Reklama

Manchester United wygrywa finał Pucharu Anglii i ratuje sezon

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

25 maja 2024, 17:57 • 3 min czytania 4 komentarze

Derby Manchesteru w finale Pucharu Anglii potoczyły się w zupełnie nieoczekiwany sposób. Walec City, który w ostatnim akcie tego sezonu miał rozjechać będący w ogromnym kryzysie Czerwone Diabły, nie dojechał na Wembley. To podopieczni ten Haga zaskoczyli rywala i uratowali kiepski sezon dokładając na sam jego koniec trofeum do klubowej gabloty.

Manchester United wygrywa finał Pucharu Anglii i ratuje sezon

Czerwone Diabły w tym sezonie dwukrotnie mierzyły się z Manchesterem City i doznały dwóch porażek (0:3, 1:3). Był to też rewanż za ubiegłoroczny finał tych rozgrywek, który również wygrali gracze z Etihad Stadium 2:1

W finale Pucharu Anglii mieliśmy pojedynek dwóch drużyn, które nie mogły być w zadowolone z przebiegu mijającego sezonu. Chociaż The Citizens zdobyli po raz czwarty z rzędu mistrzostwo Anglii, a także Klubowe Mistrzostwo Świata, to w Lidze Mistrzów odpadli już w ćwierćfinale. Jako, że ten zespół mierzy zawsze we wszystkie możliwe trofea, niedosyt na Etihad Stadium jest spory.

To jednak nic przy zawodzie, jaki sprawili swoim kibicom w tej kampanii gracze United. Sobotni finał Pucharu Anglii był dla nich ostatnią szansą na grę w Europie. Tylko zwycięstwo z The Citizens mogło dać Czerwonym Diabłom przepustkę do Ligi Europy. Po kompromitacji w lidze (8. miejsce) i w Lidze Mistrzów (ostatnie miejsce w grupie z FC Kopenhagą i Galatasaray Stambuł) na Wembley mogli uratować sezon.

Uratować swoją przyszłość na Old Trafford mógł też Erik ten Hag. Angielskie media od dawna spekulują, że spotkanie finałowe Pucharu Anglii może być dla Holendra ostatnim w roli managera Manchesteru United.

Reklama

I faktycznie pierwsza połowa wyglądała jakby to podopieczni ten Haga walczyli o życie. Nie chodzi oczywiście o posiadanie piłki, bo tu jak zwykle gracze Guardioli mieli ją przy nodze przez zdecydowaną większość czasu, ale dużo konkretniejsi byli zawodnicy w czerwonych koszulkach. Ich gra była pełna polotu i finezji, do czego kibice Czerwonych Diabłów nie byli w tym sezonie przyzwyczajeni.

W szoku byli też najwyraźniej rywale zza miedzy, którzy dali sobie wbić w tej części dwa gole. Najpierw trafił Alejandro Garnacho, który wykorzystał fatalny błąd Gvardiola i jego brak komunikacji z Ortegą, a druga bramka Kobbiego Mainoo została poprzedzona fantastyczną akcją i „magic touch” Bruno Fernandesa.

Reklama

Wynik 2:0 do przerwy dla United zapowiadał jeszcze ciekawszą drugą połowę, bo pewne było, że Manchester City podrażniony przez przeciwnika, będzie gryźć trawę, aby dogonić lokalnego rywala. Zgodnie z oczekiwaniami, w drugich 45 minutach mistrzowie wrócili do gry. Po huraganowych atakach zaraz po przerwie, pierwsze ostrzeżenie dał Erling Haaland uderzając w poprzeczkę.

Potem jednak ataki osłabły i mieliśmy znowu walenie głową w mur przez graczy w niebieskich koszulkach. Aż do 88. minuty nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Onany. Wtedy Doku, po jednej z typowych dla siebie akcji i zbiegnięciu do środka uderzył zaskakując Kameruńczyka. Mieliśmy 1:2 i gwarancję emocji na finiszu.

Końcówka to rozpaczliwa obrona graczy United. Ileż to razy w tym sezonie Czerwone Diabły przegrywały praktycznie wygrany mecz, dając sobie wbić gola w ostatnich minutach. Tym razem dowieźli prowadzenie do ostatniego gwizdka i to oni zamknęli ten sezon z uśmiechem i kolejnym trofeum do klubowej gabloty.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Przemysław Michalak
1
Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Anglia

1 liga

Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Przemysław Michalak
1
Dziółka: Nie dziwię się, że jako piłkarz częściej siedziałem na ławce niż grałem

Komentarze

4 komentarze

Loading...