Reklama

Sprzedał auta, założył fundację. Jak od 12 lat Subotić pomaga tysiącom osób

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

06 marca 2024, 09:55 • 6 min czytania 14 komentarzy

Już w trakcie kariery były obrońca Borussii Dortmund Neven Subotić zaangażował się w rozwój fundacji, która budowała studnie w Etiopii. 12 lat po jej założeniu Serb pomógł już 200 tys. osób w zapewnieniu dostępu do czystej wody pitnej, a do końca 2025 roku chce zrealizować projekty w kolejnych dwóch krajach: Kenii i Tanzanii. Dotrze tym samym do kolejnych 300 tys. potrzebujących. 35-letni ojciec organizacji „well:fair” walczy nie tylko o możliwość pozyskania „przezroczystego złota”, ale również uczy lokalne społeczności odpowiedniej higieny i zaopatruje szkoły w środki sanitarne.

Sprzedał auta, założył fundację. Jak od 12 lat Subotić pomaga tysiącom osób

To trzeci z artykułów, który realizujemy we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.

Cykl dotyczący innowacji w sporcie wspiera Idea 3W Woda, Wodór, Węgiel – inicjatywa, która łączy świat nauki i biznesu w tematach technologii z obszaru wody, wodoru i węgla pierwiastkowego, by budować lepszą, nowoczesną, zrównoważoną przyszłość. Więcej dowiecie się na stronie Idei 3W.

***

Wojna na Bałkanach pochłonęła łącznie 110 tys. osób, choć nieoficjalnie mowa nawet o 200 tys. ofiar. Pokrzywdzone zostały blisko dwa miliony. To przed ogniem walk uciekał Neven Subotić i jego rodzina – najpierw do Niemiec, później do USA. Za oceanem stawiał pierwsze futbolowe kroki, które zaprowadziły go do dwóch mistrzostw Niemiec i finału Ligi Mistrzów w barwach Borussii Dortmund. Był twardym, niezłomnym, ciężkim do przejścia defensorem. Takim, który nie odstawia nogi i walczy do końca. W BVB spędził blisko dekadę, a po odejściu z klubu z Zagłębia Ruhry już nigdy nie wrócił na tak wysoki poziom. Swoje wysiłki w dużym stopniu przeniósł na działania pozasportowe. Zdecydował się pójść na wojnę ze światową plagą, która zagraża nie dwóm, a 772 milionom osób na całym świecie.

Reklama

Woda, urządzenia sanitarne, higiena

Właśnie tyle ludzi – według danych UNICEF – nie ma dostępu do czystej wody. Z tego powodu na świecie umiera 800 dzieci dziennie. Rocznie mowa o blisko 300 tys. ofiar, czyli znacznie większej liczbie niż pochłonęła wojna na Bałkanach. Stanąć w szranki z tą klęską zdecydował się Subotić i jego fundacja „100% WASH” – akronim słów Water, Sanitation, Hygiene (z ang. woda, urządzenia sanitarne, higiena). Od zeszłego roku fundacja znana jest jednak pod nazwą „well:fair”. Dlaczego tego zadania podjął się jednak piłkarz, który nie miał na tym polu żadnego doświadczenia?

Wszyscy chcemy żyć w lepszym świecie i to jest nasz cel. Chcemy stworzyć świat dla następnego pokolenia, w którym nasze dzieci będą mogły wieść godne i humanitarne życie – powiedział Subotić w rozmowie z „Deutsche Welle” w 2017 roku. W tym roku jego fundacja skończy 12 lat. Pomogła już wielu wioskom, bo celem „well:fair” nie jest jedynie budowanie pomp wody i studni głębinowych, ale również zaopatrywanie szkół w środki sanitarne i uczenie lokalnej społeczności, jak dbać o higienę. Dzięki temu spełnia podstawowe potrzeby biednych mieszkańców Afryki i daje im możliwość spełniania się w innych dziedzinach, takich jak edukacja w szkołach, dzięki czemu dorastające pokolenia będą mogły zmieniać na lepsze świat, który ich otacza.

Najważniejsze jest, aby dowiedzieć się, jaki faktycznie efekt przynoszą nasze projekty. Kto odniesie korzyści z pompy? Jak poprawiły się warunki sanitarne? W jaki sposób dzieli się odpowiedzialność za projekt pomiędzy lokalną ludność? Dzieci i ich nauczyciele odgrywają kluczową rolę we wprowadzaniu w życie kolejnych projektów. Dlatego niezwykle ważne jest poznanie ludzi, ponieważ wtedy wiesz, że przekazujesz swoje środki w dobre ręce – opowiadał były obrońca, który zdaje sobie sprawę, że choć teraz kryzys braku wody dotyczy głównie biednych krajów Afryki i Azji, to za moment może doskwierać wszystkim mieszkańcom Ziemi.

Coraz powszechniejszy problem w Europie

Już teraz takie problemy doskwierają również państwom, w których dziennie spada ćwierć metra deszczu, ale z powodu autokratycznych rządów, czysta H2O stała się towarem luksusowym.

