Podczas dzisiejszego konkursu Pucharu Świata w Planicy Kamil Stoch był najlepszym spośród polskich skoczków. Orzeł z Zębu ukończył rywalizację na 11. miejscu, co dało mu spore powody do radości. – To taki energol, ale bez puszki. Taki dzień jest potrzebny każdemu zawodnikowi, zwłaszcza w trudnej sytuacji. To pokazuje, że jeszcze trzeba wierzyć, próbować i walczyć – powiedział Stoch po konkursie. 36-latek odniósł się także do głównego bohatera dnia, Petera Prevca, który po sezonie zakończy sportową karierę, a dziś okazał się najlepszym skoczkiem. – Cieszę się, że byłem częścią historii Petera, a on mojej. Na pewno będziemy wspominać różne batalie na skoczni i to będą dobre wspomnienia – mówił Polak.
Dziś Kamil poszybował odpowiednio na 213 i 218,5 metra. Orzeł z Zębu wreszcie zaliczył więc zawody w których, cytując klasyka, oddał dwa równe, dobre skoki.
– Powiedziałbym, że było dużo radości, bo loty w Planicy to zawsze super sprawa. Wczoraj miałem trudny dzień, zmagałem się z pozycją [najazdową] i brakiem dobrej energii. Dzisiaj poprawiłem pozycję, przez co nogi mogły lepiej zadziałać. Dzięki temu mogłem latać trochę dalej – tłumaczył Stoch. Nasz rodak nie krył przy tym zmęczenia sezonem, który w Planicy dobiegnie końca. – Teraz zewsząd potrzebujemy energii, bo jej w nas już praktycznie nie ma, wszystko się wyczerpało. Więc teraz trzeba brać motywację, skąd się tylko da.
Jednak przewodnim tematem rozmowy ze Stochem była postać głównego bohatera dnia. Peter Prevc niedawno ogłosił, że po sezonie ma zamiar zakończyć karierę. Dziś, występując na legendarnej mamuciej skoczni we własnym kraju, popularny Pero odniósł pierwsze konkursowe zwycięstwo od czterech lat.
CZYTAJ TEŻ: PETER PREVC WYGRAŁ KONKURS W PLANICY!
Stoch, zapytany o to, czy przyczyną wysokiej formy 31-latniego Słoweńca może być oczyszczenie głowy związane z zamiarem zawieszenia nart na kołku, odparł: – To nie jest tak do końca, że wraz z ogłoszeniem zakończenia kariery Peter zaczął dobrze skakać, bo robi to bardzo dobrze od początku sezonu. Ale rzeczywiście coś go odciążyło, a w skokach to jest najtrudniejsze, żeby uwolnić ten automatyzm, te tysiące powtórzeń, które gdzieś się w nas koduje. Jak na ironię, im bardziej chcesz, tym bardziej blokujesz ten dobry ruch. U Petera wszystko się odblokowało i teraz może czerpać radość ze skakania. To jest piękne.
– Trudno powiedzieć, że każdy może wygrywać, są pewne ograniczenia, a raczej wymogi, które trzeba spełniać. Ale tak – uważam, że w trakcie zimy, po sezonie przygotowawczym 80% roboty to głowa. Pozostałe 20% to baza, którą zrobiłeś wcześniej. Pozostaje kwestia, czy będziesz w stanie dać z siebie to, nad czym pracowałeś – kontynuował Polak.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Kiedy Kamilowi zasugerowano, że w trakcie swojej kariery nie raz zgarniał Prevcowi najcenniejsze trofea, nasz skoczek odpowiedział: – W sporcie nie można do tego podchodzić w taki sposób, ale cieszę się, że byłem częścią historii Petera, a on mojej. Na pewno będziemy wspominać różne batalie na skoczni i to będą dobre wspomnienia.
Sam również pokusił się o przypomnienie ulubionego momentu swojej rywalizacji z Prevcem: – Najlepiej wspominam sezon 2013/2014, kiedy walczyliśmy na bardzo wyrównanym poziomie. Oczywiście, ja okazałem się lepszy – śmiał się Stoch. – Ale tamten sezon pokazał, że Peter, który jest dużo młodszy ode mnie, potrafi skakać bardzo dobrze i wytrzymywać obciążenia psychiczne. Wiele razy musiałem się wspiąć na wyżyny swoich możliwości, by móc z nim wygrać.
Fot. Newspix
Czytaj też: