Reklama

2023. Rok upadku mitu Krystiana Bielika

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

27 grudnia 2023, 14:49 • 6 min czytania 46 komentarzy

W końcu nie ma problemów zdrowotnych. Gra regularnie, a nie dostaje nawet powołań do reprezentacji Polski. Mit o tym, że Krystian Bielik zbawi środek pola kadry, został obalony w 2023 roku.

2023. Rok upadku mitu Krystiana Bielika

2023? Przecież dopiero co był 2021. Jak ten czas leci, co? Jak to mówią: „Bądź portretowany w ubraniach do pracy, którą chciałbyś mieć, a nie którą masz”. Nazywam się Krystian Bielik, a moją życiową ambicją jest zostać najsłynniejszym piłkarzem w historii Polski.

Dla wprawionych kinomaniaków od razu widać, że powyższy cytat to parafraza wypowiedzi Jana Pawła Adamczewskiego – głównego bohatera serialu „1670” granego przez Bartłomieja Topę. Użyliśmy go w kontekście Krystiana Bielika, bo nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jego kariera zaczyna przybierać formę mockumentu. Z piłkarza o ogromnym potencjale stał się przeciętniakiem. A teoria, która była hołdowana jeszcze dwa lata temu, że pomocnik zbawi reprezentację Polski, wydaje się mrzonką.

W 2021 roku żyliśmy w przeświadczeniu, że jedynym, co powstrzymuje Bielika przed pełnym rozpostarciem skrzydeł kariery, są kontuzje. W styczniu 2020 roku zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i pauzował do października, by po kolejnych dwóch miesiącach ponownie nabawić się podobnego urazu. Wyglądało to jak koszmar dla zawodnika o ogromnych ambicjach. W końcu jako 16-latek debiutował w Ekstraklasie i Lidze Europy w zespole Legii Warszawa. To z niej wyfrunął na Zachód. Arsenal zapłacił za niego ponad dwa miliony euro, choć w seniorskiej piłce rozegrał tylko sześć spotkań.

Taki ruch miał być obietnicą wielkiej kariery przed Bielikiem. W końcu wcześniej szlaki przecierali mu Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. Obaj do dziś występują na najwyższym poziomie i latami byli filarami reprezentacji Polski. W Arsenalu mogliby osiągnąć znacznie więcej, ale po odejściu z Londynu radzili sobie bardzo dobrze, dlatego też z optymizmem patrzono na pomocnika, któremu nie udało się zadebiutować w pierwszym zespole Kanonierów. Jednak w przeciwieństwie do bramkarzy nie utrzymał się na poziomie Premier League czy Serie A, a wylądował w Championship, a następnie w League One. I choć w 2019 roku Arsenal zainkasował ponad osiem milionów euro, sprzedając pomocnika do Derby County, to od tego czasu jego kariera wyhamowała.

Reklama

Jednym z powodów były wspomniane już kontuzje. Innym złe wybory Bielika. Trafił bowiem do Derby, które szybko popadło w ogromne problemy finansowe. Odbiło się to na całej drużynie. The Rams mieli ambicje awansu do Premier League, a spadli z Championship do League One. Wraz z nimi polski pomocnik. I tak, w trzy lata, od transferu z Arsenalu znalazł się na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. I jeśli pozostałby na nim dłużej, nie otrzymałby powołania do reprezentacji. Taką otwartą deklarację złożył ówczesny selekcjoner kadry Czesław Michniewicz. Zatem Bielik, chcąc pojechać na mundial i nie stracić okazji na wyjazd na wielki turniej – na przekładne Euro 2020 nie załapałby się dwukrotnie przez kontuzje, musiał zmienić klub. Wybór padł na Birmingham.

W zespole Blues gra regularnie od września 2022 roku. Do dziś wystąpił łącznie w 59 meczach w klubie. Selekcjonerzy mogą go obserwować tydzień w tydzień, a nie domyślać się, jakby wyglądał, gdyby był zdrowy. Ale co z tego? Gdy walczył z urazem, przedstawiano go jako zbawiciela środka pola kadry, niczym portretowany Jan Paweł Adamczewski w ubraniach, które chciałby mieć. Gdy jednak występuje w niemal każdym spotkaniu, trenerzy go ignorują. Michał Probierz nie powołał go na żadne zgrupowanie. Fernando Santos pominął go we wrześniowych powołaniach, a w czerwcu dał mu się pokazać tylko przez trzynaście minut w sparingu z Niemcami. Wszystko dlatego, że w kadrze Bielik wygląda jak piłkarz z mockumentu.

