Reklama

Dobry początek. Świątek wygrała pierwszy mecz Madrid Open

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

25 kwietnia 2024, 20:48 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jako liderka rankingu WTA, Iga Świątek zaczynała zmagania w Madrid Open od drugiej rundy. Jej pierwszą rywalką była Xiyu Wang – Chinka, która jeszcze nie miała okazji zagrać w tourze z naszą rodaczką. Tego pierwszego razu nie będzie jednak wspominać szczególnie miło, bo Świątek ograła ją w dwóch setach: 6:1, 6:4. Tym samym Iga z animuszem rozpoczęła marsz do celu, którym jest wygrana zawodów w stolicy Hiszpanii. 

Dobry początek. Świątek wygrała pierwszy mecz Madrid Open

Wydawać by się mogło, że turniej w Madrycie to jedne z ulubionych zawodów Świątek. W końcu gra toczy się na mączce, nawierzchni która Polce najbardziej sprzyja. W dodatku to prestiżowe zawody, zaliczane do kategorii WTA 1000. A Iga o stawkę grać po prostu lubi.  Tak się jednak składa, że Polka ani razu nie wygrała w stolicy Hiszpanii. Dwa lata temu, kiedy cały tenisowy świat żył jej passą zwycięstw, Iga zmagania w Madrycie odpuściła zaraz przed ich rozpoczęciem. I tak najsłynniejszym momentem jej wyprawy do stolicy Hiszpanii stało się zwiedzenie przebudowywanego Santiago Bernabeu. Co zresztą uwieczniła na Instagramie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Iga Świątek (@iga.swiatek)

Z kolei w ubiegłym roku Świątek dotarła do finału. Ale tam lepsza okazała się Aryna Sabalenka (3:6, 6:3, 3:6). Tak więc nasza mistrzyni w tym sezonie ma coś do udowodnienia na hiszpańskiej ziemi. Chce wygrać, a Xiyu Wang była zaledwie jej pierwszą przeszkodą w osiągnięciu celu.

Reklama

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Już pierwszy gem meczu zapowiedział, że Chinka nie zaliczy tego wieczoru do udanych. Od razu została bowiem przełamana. Z kolei drugiego Świątek zamknęła świetnym asem serwisowym, a w trzecim zaprezentowała kapitalne uderzenia z forehandu. Moglibyśmy tak wymieniać po kolei, ale zapewne domyślacie się, do czego to wszystko zmierzało. Iga była niemalże bezbłędna. A przecież grała z niezłej klasy zawodniczką – 52. rakietą WTA. Przewaga Świątek była tak wielka, że najbardziej w tym spotkaniu można było martwić się wtedy, kiedy w przerwach Polka co rusz sięgała po chusteczki, jakby była lekko przeziębiona. Na samym korcie Wang nie odczuwała bowiem żadnego zagrożenia.

CHINKA NAWIĄZAŁA WALKĘ

Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:1 i absolutnie nic nie wskazywało na to, że Wang nagle nawiąże ze Świątek wyrównaną rywalizację. A już najbardziej postawa samej Chinki. Jakby zniechęconej, pogodzonej z losem, który „obdarował” ją najlepszą zawodniczką świata już w drugiej rundzie. I tak Polka zaczęła partię od zdobycia kolejnych dziewięciu punktów z rzędu. Jasne, można pochwalić Wang za to, że z czasem zaczęła grać na większym luzie i chociaż starała się wyszarpywać pojedyncze punkty. Ale to trochę tak, jakbyśmy szukali pozytywów w tym, że w piłce nożnej zespół grający z faworytem potrafił czasami wymienić pięć podań. Taka to była przepaść.

Chinka mogła ugrać w tym spotkaniu tyle, na ile Polka jej pozwoliła. Jednak w pewnej chwili Świątek zaczęła pozwalać Wand na naprawdę wiele. Ze stanu 4:1 w gemach niespodziewanie zrobiło się 4:4. Dla postronnych widzów była to naprawdę dobra wiadomość, bo wreszcie obejrzeli kawałek wyrównanego meczu. Dobrze skończyło się także dla nas, bowiem w decydującej fazie seta Polka ponownie weszła na swój dobry poziom. Zwłaszcza grając na returnie, kiedy wykazała się znacznie większą odpornością psychiczną od rywalki, która popełniała błędy w decydujących momentach. I tak partia skończyła się wynikiem 6:4 dla Świątek.

Tym samym Iga rozpoczęła tegoroczne zmagania w Madrycie od wygranej w dobrym stylu. Kolejną rywalką Polki będzie Sorana Cirstea. Rumunka w swoim spotkaniu pokonała 2:1 Filipinkę Alexandrę Ealę.

Iga Świątek – Xiyu Wang 2:0 (6:1, 6:4)

Reklama

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Niemcy

A taki był ładny, amerykański… Nuri Sahin i jego problemy w BVB

Szymon Piórek
8
A taki był ładny, amerykański… Nuri Sahin i jego problemy w BVB

Komentarze

0 komentarzy

Loading...