Reklama

Rzuty karne nie są żadną loterią. A Anglicy stali się w nich bliscy mistrzostwa

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

07 lipca 2024, 16:41 • 17 min czytania 51 komentarzy

Wiele wskazuje na to, że oglądamy najsłabszą reprezentację Anglii od lat, która mimo to awansowała do półfinału EURO 2024. Zrobiła to dzięki szczęściu, łatwej drabince, ale jest jeden element, w którym Anglicy są prawdopodobnie najlepsi na świecie. Chodzi o przygotowanie do wykonywania rzutów karnych, które przez lata były ich koszmarem. W ćwierćfinale ze Szwajcarią Anglicy byli w nich bezbłędni, w czym nie ma przypadku. Śmieszne i trochę żenujące jest powtarzanie w 2024 roku, że rzuty karne to loteria, choć trener Francuzów Didier Deschamps do dziś sugeruje, że nie warto ich trenować. Czy przejedzie się na tym w wielkim finale EURO 2024, tak, jak przejechał się w finale ostatnich mistrzostw świata?

Rzuty karne nie są żadną loterią. A Anglicy stali się w nich bliscy mistrzostwa

Rzuty karne to loteria – powiedział w studiu TVP Artur Wichniarek, tuż przed rozpoczęciem konkursu jedenastek, który rozstrzygał wczorajszy ćwierćfinał EURO 2024 między Anglią i Szwajcarią. Siedzący obok Janusz Michalik zareagował dość szybko i powiedział, że zupełnie nie zgadza się z tymi słowami. Ale one poszły w przestrzeń publiczną. To trochę dziwne, że jest 2024 rok i Wichniarek – dla mnie osobiście jeden z najlepszych telewizyjnych ekspertów – wygłasza tezę, która, zwłaszcza w ostatnich latach, nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdą.

Choć z drugiej strony takie słowa padają wciąż ze strony niektórych ludzi futbolu. – Przecież rzuty karne to loteria – powiedział Grzegorz Krychowiak, gdy reprezentacja Polski odpadła z EURO 2016, wyeliminowana przez Portugalię. – Nie możesz obwiniać zawodnika za to, że nie wykorzystał rzutu karnego. To zawsze jest loteria – mawiał Guus Hiddink, który w 2002 roku, razem z sędziami, poprowadził Koreę Południową do półfinału mundialu. Były znakomity reprezentant Francji, Christian Karambeu, porównał natomiast jedenastki do rosyjskiej ruletki. Ci, którzy w ostatnich latach zagłębili się dobrze w ten temat, i ci, którzy o tym czytają, wiedzą, że to nieprawda. Karne to nie loteria, tylko rodzaj gry, w której liczą się umiejętności, wiedza oraz odporność psychiczna.

We wspominanym już studiu Sylwia Dekiert zapytała też gości, która z drużyn – Anglia czy Szwajcaria – ma większe szanse w konkursie rzutów karnych. Odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna – Anglicy. Drużyna Garetha Southgate’a jest być może najsłabszą piłkarsko na wielkim turnieju reprezentacją Anglii od lat, do półfinału doczłapała szczęśliwie, ale jedno jej trzeba oddać – w kwestii przygotowania do wykonywania karnych to prawdopodobnie najlepsza z silnych reprezentacji na świecie.

Najlepsza taka grupa fachowców

Przed mistrzostwami świata w Rosji w 2018 roku Anglicy mieli opinię drużyny, która nie potrafi wykonywać rzutów karnych. Na wielkich turniejach konkurs jedenastek wygrali tylko raz – w ćwierćfinale EURO 1996, na starym Wembley, pokonując Hiszpanię. Ale kilka dni później, w dramatycznym półfinale, właśnie w karnych odpadli z Niemcami, a karnego w szóstej kolejce nie wykorzystał… Southgate.

Reklama

Przeprowadzane później badania pokazały kilka ciekawych rzeczy. Jedna z nich – Anglicy sprawiali wrażenie, jakby denerwowali się bardziej niż reprezentanci innych państw. Widać to było po tym, że zaczynali rozbieg od razu po gwizdku sędziego, jakby mieli w głowie narodową traumę związaną z karnymi i chcieli mieć to jak najszybciej z głowy. Pamiętacie mistrzostwa świata w Niemczech w 2006 roku? Ćwierćfinał, Anglia trafiła na Portugalię. Przez 120 minut nikt nie potrafi strzelić gola. Karne. Po trzech seriach jest tylko 1:1. Do piłki podchodzi Jamie Carragher i dzieje się rzecz dziwna. Jest tak nakręcony, że wykonuje strzał… bez gwizdka sędziego. Trafia, ale karnego trzeba powtórzyć. Carragher zachowuje się nerwowo, uderza dużo gorzej. Jego strzał broni Ricardo. Niedługo później Portugalia melduje się w półfinale.

Geir Jordet, norweski naukowiec, który od lat zajmuje się rzutami karnymi, w swojej książce „Pressure. Lessons from the psychology of the penalty shootout” wraca do mundialu w Rosji, w którym w 1/8 finału Anglia grała z Kolumbią. Po 120 minutach było 1:1, konkurs jedenastek. Anglikom wreszcie, po 22 latach, udało się go wygrać, a jakieś 30 minut po meczu Chris Markham, oglądający spotkanie w siedzibie angielskiej federacji, dostaje wiadomość od selekcjonera Southgate’a. Jest krótka: „Dziękuje ci za to, jak bardzo nam pomogliście”.

Markham od 2017 do 2021 roku był w federacji czołowym analitykiem, zajmującym się aspektami gry, mogącymi pomóc angielskiej reprezentacji (obecnie jest dyrektorem w Boltonie). Już w styczniu 2017 roku zadano mu pytanie: „Jak sprawić, żeby zespół narodowy wreszcie wygrał konkurs rzutów karnych?”. Markham dostawał gorączki, gdy ktoś stwierdzał, że karne to loteria. Wiedział, że da się do nich przygotować tak, by mocno zwiększyć szanse swojej drużyny. Utworzył zespół czterech analityków (później dołączył do nich jeszcze jeden naukowiec) i przez niemal półtora roku zbierali dane oraz wyciągali z nich wnioski. Jordet w książce nazywa ich najlepszym tego typu zespołem, działającym w futbolu na tym poziomie. Southgate, któremu niewykorzystany karny z 1996 roku długo śnił się po nocach, był bardzo zainteresowany ich pracą. Najpierw zespół Markhama spotkał się z nim i przedstawił mu wyniki swoich badań. Później informacje uznane za najważniejsze zostały przekazane piłkarzom.

Przede wszystkim – konkurs rzutów karnych został podzielony na kilka etapów: przerwę po dogrywce, zebranie się w kole środkowym boiska, spacer do pola karnego i strzał. Dokładnie analizowano, jaką skuteczność ma dany zawodnik i jak na ten współczynnik wpływa presja spotkania i konkretne okoliczności. Reprezentanci Anglii usłyszeli, że gwizdek sędziego nie oznacza, że od razu muszą strzelać. Badania wykazały, że skuteczniejsi są ci, którzy dają sobie kilka sekund, biorą głęboki oddech albo kilka oddechów i dopiero ruszają. Kontrolują w ten sposób cały proces. Markham i jego ludzie wielki aspekt położyli na zachowania bramkarza. Chcieli, żeby jego „praca” nie kończyła się po strzale oddanym przez rywala. Bramkarz miał złapać piłkę i podać ją swojemu koledze, żeby nie mógł tego zrobić przeciwnik, który wykorzystałby to jako okazję do prowokowania. Golkiper reprezentacji Anglii miał też po uderzeniu swojego kolegi iść z piłką do przeciwnika i próbować wyprowadzić go z równowagi. „Chodziło o to, żeby uprzykrzyć życie rywalowi, a jednocześnie ograniczyć do minimum możliwość, by podobnie zachowywał się ich bramkarz” – tłumaczył Markham.