Prawdziwy pokaz parodii w jego wykonaniu to spotkanie w 1/8 finału mistrzostw świata z Francją. Trzy minuty po wejściu na murawę wracał za kontrą Les Bleus w spacerowym stylu. A przecież nie była to sytuacja, w której rywale rozbijali nas już wieloma bramkami. Wynik wciąż znajdował się na styku, ale po trafieniu Kyliana Mbappe na 2:0 nie byliśmy już w stanie nawiązać walki o awans. A postawa Bielika firmowała naszą porażkę.

Kolejny raz porażka reprezentacji Polski przybrała twarz Bielika po starciu z Czechami. Pomocnik wyszedł w podstawowym składzie, ale już w przerwie siedział pod prysznicem. Nasi południowi sąsiedzi wbili nam w trzy minuty dwa gole i rozbili w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw Europy w debiucie Fernando Santosa. Był to ostatni występ Bielika w meczu o punkty w reprezentacji.

Reklama

Pomocnik już za tydzień skończy 26 lat, co oznacza, że rozpocznie dziesiąty rok gry w seniorskiej piłce. Dotychczas nie wystąpił ani razu w Premier League, pięć razy w Ekstraklasie i jedenaście w kadrze. Nawiązując do słów Mateusza Święcickiego, w tym samym momencie kariery Grzegorz Krychowiak wygrał z Sevillą Ligę Europy, był jej podstawowym piłkarzem, szykował się do Euro 2016 roku, gdzie odgrywał pierwszoplanową rolę, po czym przeniósł się do PSG za blisko 30 mln euro. A przecież to na „Krysze” wieszano psy i domagano się Bielika w podstawowym składzie. Jak zatem pomocnik Birmingham wygląda na tle starszego kolegi?

Gra w Championship w zespole broniącym się przed spadkiem. Przez ostatnie półtora roku otrzymał 19 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Ostatniego gola strzelił dziesięć miesięcy temu, a asystę zaliczył w… ostatnim meczu przed mundialem. I można nam zarzucić, że to nieobiektywne przedstawiać statystyki ofensywne dla defensywnego pomocnika, ale po pierwsze w nowoczesnym futbolu nie ma już miejsca dla wyłącznie broniących „szóstek”, a po drugie Bielik w statystykach obronnych również nie bryluje. Pod względem liczby przechwytów plasuje się na trzynastym miejscu. Przed nim znajduje się m.in. Michał Helik (trzeci) czy były obrońca Lecha Poznań Dimitrios Goutas (pierwszy). Odbiory? To już 53. lokata. Wybicia? 73. pozycja. W żadnej z nich nie znajduje się nawet na pierwszym miejscu w zespole. A jeśli jakiś Polak wyróżnia się w Championship, to jest nim wspomniany już Helik.

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł na zakład z oferty przedmeczowej na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem (typ zakładu: Arsenal Strzeli Gola – tak lub Arsenal – Liczba Goli – powyżej 0.5)
  • Jeśli typ okaże się poprawny, otrzymasz bonus 300 PLN!
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

A przecież Birmingham miało to być jedynie przystankiem w karierze. Tymczasowym rozwiązaniem na wyjście z trudnej sytuacji w Derby. Wygląda jednak na to, że tak chwalony przed laty Bielik może na dłużej zagrzać miejsce w Championship , i to w zespole z dolnych rejonów. Jego kontrakt wygasa w czerwcu 2026 roku. Po wypełnieniu tej umowy będzie miał już 28 lat i potencjalnie żadnego meczu w Premier League, bo kluby nie zabijają się, żeby ściągnąć Polaka do siebie. W jego kontekście nie tyle nie huczy od plotek transferowych, co nie ma ich wcale.

A kadra? Po 2023 roku, w którym grając regularnie w klubie, został odstawiony zupełnie od reprezentacji, raczej nikt nie ma wątpliwości, że mit o zbawieniu naszej linii pomocy został ostatecznie obalony i trzeba szukać innych rozwiązań. Bielik skończył jak Marian z drugiego odcinka serialu „1670”. Ksiądz Jakub Adamczewski widział w nim Jezusa, ale w zderzeniu z racjonalnością bogobojnej matki Zofii, okazało się, że z Mariana żaden zbawca, tylko zwykły chłop, który idąc po jeziorze, utonął na jego środku.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Ekstraklasa

Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Antoni Figlewicz
0
Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Komentarze

46 komentarzy

Loading...