Reklama

Romanczuk: Dopóki wojna się nie skończy, nie zaznam spokoju

Damian Popilowski

Opracowanie:Damian Popilowski

20 marca 2024, 22:50 • 2 min czytania 13 komentarzy

Taras Romanczuk udzielił wywiadu dla portalu „WP Sportowe Fakty”. 32-letni pomocnik opowiedział między innymi o trudnej sytuacji na Ukrainie i rozłące z rodziną.

Romanczuk: Dopóki wojna się nie skończy, nie zaznam spokoju

Reprezentacja Polski przebywa na zgrupowaniu przed barażowym spotkaniem z Estonią. W gronie powołanych znalazł się Taras Romanczuk, dla którego jest to powrót do kadry, bowiem w 2018 roku został już powołany przez Adama Nawałkę i rozegrał wówczas 61 minut w wygranym 3:2 meczu towarzyskim z Koreą Południową.

W wywiadzie dla “WP Sportowe Fakty” Romanczuk opowiedział między innymi o rozłące z rodziną, która została wymuszona przez wojnę:

W ostatnie wakacje wybraliśmy się do moich rodziców pierwszy raz od wybuchu wojny. Była to dla mnie wyjątkowa chwila, bo długo nie widziałem ojca. Wcześniej mama odwiedziła nas w Polsce tylko raz, gdy mój synek miał rok. Tata nie mógł i nadal nie może wyjechać z Ukrainy ze względu na zakaz opuszczania kraju przez mężczyzn z powodu wojny. Z żoną i synem odwiedziliśmy tamte strony jeszcze w ostatnie święta Bożego Narodzenia. (…) Raczej unikaliśmy chodzenia po mieście. Lepiej było nie kusić losu. Co chwila rozlegał się głuchy, niekończący się dźwięk alarmów przeciwrakietowych. Zamykali wtedy wszystkie sklepy, nie można było nic kupić. Życie nagle zastygało.

Reklama

Zawodnik Jagiellonii Białystok zdradził także, że cały czas odczuwa mnóstwo negatywnych emocji, które nie opuszczą go do momentu zakończenia wojny:

Czuję cały czas to samo… złość, nienawiść. Nienawidzę tych ludzi za to, co nam zrobili.  Obrazków zamordowanych ludzi, dzieci, nie da się wymazać z pamięci. Moje emocje cały czas są świeże, mam codzienny kontakt z Ukraińcami po drugiej stronie granicy, śledzę informacje. Mieszkam od lat w Polsce, ale tak naprawdę moja głowa jest w dwóch miejscach jednocześnie. W Polsce jesteśmy bezpieczni, ale dopóki wojna się nie skończy, nie zaznam spokoju. Któregoś razu powiedziałem sobie, że muszę być gotowy. Umówiłem się z grupą kibiców Jagiellonii i jeździliśmy za miasto na strzelnicę. Strzelałem z broni krótkiej, długiej. Na przykład z kałasznikowa. Postanowiłem, że nauczę się obsługiwać każdą broń.

Taras Romanczuk w bieżącym sezonie rozegrał łącznie 27 spotkań, w których zaliczył trzy asysty. Defensywny pomocnik jest jednym z liderów zespołu prowadzonego przez Adriana Siemieńca.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot.Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

13 komentarzy

Loading...