Bundesliga nadrabia zaległości, a że środowy mecz w Mainz między gospodarzami, a Unionem Berlin był spotkaniem drużyn walczących o utrzymanie, mieliśmy sporo dodatkowych emocji, niekoniecznie sportowych.
W meczu, który zakończył się wynikiem 1:1, doszło do mrożących krew w żyłach scen. W 10. minucie w polu karnym padł Ludovic Ajorque po starciu z Robinem Knoche. Napastnik Mainz składał się do uderzenia głową, ale został kopnięty przez obrońcę berlińskiej ekipy. Francuz zalał się krwią i przez kilka minut był opatrywany przez klubowe służby medyczne.
@dfbschiris – Wieso gibt das keinen Elfmeter? Ajorque klar zu erst am Ball, köpft Knoche an, Knoche tritt ihm mit voller Wucht (auf Brusthöhe) ins Gesicht. Und müsste das dann auch nicht eine rote Karte sein? (zumindest dunkel dunkel gelb) #M05FCU #Mainz05 pic.twitter.com/UHg0npNmnD
— IlLucalI (@i_lucal) February 7, 2024
Co ciekawe, arbiter tego spotkania nie zareagował. Nie było rzutu karnego, ani kartki. Również VAR nie interweniował w tej sytuacji, co patrząc na powtórki wygląda co najmniej dziwnie.
Całe zajście miało wpływ na wynik meczu o tyle, że gole dla obu drużyn padły w ósmej i trzynastej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy. Piłkarze byli na boisku prawie godzinę głównie ze względu na kontrowersyjną sytuację i interwencję lekarzy.
Drużyna Mainz ma po tym meczu dwanaście punktów i wciąż zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Do ostatniej bezpiecznej lokaty, którą okupuje ich środowy rywal z Berlina, traci sześć oczek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Od LM do Ruchu, po Betisie i Lazio do ŁKS-u. Zima w Ekstraklasie (cz. 1)
- Glik: Zawsze mnie skreślano. Nie obchodzi mnie opinia randomów
- Piłkarze Lecha grają va banque. Albo van den Brom był problemem, albo oni farmazonią
- Gikiewicz: Nie akceptuję przeciętności. Zarażam osobowością [WYWIAD]
- Trela: Klimat i rytm meczowy. Nowy pucharowy atut polskich klubów