Niedawno media donosiły o Ezequielu Lavezzim, który dźgnięty nożem, trafił do szpitala. Wtedy jako źródło problemu podawano kłótnię rodzinną. Zdaniem dziennikarzy, Argentyńczyk jednak doznał nagłego ataku szału, który wcale nie był odosobnionym przypadkiem.
Jak stwierdziła popularna argentyńska dziennikarka Estefi Berardi, która opisała sprawę, wcale nie doszło do żadnej kłótni. 51-krotny reprezentant “Albicelestes” sięgnął po ostre nożyczki i wymachując nimi, w końcu zranił się w obojczyk:
– Nagle “Pocho” stał się bardzo, ale to bardzo nerwowy. Zaczął słyszeć głosy i myślał, że go szukają lub że go gonią, i tak bardzo się przestraszył, że chwycił nożyczki i zaczął się nimi ranić lub próbował się nimi zranić. Wtedy jego brat próbował go uspokoić. Nie walczył z bratem, tylko ten próbował kontrolować sytuację, bo Ezequiel to nie jest małe dziecko i mógł sobie zrobić poważną krzywdę. Wtedy doszło do sytuacji, w której zranił się w obojczyk – opisywała.
Jej wyjaśnienia uzupełnił z kolei Lucas Bertero, prawnik piłkarza. Opisał przebieg podobnego wydarzenia, którego był świadkiem:
– To, co przeżył, przypominało rodzaj mistycznego wybuchu. Zaczął krzyczeć w formie pochwał lub próśb do Boga – stwierdził adwokat.
Co gorsza, to wcale nie jest koniec listy ostatnich przewinień byłego gracza Napoli czy PSG. Ledwie kilkanaście dni po przypadkowym samookaleczeniu, Lavezzi przedawkował narkotyki. Trafił przez to do szpitala i jak informuje Luis Ventura, inny argentyński dziennikarz, znajduje się przy nim tylko jego partnerka.
– Rozpoznano stan przedawkowania. To zmusiło jego rodzinę i bliskich do podjęcia działań. Argentyńczyk został dziś przyjęty do szpitala. Jest z nim tylko jego partnerka, Natalia Borges – mówił dziennikarz.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Było za dobrze. Śląsk za Borysa chce pałę do dziennika
- Jak futbol wyzwala Kolumbię z odoru kokainy, krwi i wojny
- Mniej emocji, więcej kalkulacji. Wyjeżdżający z Ekstraklasy chętniej patrzą na ligi pośrednie
fot. Newspix