Tak udanego występu w Australian Open Hubert Hurkacz nie zanotował jeszcze nigdy w karierze. Polak sprostał dziś roli faworyta, pokonał Francuza Arthura Cazaux i awansował do 1/4 finału wielkoszlemowego turnieju w Melbourne. A tam? Czeka go starcie z jedną z największych gwiazd światowych kortów.
To na dobrą sprawę nie tylko najlepszy wynik Hubiego w Australian Open, ale w ogóle drugi najlepszy w karierze w zawodach wielkoszlemowych. Przypomnijmy: nie licząc życiowego sukcesu z Wimbledonu w 2021 roku (półfinał), Hurkacz najdalej docierał do 4. rundy rywalizacji w turniejach tej rangi. Teraz już jednak wiemy, że Polak zostanie – przynajmniej – ćwierćfinalistą zmagań w Melbourne.
Dziś Hurkacz odprawił Arthura Cazauxa, którego nazwisko pewnie niewielu z was cokolwiek mówi. I trudno się temu dziwić, skoro Francuz to dopiero 122. zawodnik rankingu ATP. Inna sprawa, że w Melbourne ten 21-latek prezentował się naprawdę świetnie. Dość powiedzieć, że w 2. rundzie odprawił Holgera Rune, a więc ósmą rakietę świata i jednego z kandydatów do końcowego triumfu w singlowym turnieju. Francuzowi nie sprostali też Laslo Djere oraz Tallon Griekspoor, a więc już niżej rozstawieni zawodnicy, ale wciąż należący do TOP 40 rankingu.
Inaczej mówiąc: Hurkacz nie mógł tego rywala zlekceważyć. Szczególnie że w przeszłości przegrywał w wielkoszlemowych turniejach nie tylko z gigantami (jak Novakiem Djokoviciem w Roland Garros i dwukrotnie na Wimbledonie), ale również notował sporo wpadek, występując w roli faworyta. Rok temu we French Open zatrzymał go w końcu Juan Pablo Varillas, a w US Open Jack Draper. Mówimy o tenisistach, którzy koniec końców po pokonaniu Hubiego nie zostawali rewelacją turnieju, tylko szybko odpadali z wielkoszlemowej drabinki.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Dzisiaj jednak Polak nie pozwolił sobie na powtórkę z rozrywki. Co prawda mecz z 21-latkiem z Francji zaczął się dla niego dramatycznie – bo od przegrania trzech pierwszych gemów – ale szybko zdołał wyjść z opresji. I do końca meczu… nie stracił już żadnego ze swoich podań. To właśnie był klucz do dzisiejszego sukcesu Hurkacza. Kiedy tylko serwował, nie pozwalał Cazaux na żadne zabawy. Po prostu błyskawicznie dopisywał kolejną cyfrę przy swoim nazwisku, nie dając rywalowi nawet okazji do przełamania.
A jak podanie Polaka działa bez zarzutu, to wiemy, jak trudnym do pokonania tenisistą staje się Hubert Hurkacz. Francuz się dzisiaj o tym przekonał. Choć sam w pierwszych dwóch setach walczył dzielnie i potrafił zgarniać gemy przy własnym serwisie, tak po upływie zaledwie dwóch godzin i dwudziestu sześciu minut zszedł z kortu pokonany.
Hurkacz może cieszyć się więc z życiowego sukcesu w Australian Open. A co czeka go w ćwierćfinale? Cóż, jakiekolwiek żarty się już skończyły. W nocy z wtorku na środę Polak zmierzy się z Daniiłem Miedwiediewem. Tenisistą, który akurat w Melbourne potrafi łupać jak maszyna. Ale też zawodnikiem, którego styl gry nie jest wcale tak niewygodny dla Hurkacza. O czym przekonaliśmy się choćby w Wimbledonie w 2021 roku. Ba, tak się składa, że wrocławianin ma pozytywny (3:2) bilans meczów z utytułowanym Rosjaninem.
Powiedzmy zatem, że polscy kibice mają pewien powód do optymizmu. Hurkacz już w Melbourne osiągnął bowiem sporo. Ale wcale nie musi się na tym zatrzymać!
Hubert Hurkacz – Arthur Cazaux 7:6(6), 7:6(3), 6:4
Czytaj więcej o tenisie:
- Jelena Rybakina za burtą. Niewiarygodny mecz w Australian Open
- Jak Iga Świątek odpadła z Australian Open
- Jannik dorósł. Sinner o krok od tenisowych szczytów
- Od Kłapouchego do “najlepszego trenera w historii”. Brad Gilbert wrócił i prowadzi Coco Gauff do sukcesów
Fot. Newspix.pl