Hubert Hurkacz po wygraniu turnieju ATP 250 w Estoril i dwóch zwycięskich meczach w imprezie rangi Masters w Monte Carlo, wydawał się naprawdę pozytywnie nakręcony na grę na mączce. Dziś jednak uległ rywalowi i to po kiepskim spotkaniu. Inna sprawa, że wyzwanie miał ogromne, po drugiej stronie siatki stanął bowiem Casper Ruud.
Obaj bardzo się lubią, sporo razem ostatnio trenowali, a Hubi dziękował nawet Casperowi, jasno przyznając, że ten przyczynił się do wygranej Polaka w Estoril. Co ciekawe – Norweg sam tam grał, ale w półfinale przegrał z Pedro Martinezem, którego potem Hurkacz pokonał w rywalizacji o tytuł. Dziś, gdy Polak i Norweg wyszli na kort, by zagrać przeciwko sobie, nie było jednak żadnych wątpliwości co do tego, który z nich jest lepszy. Ruud wygrał pewnie, w dwóch setach. I to w sumie nie może dziwić.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Casper to w końcu dwukrotny finalista Roland Garros, aktualnie jeden z najlepszych na świecie specjalistów od mączki. Fakt, że do tej pory nie wygrał jeszcze turnieju rangi wyższej niż ATP 250, ale w ostatnich latach mimo tego trzeba go uznać za zawodnika ścisłej światowej czołówki, momentami również na hardzie. Na mączce – pewnie TOP 3, biorąc pod uwagę, że Rafa Nadal ostatnio nie gra w tenisa (wyżej stawiać można, a wręcz powinno się Novaka Djokovicia i Carlosa Alcaraza).
I dziś Norweg to pokazał. Przeczekał początkowy okres gry, w którym Hurkacz jeszcze radził sobie całkiem nieźle, spokojnie wypatrywał oznak słabości. Te przyszły w siódmym gemie, gdy Polak popełnił kilka prostych błędów, a Casper bezlitośnie to wykorzystał i za drugim break pointem (a trzecim w meczu) przełamał rywala. Sam przy własnym podaniu właściwie nie był zagrożony, choć w ostatnim gemie seta wykorzystał dopiero trzecią piłkę setową, bo Hurkacz walczył o pozostanie w grze.
Nie udało mu się jednak… i chyba zabrakło mu dziś i sił, i ognia, który miał choćby we wczorajszym spotkaniu drugiej rundy. W kolejnej partii właściwie długo nie było go na korcie. Dwa razy z rzędu przegrał serwis na otwarcie i już wtedy wiedzieliśmy, że z tego meczu nic nie będzie. Fakt, jeszcze powalczył. Ugrał dwa gemy przy własnym podaniu, ale gdy serwował Ruud nie był w stanie właściwie niczego zrobić. Oddać mu trzeba jedynie, że obronił cztery piłki meczowe, w tym jedną przy serwisie Norwega. Gdy ten jednak po raz drugi podawał na mecz, to już pewnie wygrał całą akcję.
A wraz z nią spotkanie, które – nie ukrywajmy tego – było w wykonaniu Huberta Hurkacza po prostu słabym.
Hubert Hurkacz – Casper Ruud 4:6, 2:6
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: