2 i mieliśmy w nich swoje szanse, by wygrać. Najlepsza recepta na ogranie Francuzów? Presja na zagrywce oraz umiejętność wytrzymania długich akcji z nimi przez cierpliwość w ataku i obronie. W półfinale z Amerykanami pokazaliśmy, że umiemy grać w ten sposób. Największa gwiazdą Francuzów jest N’Gapeth, który jak zwykle na igrzyskach jest w wybitnej formie. Idol paryskich kibiców jest główną opcją Francuzów w ataku i w tym turnieju niezwykle często zdobywa punkty po atakach „blok-aut”, na co musimy zwrócić szczególną uwagę. Po naszej stronie jedynym zmartwieniem jest zdrowie Marcina Janusza i Pawła Zatorskiego.

Mój typ – bardzo wyrównane spotkanie, ale tie-break jednak dla Francji.

Typ Weszło: 3:1 dla Polski

Pierwsza szóstka

O tym, dlaczego Clevenot jest plusem Francuzów, już pisałem. Środkowy Nicolas Le Goff występuje w reprezentacji od 11 lat, od kilku ma pewne miejsce w pierwszej szóstce. Tylko że on już się nie rozwija. I ma dość wyraźne mankamenty. Kiedy rozpocznie się mecz, prawdopodobnie to Le Goff będzie zagrywał jako pierwszy z Francuzów. Zobaczycie jego techniczną zagrywkę, z którą rywale raczej nie mają większych problemów, i zapytacie: „Po cholerę na początku serwuje gość, który robi to bardzo przeciętnie?”. Odpowiedź jest jedna – rotacje, zmiany ustawień. Le Goff serwuje na początku, żeby w końcówce wyrównanego seta to raczej nie on był w polu zagrywki. A gdy będzie nachodziła jego kolej, bardzo możliwe, że zostanie zmieniony i wejdzie ktoś trochę lepszy w tym elemencie. Francuzi często to robią.

Nicolas Le Goff

O atakujących i przyjmujących już pisałem. Drugi środkowy, Barthelemy Chinenyeze, jest młodszy, bardziej perspektywiczny i szybszy od Le Goffa. Do tego lepszy w pojedynczym bloku na środku. Le Goffowi trzeba jednak oddać, że potrafi zatrzymać przeciwnika, gdy dochodzi na skrzydło. Libero Jenia Grebennikov kilka lat temu uchodził za najlepszego na świecie na swojej pozycji. Teraz jest, powiedzmy, w TOP 6. Przy wysokiej obecnie dyspozycji Pawła Zatorskiego, o ile nasz zawodnik będzie zdrowy lub względnie zdrowy, Francuzi nie powinni mieć na tej pozycji zauważalnej przewagi.

Mogą za to ją mieć na rozegraniu. Polska to Marcin Janusz, który już spotkanie grupowe przeciwko Włochom rozegrał ze spięciem kręgosłupa. Wydaje się wątpliwe, by był gotowy na granie bez bólu, na pełnym dystansie, w spotkaniu o złoto. Możliwe, że mecz rozpocznie Grzegorz Łomacz, który świetnie spisał się po wejściu na boisko w meczu z Amerykanami. Możemy na tej pozycji nie mieć zdrowego zmiennika.

A Francja? Ma dwóch bardzo dobrych, choć różnych od siebie rozgrywających. Numerem jeden jest w tej chwili Antoine Brizard. Pamiętam go jako uprzejmego, uśmiechniętego, ale jednocześnie jakby trochę skrępowanego gościa, gdy w 2017 roku przechodził z rodzimej ligi do ONICO Warszawa. Dziś to czołowy rozgrywający świata i na pewno jeden z najbardziej wszechstronnych. Świetnie serwuje, ma dobry blok, jako tako broni. Minus? Ma pewne schematy w wystawianiu, które zbyt często powiela. Benjamin Toniutti to artysta. Niższy, nieco lepszy od Brizarda w gubieniu bloku. Potrafi wystawić piłkę tak, że ręce same składają się oklasków. Być może lepszy w obronie, za to mniej dający w bloku.

Andrea Giani, trener Francuzów, a wcześniej wybitny reprezentant Włoch, to szczęściarz, bo może nimi rotować w zależności od sytuacji. Mało drużyn narodowych ma taką siłę na tej pozycji. O ile w ogóle jest choć jedna taka reprezentacja.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO: 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

7 komentarzy

Loading...