Reklama

Szczęsny robił, co mógł, ale to Inter wygrał derby d’Italia

Bartosz Lodko

Autor:Bartosz Lodko

04 lutego 2024, 23:10 • 3 min czytania 2 komentarze

Gdy Juventus ostatni raz przegrał w lidze włoskiej, samobójczą bramkę zdobył Federico Gatti. „Stara Dama” przegrała w niedzielę 251. derby d’Italia i… ponownie samobójcze trafienie na swoim koncie zapisał defensor zespołu z Turynu.

Szczęsny robił, co mógł, ale to Inter wygrał derby d’Italia

Na stadionie w Mediolanie doszło do starcia lidera z wiceliderem. Inter, a więc drużyna, która nie tylko zdobyła na razie najwięcej punktów, ale też strzeliła najwięcej goli, jednocześnie najmniej ich tracąc, zmierzyła się z Juventusem, który ostatnio zremisował z Empoli, natomiast w lidze przegrał w tym sezonie zaledwie raz – we wrześniu z Sassuolo.

Kiedy ostatni raz „Nerazzurri” mierzyli się z ekipą z Piemontu, oglądaliśmy mecz, w którym żadna ze stron nie potrafiła zrobić drugiej poważniejszej krzywdy. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a na listę strzelców wpisali się wówczas Dusan Vlahović i Lautaro Martínez.

Początek niedzielnego starcia również nie zwiastował niesamowitego widowiska. Inter przeważał, ale meczu nie wygrywa drużyna, która ma częściej futbolówkę, tylko ta, która zdobędzie więcej bramek.

Może Wojciech Szczęsny nie był całkowicie bezrobotny przed przerwą, ale też nie miał zbyt wielu okazji, żeby popisać się swoim kunsztem bramkarskim. Gdy dobrą sytuację miał Federico Dimarco, źle trafił w piłkę z woleja, za to kiedy polskiego golkipera mógł i powinien pokonać Marcus Thuram, francuski napastnik nie zdołał dobrze przyjąć futbolówki.

Reklama

Zespół prowadzony przez Simone Inzaghiego wyszedł na prowadzenie na kilka minut przed zmianą stron. Efektowną przewrotką chciał popisać się Benjamin Pavard, lecz… nie trafił w piłkę. Tę do siatki ostatecznie wepchnął, odbijając ją od Federico Gattiego, Thuram.

Druga połowa miała podobny przebieg (no dobra, gra toczyła się trochę szybciej), co pierwsza. Z tą różnicą, że „Stara Dama” była odrobinę bardziej aktywna z przodu.

JAK JUVENTUS CHCIAŁ WYGRAĆ TEN MECZ? CIĘŻKO POWIEDZIEĆ

Nie licząc nieudanej przewrotki z 62. minuty autorstwa Dusana Vlahovicia, goście nie stworzyli sobie w tej potyczce w zasadzie żadnej dogodnej sytuacji strzeleckiej.

W 68. minucie Nicola Barella mógł „zabić” ten mecz i równocześnie – siłą uderzenia – reprezentanta Polski. Doświadczony golkiper wyszedł górą z tego starcia. Wojciech Szczęsny popisał się także świetną interwencją w końcowych minutach, zatrzymując Marko Arnautovicia, gdy Austriak miał „tylko” zamknąć z bliskiej odległości dośrodkowanie z prawej strony boiska.

Reklama

Jak w pomeczowej relacji ze starcia Arsenalu z Liverpoolem napisaliśmy o tym, że Alisson zagrał w „stylu” Szczęsnego z mundialu w 2018 roku, tak w tym spotkaniu 33-latek przypominał samego siebie z… mistrzostw świata w Katarze.

Gdyby Juventus zgarnął w niedzielę komplet punktów, prześcignąłby w tabeli zespół z Mediolanu, który ma do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie z Atalantą, ale „Stara Dama” nic ciekawego w niedzielny wieczór nie pokazała. Klub Szczęsnego i Arkadiusza Milika (napastnik z Tychów nie zagrał w tej batalii z powodu czerwonej kartki, którą zobaczył w zremisowanym 1:1 meczu z Empoli) miał bardzo niewiele do zaoferowania i nie zasłużył nawet na honorową bramkę.

Do końca sezonu w Serie A pozostało kilkanaście kolejek. Zbyt wcześnie, żeby z pełną odpowiedzialnością napisać, że Inter zapewnił sobie dziś mistrzostwo Włoch (w tym momencie „Nerazzurri” mają cztery „oczka” zapasu nad Juventusem i osiem punktów przewagi nad Milanem + do rozegrania zaległy mecz), ale na pewno wykonał ważny krok w stronę zdobycia tytułu.

INTER MEDIOLAN – JUVENTUS 1:0 (1:0)

Gatti 39′ (s)

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Swoją przygodę z Weszło, a w zasadzie z Weszło Junior, z którym jest związany od pięciu lat, rozpoczął od zagranicznego reportażu. Co prawda z oddalonej o kilkanaście kilometrów od polskiej granicy Karwiny, ale to już szczegół. Ma ten problem, że naprawdę za żadną drużynę nie trzyma kciuków, chociaż czasem może i by chciał.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piłka nożna

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

2 komentarze

Loading...