Reklama

Cristiano Ronaldo w konkursie rzutów karnych w meczu Portugalia – Słowenia na EURO 2024 

Mało tego – on i jego współpracownicy organizowali spotkania z czołowymi sędziami, których pytali o to, na ile bramkarz może sobie pozwolić podczas konkursu karnych. Co jest dozwolone, za co dostanie żółtą kartkę, a co byłoby stanowczym przekroczeniem granicy. Dbano też o to, żeby jak najlepiej odwzorować warunki meczowe. Przed wylotem drużyny do Rosji na treningach organizowano konkursy karnych, które miały wyglądać tak, jak podczas meczu. Na zajęcia zapraszano innych bramkarzy, żeby w bramce stał człowiek, który wie coś o wykonawcy, ale nie trenuje z nim na co dzień. Piłkarze kupili to, sami też mieli wiele swoich uwag. Praca nad karnymi sprawiła, że Anglia wyeliminowała Kolumbię i ostatecznie skończyła tamten mundial na czwartym miejscu. Dzięki niej drużyna Southgate’a jest też w półfinale EURO 2024. A to jeszcze nie koniec.

Nigdy się nie pomylił

Przeanalizujmy teraz z tej perspektywy rzuty karne w ćwierćfinale ze Szwajcarią. Jako pierwszy do piłki podchodzi Cole Palmer. Ktoś mógłby się zdziwić: „22-latek?”, „Rezerwowy”? A to był oczywisty wybór Southgate’a. Jeżeli chodzi o wykonywanie rzutów karnych, wśród czołowych zawodników świata są strzelcy lepsi i gorsi. Bardzo dobry był w tym elemencie Francuz Olivier Giroud (niemal 90% skuteczności przez całą karierę), świetny jest rodak Palmera Harry Kane (o nim trochę później), a jeżeli Hiszpania musiałaby grać konkurs jedenastek, nie zdziwi nas zupełnie, jeśli do piłki podejdzie (o ile będzie na boisku) Mikel Oyarzabal. Z drugiej strony – karnych nie potrafił strzelać Chilijczyk Alexis Sanchez (ledwie 48%).

A Palmer? Palmer jest strzelcem wybitnym, który do meczu ze Szwajcarią w seniorskiej karierze na 14 karnych trafił… wszystkie. Niby nie jest to rozległa próba, ale skuteczność 100% musi imponować. Wczoraj podszedł do piłki z dużą pewnością siebie i łatwo strzelił w lewy róg.

Cole Palmer w meczu ze Szwajcarią 

Pierwszym ze Szwajcarów jest Manuel Akanji z Manchesteru City. Kto wie, czy do tego momentu nie najlepszy środkowy obrońca całej imprezy. W tym momencie warto skupić się na Jordanie Pickfordzie. Gdy Szwajcar jest z piłką w polu karnym, bramkarz Anglików dopiero zmierza do bramki. Świadomie wszystko przedłuża, chcąc pokazać, że cały proces jest zależny od niego. Chwilę później Pickford robi kilka kroków w stronę strzelca. Zatrzymuje go sędzia. Tuż przed strzałem bramkarz wykonuje cztery skoki, muska palcami poprzeczkę, ale jednocześnie uważnie obserwuje ułożenie ciała strzelca. Widać, że ma rozpisanego Akanjiego. Szwajcar strzela fatalnie, w swój prawy róg. Pickford odbija piłkę.

Ciekawe jest to, że Pickford wcale nie musiał stać podczas karnych w angielskiej bramce. Bramkarz Evertonu jest pojętnym uczniem Markhama i jego współpracowników. Widać było, że stosował się do ich rad, ale jednocześnie Pickford nie jest wybitnym specjalistą od bronienia karnych. Do tego spotkania liczby pokazywały, że wykonawcy karnych, mierząc się z Pickfordem, mają 87,1% skuteczności. Na ławce rezerwowej Anglików siedział Dean Henderson, wybitny w bronieniu jedenastek, bo zawodnicy pokonują go tylko w 63,6% przypadków. Z angielskiego obozu dochodziły głosy, że Southgate rozważał wpuszczenie Hendersona w fazie pucharowej na sam konkurs karnych, ale chciał, by bramkarz miał już doświadczenie grania w tym turnieju. Gdyby Anglia po dwóch meczach grupowych miała sześć punktów i pewne pierwsze miejsce w grupie, to Henderson miał zagrać ze Słowenią, ale zawodnicy Southgate’a w drugim meczu grupowym tylko zremisowali z Danią.

Bellingham jak Lewandowski

Druga kolejka karnych ze Szwajcarią. Tym razem do piłki zmierza Jude Bellingham. Pickford, jak radził Markham, zanosi mu piłkę. Bramkarz Szwajcarów, Yann Sommer, próbuje sprowokować gwiazdę Realu Madryt. Gdy łapią kontakt wzrokowy, pokazuje ręką na lewą stronę, jakby chciał mu powiedzieć: „Wiem, że zaraz tam strzelisz”. I Bellingham w tę stronę kieruje piłkę, po ziemi, a Sommer zdążył się już rzucić w drugim kierunku.

Jordet opisuje Bellinghama jako bardzo dojrzałego wykonawcę karnych. Norweg, w pewnym uproszczeniu, dzieli wykonywanie karnych na dwa rodzaje: „goalkeeper-independent” i „goalkeeper-dependent”. Młody Anglik na bardzo wysokim poziomie opracował tę drugą metodę. Chodzi o to, że piłkarz do końca patrzy na ruch bramkarza, zwalnia podczas rozbiegu, prawie się zatrzymując i dopiero oddaje strzał – tam, gdzie nie ma rywala. Bellingham właśnie to zrobił. Klasycznym przedstawicielem tej szkoły wykonywania jedenastek, która budzi pewne kontrowersje, jest Robert Lewandowski.

W dokumencie „Lewandowski Nieznany”, który ukazał się w serwisie Amazon Prime, nieprzypadkowo dość rozbudowany jest właśnie wątek wykonywania karnych przez reprezentanta Polski. W 2014 roku Lewandowski zmienił Borussię Dortmund na Bayern i w swoim pierwszym oficjalnym meczu mierzył się w Pucharze Niemiec z Preussen Munster. Jego zespół prowadził 4:1, Polak nie strzelił bramki. Bayern dostaje rzut karny. Lewandowski podchodzi do piłki, wydaje się trochę zdenerwowany. Bierze rozbieg, przyspiesza w stronę piłki. Uderza nisko, w prawą stronę. Bramkarz łapie piłkę, a chwilę później sędzia kończy mecz. Nie każdy wie, że ten moment był jednym z ważniejszych w karierze Polaka. „To była ważna lekcja. Zrozumiałem, że muszę coś zmienić w technice strzelania karnych” – mówi Lewandowski. I zmienił, zaczął stosować technikę, którą widzieliśmy w wykonaniu Bellinghama. Efekt jest imponujący. Jordet w swojej książce wylicza, że odkąd Lewandowski zaczął zwalniać, niemal się zatrzymywać i do końca obserwować bramkarza, w latach 2016-2023 wykorzystał 58 z 62 rzutów karnych. To 94% skuteczności. Co ciekawe, tylko w 16% przypadków bramkarz rzucał się w róg, w który strzelał Polak.

Trent Alexander-Arnold i Jude Bellingham cieszą się z awansu Anglii do półfinału 

Anglicy wyciągnęli wnioski

Trzecia seria wczorajszych karnych. Do piłki podchodzi Bukayo Saka. I teraz pytanie: „Czy Southgate nie podjął zbyt dużego ryzyka?”. Saka co prawda był najlepszym Anglikiem w meczu ze Szwajcarami, ale to przecież on nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w finale EURO 2020 przeciwko Włochom. Właśnie – ktoś mógłby teraz stwierdzić: „Skoro Anglicy nauczyli się jak mało kto wykonywać karne, to dlaczego wówczas przegrali je w tak spektakularnych okolicznościach?”.

Po czasie panuje przekonanie, że Spouthgate wtedy przedobrzył. W 120. minucie wpuścił na boisko Sakę oraz Marcusa Rashforda. Obaj kilka minut później nie wykorzystali karnych. Pamiętajmy jednak, jaka była stawka meczu, że odbywał on się na Wembley i że obaj piłkarze byli wtedy o trzy lata młodsi. Mieli odpowiednio 19 i 23 lata. Southgate przyznał też później, że nie przygotował ich mentalnie tak, jak mógł, na tę wymagającą sytuację. Anglicy podczas tamtego finału zgrzeszyli też czymś, co w ich języku określa się jako „overthinking”. Badacze karnych oraz psychologowie zwracali uwagę na fakt, że Southgate podczas przerwy po dogrywce (pierwsza ważna faza według Markhama) poświęcił aż trzy i pół minuty na tłumaczenie zawodnikom, kto będzie strzelał jako który i zastanawianie się, co będzie, jeśli karne potrwają sześć, siedem, czy osiem serii. Ten brak decyzyjności mógł zaszkodzić piłkarzom. Kolejna kwestia – Rashford po gwizdku czekał aż 11 sekund na oddanie strzału. Wyjątkowo długo. Później, w wywiadach, mówił, że stało się z nim coś dziwnego i stracił pewność siebie.

I ostatnia rzecz – być może do mylnego wniosku doszła ekipa Markhama. Kamery wychwyciły, że po tym, jak Rashford nie trafił w trzeciej serii (ale wciąż był remis 2:2) i szedł zdołowany w stronę kolegów, żaden do niego nie podszedł, żeby go objąć, pocieszyć. To rzadkość, ale brało się to trochę z rad Markhama i jego współpracowników, którzy rozmawiali z przedstawicielami innych dyscyplin, m. in hokeja na trawie, i doszli do wniosku, że okazywanie współczucia pechowemu strzelcowi, ale też przesadną radość po wykorzystanym przez kolegę karnym, lepiej ograniczyć do minimum. Chodziło o to, że najlepiej na zespół miał działać spokój, niezależnie od okoliczności. Dlatego Kane, wówczas kapitan Anglików, stał wtedy wśród kolegów, nie robiąc nic. Praktyka pokazuje jednak, że przynajmniej lider zespołu powinien pocieszać feralnego strzelca, jak robi to np. Leo Messi w reprezentacji Argentyny, żeby wszyscy widzieli, że można liczyć na wsparcie. Wtedy, 11 lipca 2021 roku, udający się w samotny marsz pod pole karne Jadon Sancho (też nie trafił) oraz Saka mogli mieć w głowie coś w stylu: „Marcus nie trafił, a wszyscy się od niego odwrócili. Nikt mu nie pomógł”.

Tak, jak Lewandowski wyciągnął wnioski ze swojego fatalnego strzału w mało medialnym meczu, tak Southgate dużo nauczył się po tamtym finale. Saka też, choć po tamtym pudle musiał zmagać się również z krytyką na tle rasistowskim. W Arsenalu w ostatnich miesiącach świetnie wykonywał karne, a wczoraj spokojnie i pewnie posłał piłkę w swój prawy róg.

Patrzył tylko na bramkarza

„Jeżeli miałbym wskazać najpewniejszego strzelca jedenastki w reprezentacji Anglii, to jest to Kane albo Ivan Toney” – powiedział Jordet w wywiadzie udzielonym po fazie grupowej. Kane w meczu ze Szwajcarią nie mógł podejść do rzutu karnego, bo nie było go już na boisku. To świetny strzelec z 11 metrów, choć piłkarzy pamięta się z jednostkowych zdarzeń, dlatego Kane jest mocno kojarzony z niewykorzystanym karnym z ćwierćfinału mundialu w Katarze, który mógł dać wyrównanie na 2:2 w meczu z Francją. Napastnik Bayernu to klasyczny przedstawiciel techniki „goalkeeper-independent penalty”. Bardzo rzadko długo obserwuje bramkarza, raczej z góry zakłada, gdzie uderzy i tam kieruje piłkę. Kane wykorzystuje fakt, że jak mało kto umie precyzyjnie i mocno trafić w obrane miejsce. Finał EURO 2020? Nie patrzy na Gianluigiego Donnarummę, strzela mocno w swoją lewą stronę. Trafia idealnie przy słupku. Jordet pisze w książce, że, gdy bramkarz dobrze wyczuwa róg, średnio tylko 54% strzałów z 11 metrów trafia do siatki. W przypadku Kane’a to aż 81%. Znaczące.

Harry Kane w meczu ze Szwajcarią 

Toney w meczu ze Szwajcarią podszedł do karnego w czwartej serii. Pod wieloma względami to był najbardziej efektowny karny Anglików. Napastnik Brentfordu wziął bardzo krótki rozbieg, co mogło dziwić. Chwilę później wyjaśniło się, dlaczego. Toney w ogóle nie patrzył na piłkę, tylko cały czas obserwował bramkarza. Widział, że Sommer nie wybrał rogu odpowiednio wcześnie. Strzelił w swój lewy róg, bardzo precyzyjnie. Sommer tam się rzucił, ale nie miał szans odbić piłki. Wyglądało to tak, jakby wszystko było pod pełną kontrolą zawodnika. Imponujące, podobnie jak strzał w piątej kolejce Trenta Alexandra-Arnolda. Piłkarz Liverpoolu wszedł na boisku pod sam koniec dogrywki, ale widać było jak Southgate go wspiera i okazuje wsparcie mową ciała. Alexander-Arnold wiedział, że, jeżeli trafi, Anglia będzie w półfinale. Wszystko zrobił metodycznie, z wielką pewnością siebie. Odmierzył kroki, nie patrzył na bramkarza. Zachował się trochę w stylu Kane’a. Skupił się na tym, gdzie chce strzelić i trafił bardzo mocno w lewy róg. Nie do obrony.

