Za miesiąc reprezentacja Polski zmierzy się z Estonią w półfinale baraży do mistrzostw Europy, a te odbędą się w tym roku w Niemczech. Krzysztof Piątek jest ostatnio w niezłej formie strzeleckiej i pracuje na to, żeby otrzymać powołanie na najbliższe zgrupowanie. Paweł Kryszałowicz uważa jednak, że piłkarz Baskasehiru znajduje się w hierarchii napastników przed Arkadiuszem Milikiem, ale równocześnie… za Adamem Buksą i Karolem Świderskim.
Krzysztof Piątek się odblokował i zaczął regularnie strzelać gole w tureckiej ekstraklasie. Ma na swoim koncie już 13 ligowych trafień w barwach Baskasehiru. Za to o jedną bramkę mniej od “Piony” zdobył Adama Buksa dla Antalyasporu. Paweł Kryszałowicz, czyli były reprezentant Polski, który w przeszłości występował m.in. w Eintrachcie Frankfurt w Bundeslidze, w rozmowie z “TVP Sport” podzielił się swoją optyką na hierarchię napastników w kadrze i dość krytycznie wypowiedział się nt. Piątka:
– Od kilku tygodni słychać, że wszyscy rekomendują Piątka. Owszem, wrócił on do formy, ale przypominam, że przez ponad rok był w bardzo słabej dyspozycji. Odbił się od ściany w trzech klubach – w Herthcie, Fiorentinie i Salernitanie. W zeszłym sezonie w nie był w stanie strzelić pięciu goli w Serie A. Grał tak słabo, że Hertha była zmuszona oddać go za darmo do Turcji. Niemcy kilka lat temu dużo w niego zainwestowali, a potem robili wszystko, żeby się go tylko pozbyć z listy płac. Początek jego przygody nad Bosforem również był katastrofalny.
Czy przez te słowa mamy rozumieć, że Piątek nie nadaje się do kadry? – Nie skreślam go, bo może okazać się cenną alternatywą, chociażby jako zmiennik w końcówce meczu. Podkreślam jednak, że hierarchia jest ustalona. W moim odczuciu przed Piątkiem znajduje się jeszcze Buksa. Obaj zawodnicy wykręcili do tej pory praktycznie takie same liczby w lidze tureckiej, ale chodzi przede wszystkim o sposób grania. Buksa potrafi dać wiele dobrego drużynie narodowej. Poza instynktem odnajduje się w grze kombinacyjnej – uważa były napastnik reprezentacji Polski.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki Arkadiusz Milik strzelił do tej pory 5 goli dla Juventusu w 25 meczach. Z tym że, gdy Dusan Vlahović jest zdrowy, to Polak raczej pełni rolę tylko rezerwowego i nie dostaje za wielu minut od trenera.
– Niestety Milik nie daje argumentów selekcjonerowi. Napastnik Juventusu dostaje swoje szanse we włoskiej drużynie, ale nie za bardzo je wykorzystuje. Nawet, jeśli ktoś chce bronić go za wszelką cenę, to nie ma ku temu podstaw. Arek rzadko trafi do bramki. Pięć goli w całym sezonie, biorąc pod uwagę Serie A i Puchar Włoch, to jednak mało i za mało, żeby miał pojawić się ponownie na kadrze. Na tę chwilę piąty napastnik nie jest nam w ogóle potrzeby. Hierarchia wygląda następująco: Lewandowski, Świderski, Buksa, Piątek, a Milik jest tym piątym, jeśli już, ale aż pięciu atakujących na zgrupowaniu nie potrzebujemy. Tym bardziej Arka, który w ostatnich latach nie grał na dobrym poziomie w drużynie narodowej. Z faktami nie da się dyskutować, tylko należy je zaakceptować – zaznaczył Kryszałowicz.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Twardy chłop z Chorzowa. Helik błyszczy w Championship i przypomina się Probierzowi
- Rok trudnych meczów. W Lidze Narodów będą ciężary
- Lewandowski zmęczył Polaków. Co stoi za stratą wizerunkową?
- Santiago Hezze – czy może zbawić środek pola reprezentacji?
- Krzysztof Mączyński zakończył karierę. Był liderem Wisły i reprezentantem Polski
- De Laurentiis bardzo nie lubi Michała Probierza
Fot. Newspix