Trzeba jednak podkreślić, że problem niedostępności wody coraz mocniej dokucza również na Starym Kontynencie. Z powodu stale ocieplającego się klimatu, saharyjska pogoda coraz śmielej wdziera się w basen Morza Śródziemnego. Latem takie państwa jak Grecja, Włochy czy Hiszpania mają problem z dostępnością czystej H2O i niekiedy muszą racjonalizować to „przezroczyste złoto”.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: CARBON I SUPERBUTY. LEKKOATLETYCZNA REWOLUCJA, KTÓRA ZDENERWOWAŁA USAINA BOLTA

Co jednak sprawiło, że w przeciwieństwie do innych piłkarzy, Subotić nie spędzał każdego urlopu na jachcie, odjazdowych wakacjach w egzotycznych krajach, tylko jeździł do etiopskiej wioski Tigray, która była jego bazą wypadową, skąd terenówką przemierzał kolejne piaszczyste bezdroża Etiopii?

Odrzucił dobra i zaczął pomagać

Gdy wchodzisz do świata futbolu, najpierw robisz to, co starsi. Też natychmiast kupiłem w dobrej dzielnicy duży dom z wielkim ogrodem. Mieszkało u mnie czterech kumpli. Przez rok miałem cztery auta. Najdroższe kosztowało 75 tysięcy euro. Wszystkie wydawały mi się potrzebne. Tym jeździłem na treningi, tamtego używał kolega, gdy jeździł na zakupy. Byłem głupi – opowiadał w „11Freunde” Subotić, który jasno mówi, że to odpowiednie wychowanie zdeterminowało, że od 2012 roku wydaje blisko pół miliona euro rocznie na rozwój fundacji.

To coś, co zaczerpnąłem od moich rodziców i przyjaciół. I na szczęście nigdy nie straciłem tego z oczu. Jest to bardzo mocno zakorzenione we mnie od dzieciństwa. Kiedy więc zdałem sobie sprawę z finansowego potencjału mojej pracy, chciałem go odpowiednio wykorzystać. Nie mogę po prostu siedzieć latem na plaży, patrzeć na morze i myśleć: „Udało się! Jestem piłkarzem”. Mam motywację, która cały czas nakręca mnie do pracy – wyjaśnił, po czym opowiedział, że i jego rodzina miała w przeszłości trudny start, dlatego chce odpracować swój dług wobec świata – ten, że jemu udało się osiągnąć sukces.

Moi rodzice nie mieli jednej pracy – oboje robili różne rzeczy. W tamtym czasie trudno było im znaleźć jakąkolwiek robotę, bo do Niemiec przybyło mnóstwo uchodźców. Mój ojciec chodził od drzwi do drzwi i pytał, czy mógłby zająć się ogrodem, czy jest coś, co wymaga naprawy. Robił to tylko po to, żebyśmy mogli mieć lepsze życie i więcej pieniędzy, ale także, aby pomóc w wysyłaniu żywności i lekarstw członkom naszej rodziny, którzy nadal przebywali w Jugosławii.

Pomoc dla 300 tys. do 2025 roku

Choć rodzina Suboticiów nie miała wiele pieniędzy, to i tak starała się tym dzielić. Podobnie postępował Neven. Gdy zakładał fundację w 2012 roku, mógł sobie pozwolić na wydatek rzędu pół miliona euro rocznie. Z biegiem czasu tracił na wartości, kluby nie płaciły mu już tak dużo, a obrońca dalej dotował „well:fair” i nie zmieniło się to, gdy dwa lata temu przeszedł na emeryturę. Mało tego, właśnie po zakończeniu kariery zdecydował się jeszcze mocniej zaangażować w pracę, czego kolejne owoce zobaczymy do 2025 roku.

Po zbudowaniu studni w jednej wiosce, natychmiast uświadamiasz sobie, w ilu jeszcze wioskach ich nie ma – tłumaczył.

I tak po sukcesie działań fundacji w Etiopii rozszerzył swoją działalność na Kenię i Tanzanię. W 2019 roku został nagrodzony przez Parlament Europejski. Obecnie zatrudnia dziewięciu pracowników na dwóch kontynentach. Zarządza również grupą kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy codziennie pracują, by zażegnać kryzys braku czystej wody pitnej i urządzeń sanitarnych w Afryce Wschodniej. Jego fundację wsparło 30 tys. darczyńców, dzięki temu pomóc udało się 200 tys. osób, realizując ponad 450 projektów. Celem aktualnych zadań jest dotarcie do 300 tys. osób do końca 2025 roku.

W trakcie kariery Subotić dawał radość kibicom – głównie Borussii Dortmund – swoją grą. Sukcesy świętował w szalony sposób, choćby paradując na Borsigplatz bez koszulki po zdobyciu mistrzostwa Niemiec. Teraz daje tym najbiedniejszym nadzieję na lepsze jutro.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

14 komentarzy

Loading...