Deschamps i jego lekceważące podejście

Anglicy są w najlepszej czwórce i niewykluczone, że na EURO 2024 obejrzymy finał Francja – Anglia, a o jego losach będzie decydował konkurs jedenastek. To byłoby bardzo ciekawe, też z uwagi na to, jakie podejście do karnych ma Didier Deschamps. Selekcjoner Francuzów stwierdził przed EURO, że, również na bazie własnej kariery piłkarskiej, uważa, że wykonywania karnych nie da się za bardzo wytrenować, bo ciężko jest odtworzyć warunki, które będą panowały na meczu. Ktoś powie – „Ale przecież Francja właśnie karnymi wyeliminowała przedwczoraj Portugalię, która miała świetnego Diogo Costę w bramce. I żaden z Francuzów się nie pomylił”. To prawda, strzelali pewnie, ale jednocześnie nie jest przypadkiem, że to były pierwsze wygrane karne przez Francję od mundialu w 1998 roku. I że drużyna Deschampsa właśnie w karnych przegrała finał mundialu w Katarze oraz mecz 1/8 finału ze Szwajcarią na ostatnim EURO.

Jordet w swoich analizach lubi skupiać się na tym, jak zachowują się trenerzy po zakończeniu dogrywki. Niektórzy zarzucają mu, że za bardzo psychologizuje i wyciąga zbyt pochopne wnioski, ale z drugiej strony Norweg był doradcą, jeżeli chodzi o karne, w reprezentacji swojego kraju, ale również w reprezentacjach Holandii i Niemiec przy okazji wielkich turniejów. Współpracuje również z klubami Premier League. 29 czerwca tego roku Norweg umieścił na Twitterze kilka filmów i zdjęć, pokazujących zachowania trenerów przed konkursem karnych. W trakcie finału mistrzostw świata, przeciwko Argentynie, Deschamps podchodzi do zawodników, ale wydaje się trochę zagubiony. Zamiast konkretnych przekazów, jest oglądanie się w różne strony i w końcu wskazanie Aureliena Tchouameni’ego jako strzelca. Zawodnik kiwa głową. Kilka minut później nie wykorzysta jedenastki.

Argentyńczycy, w przeciwieństwie do Francuzów, poświęcili wcześniej sporo czasu na ćwiczenie karnych. To po nich wyeliminowali w Katarze w ćwierćfinale Holandię. Ich trener, Lionel Scaloni, w tym samym czasie wydaje się spokojny. Wyznaczenie strzelców zajmuje mu 15 sekund. Każdy wie, co ma robić. Zawodnicy dostają przekaz, że ich trener ma konkretny plan.

Kilka metrów obok do karnych przygotowuje się bramkarz Aston Villi, Emiliano Martinez. „Jestem kolesiem, który lubi gadać. Tworzę chaos” – powiedział o sobie Martinez w jednym z wywiadów. Właśnie tak podchodzi też do bronienia karnych. Jeszcze niedawno bramkarze, żeby zdekoncentrować rywala, mogli pozwolić sobie na więcej i Martinez świetnie to wykorzystywał. Przed mistrzostwami w Katarze konsultował się z psychologiem, jak może w największym stopniu wpływać na przeciwnika. Jordet pisze w książce, że Martinez był jak Machiavelli, bo wychodził z założenia, że cel uświęca środki. W 2021 roku, podczas Copa America, krzyczał do wykonującego rzut karny Kolumbijczyka Davinsona Sancheza: „Zaraz cię zjem, bracie!”. To były czasy pandemiczne, na trybunach brakowało widzów, więc wszystko było słychać. Sanchez uderzył bardzo źle. W Katarze Martinez podczas serii karnych mówił coś do Holendrów, ostentacyjnie cieszył się, gdy obronił strzał Virgila van Dijka, a Woutowi Weghorstowi przed karnym wykopał piłkę na ponad 30 metrów.

Finał z Francją? Gdy do piłki podszedł Kingsley Coman, Martinez najpierw zaczął iść w jego kierunku, a później zasugerował Szymonowi Marciniakowi, że piłka nie znajduje się w odpowiednim miejscu. Argentyńczyk obronił strzał, po czym zaczął cieszyć się, wykonując sprinty i skacząc. Kolejny Francuz – wspominany już Tchouameni. Gdy był już polu karnym, Martinez w swoim stylu odrzuca mu piłkę. Nie dostaje kartki, otrzyma ją od Marciniaka dopiero przy następnym karnym. Tchouameni musi iść po piłkę, ustawia ją. Kamera pokazuje Deschampsa, który jakby nie rozumiał zachowania argentyńskiego bramkarza. Pomocnik Realu Madryt bierze rozbieg. Martinez ironicznie uśmiecha się w jego kierunku. Pokazuje dominację, ale i brak szacunku. Tchouameni nie trafia w bramkę. Chwilę później Argentyńczycy są mistrzami świata. W tamtym konkursie karnych, w każdej z faz, zrobili wiele, żeby wygrać. Francuzi nie zrobili praktycznie nic.

Markham ma rację, gdy doszedł do wniosku, że rzuty karne zaczynają się już wtedy, gdy sędzia kończy dogrywkę. Podczas mundialu w Katarze, gdy przy stanie 1:1 zakończyła się dogrywka w ćwierćfinale Brazylii z Chorwacją, zdenerwowany Tite odszedł od grupy, która się naradzała. Wniosek Jordeta: „Asystenci nie zastąpią autorytetu głównego trenera”. Niedługo później Brazylia odpadła. Tej nocy „Canarinhos” grali z Urugwajem w ćwierćfinale Copa America. Remis w regulaminowym czasie gry. Karne. Kamery pokazały, że selekcjoner Dorival Junior jest na uboczu. Wyglądało to tak, jakby został zignorowany przez swoich zawodników w czasie tej bardzo ważnej narady. W tym samym czasie w obozie rywala legendarny Marcelo Bielsa jest szefem. To on wszystko ustala. Efekt? Brazylia odpada, przegrywając karne 2:4. Marquinhos powie po meczu, że strzelców ustalał asystent, a nie pierwszy trener, bo on bardziej obserwował treningi.

Kurtyna.

Nie twierdzę, że sytuacje jak z Deschampsem czy Dorivalem decydują o wyniku konkursów jedenastek. Aż tak nie jest, ale na pewno mają one spory wpływ. I na pewno w 2024 roku nie powinno się już mówić, że rzuty karne to loteria.

Jeżeli ktoś zapyta, kto ma większe szanse na sukces w karnych – Anglicy czy Francuzi – odpowiedź będzie jednoznaczna.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O EURO 2024 NA WESZŁO: 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Cud w Lake Placid, cud w Bielsku-Białej. Gdzie szukać nadziei dla Śląska?

Michał Trela
3
Trela: Cud w Lake Placid, cud w Bielsku-Białej. Gdzie szukać nadziei dla Śląska?
MMA

Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa

Szymon Szczepanik
4
Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa
Hiszpania

Niespodziewany komunikat Atletico do sędziów. “Bądźcie silni”

Szymon Piórek
1
Niespodziewany komunikat Atletico do sędziów. “Bądźcie silni”

1/4

Ekstraklasa

Trela: Cud w Lake Placid, cud w Bielsku-Białej. Gdzie szukać nadziei dla Śląska?

Michał Trela
3
Trela: Cud w Lake Placid, cud w Bielsku-Białej. Gdzie szukać nadziei dla Śląska?
MMA

Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa

Szymon Szczepanik
4
Sean Strickland, czyli socjopata, były neonazista i zwolennik Trumpa
Hiszpania

Niespodziewany komunikat Atletico do sędziów. “Bądźcie silni”

Szymon Piórek
1
Niespodziewany komunikat Atletico do sędziów. “Bądźcie silni”

Komentarze

51 komentarzy

Loading...