Pierwsze półtora seta – do zapomnienia. Hubert Hurkacz serwował w tym czasie fatalnie, a grał wcale nie lepiej. Potem Polak się przebudził, wywalczył seta, wyrównał stan rywalizacji, a w trzeciej partii zdawał się zmierzać do zwycięstwa nad Tommym Paulem i awansu do półfinału turnieju w Rzymie. Kolejny kryzys gry sprawił jednak, że to Amerykanin zagra o wejście do finału.
Największy atut Huberta Hurkacza? Żadna to tajemnica – serwis. Dziś jednak zamiast pomagać, był on przekleństwem. Wiadomo, na kortach ziemnych trudniej o asy, ale Hubi potrafi sobie z tym radzić, pokazywał to w poprzednich rundach. Ogółem w całym tym sezonie gry na mączce serwis tracił stosunkowo rzadko. Dziś za to aż siedmiokrotnie! Na 15 rozegranych gemów przy własnym podaniu.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Jasne, Tommy Paul się temu przysłużył. Amerykanin potrafi w końcu naprawdę umiejętnie trzymać piłkę w grze i dobrze się bronić. Returnem też operuje niekiedy bardzo dobrze, świetnie przechodzi również z defensywy do kontrataku. Niemniej, przy standardowo dysponowanym Hurkaczu na serwisie, nie powinien był nawet pomyśleć o takiej liczbie przełamań. Ale raz, że podanie nie działało, jak należy, a dwa, że poszczególne inne elementy gry Hubiego też się wyłączały. Przede wszystkim forehand, dziś momentami absolutnie nieskuteczny.
Efekt łatwo przewidzieć. Już w pierwszych pięciu gemach meczu Hubi stracił serwis dwukrotnie. Raz też przełamał rywala, stąd nadal miał szansę w secie. I wydawało się, że z niej skorzysta – przy stanie 4:5 zagrał bowiem świetnego gema, wykorzystał czwartego break pointa i wyrównał stan rywalizacji. Tylko co z tego, skoro w dwunastym gemie z miejsca zrobiło się 0:40, a jeden wygrany przez Polaka punkt niewiele zmienił? Hubi przegrał pierwszego seta do pięciu.
W drugim zaczął – a jakże – od straty serwisu. I szczerze mówiąc, patrząc na jego grę, nie mieliśmy już większych nadziei, że coś z tego meczu będzie. Nagle się jednak przebudził, w czwartym gemie tej partii naparł na rywala i wykorzystał pierwszą szansę na przełamanie, jaką dostał. A potem, o dziwo, poszedł za ciosem. I od stanu 3:3 wygrał trzy gemy z rzędu, a co za tym idzie – całego seta. I teraz to on zyskał przewagę, co zresztą szybko potwierdził.
Tommy the tank engine 🔥@TommyPaul1 comes through a dramatic 15-minute last game to defeat Hurkacz and reach the last 4 in Rome!#IBI24 pic.twitter.com/aJO4XK2h6w
— Tennis TV (@TennisTV) May 16, 2024
Bo już w pierwszym gemie trzeciej partii wyszedł na prowadzenie z przełamaniem. W drugim – potwierdził przewagę. Tyle że kolejne dwa gemy później ją stracił. Następnie – zyskał… ale tylko po to, żeby stracić znowu. A kiedy zrobił to jeszcze raz, przy stanie 3:4, wydawało się, że jest po meczu. No i jedno trzeba tu Polakowi oddać – nie odpuścił. Przy serwisie Paula, podającego na mecz, obronił trzy piłki meczowe, a wcześniej wywalczył sześć break pointów. Tyle że żadnego nie zamienił na gema.
W efekcie przegrał całe spotkanie. I pozostanie po nim uczucie wielkiej, niewykorzystanej szansy. Amerykanin nie grał bowiem dobrego tenisa. Tyle że Hubert prezentował się jeszcze gorzej. Obaj rozegrali mecz, w którym wygrać miał nie tyle lepszy, co bardziej solidny, mniej psujący zawodnik. I tym ostatecznie okazał się Tommy.
On zagra w półfinale turnieju w Rzymie. Hubert może za to przygotowywać się do Roland Garros.
Hubert Hurkacz – Tommy Paul 5:7, 6:3, 3:6
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O TENISIE: