Reklama

Nadchodzi kres Carycy w Zabrzu

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

26 grudnia 2023, 13:01 • 13 min czytania 47 komentarzy

Odkąd Małgorzata Mańka-Szulik rządzi Zabrzem, jeszcze nigdy nie miała tak niskiego poparcia. Ogólnopolska Grupa Badawcza daje jej w nadchodzących wyborach samorządowych tylko trzydzieści procent szans na wygraną. „Caryca” zwyciężała w kolejnych wyborach dzięki Górnikowi Zabrze. Teraz ten sam Górnik może ją pogrążyć. Odwróciła się od niej Torcida. Prezes i dyrektor sportowy ostentacyjnie rzucili papierami. Podolski co rusz demonstruje niezadowolenie. Kibice domagają się prywatyzacji. Nawet prężnie posuwająca się do przodu budowa czwartej trybuny nie ratuje reputacji polityczki, która rządzi Zabrzem od 2006 roku.

Nadchodzi kres Carycy w Zabrzu

Profil „Twoje Zabrze” publikuje ankietę z pytaniem: „Kto wygra nadchodzące wybory?”. Małgorzata Mańka-Szulik zbiera w niej jedynie cztery procent głosów. Zabawa przeszłaby pewnie bez większego echa (w głosowaniu wzięło udział mniej niż tysiąc osób), gdyby nie fakt, że po dwóch dniach ankieta w niewyjaśnionych okolicznościach… znika z profilu. 

Komu zależało na ukryciu wyników?

Zapewne nie Alinie Nowak, radnej Sejmiku Województwa Śląskiego, na którą zagłosowało wtedy 42% osób. O ukrytej po dwóch dniach ankiecie zaczynają pisać portale. Ludzie spekulują, kto może stać za tą iście goebbelsowską akcją. Są raczej jednogłośni. „Caryca” ma opinię niezwykle małostkowej osoby. Na dowód jedna z wielu historii: jeden z prezesów został kiedyś wezwany do ratusza na dywanik. Gdy zjawia się w gabinecie, pani prezydent żąda od niego wyjaśnień w sprawie jednego z pracowników, który polajkował profil Podbeskidzia Bielsko-Biała na Facebooku. Dla Mańki-Szulik to jak zdrada. Pracownicy nie mogą potem uwierzyć, że taki zarzut padł naprawdę. Przecież ów „zdrajca” chciał tylko być na bieżąco z tym, co się dzieje w obozie rywala.

Ot, zabrzański klimat.

Reklama

Ogólnopolska Grupa Badawcza porównuje Zabrze do pozostałych śląskich ośrodków. Analitycy stwierdzają, że w żadnym innym mieście w województwie nie występuje tak duże prawdopodobieństwo zmiany władzy. To w jakiś sposób oddaje zmęczenie mieszkańców Małgorzatą Mańką-Szulik. Dla pokolenia dwudziestoparolatków niezatapialna „Caryca” jest na tronie od zawsze.

Jej poparcie ewidentnie spada.

Górnik przestał grać na jej korzyść.

Idzie nowe.

Koniec zgody z Torcidą

Koniec października. Członkowie Torcidy rozwieszają w nocy po całym Zabrzu białe transparenty o prostej i klarownej treści: „Mańka-Szulik, oddaj Górnik”. „75 sztuk na 75 lat Naszego Klubu”, piszą na swoim Facebooku. Zapowiadają, że „czas igrzysk się rozpoczął”.

Reklama

Fot. Torcida

Jeszcze dwa lata temu układ zawarty pomiędzy Torcidą a Małgorzatą Mańką-Szulik zdawał się być nie do złamania. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że kibice mieli przy „Carycy” więcej do powiedzenia niż niektórzy prezesi Górnika. Stadionowa wierchuszka decydowała nawet o zwolnieniach kluczowych pracowników. Gdy wzięła sobie na celownik Dariusza Czernika, ten niedługo później poleciał ze stołka. Przedstawiciele Torcidy kazali Arturowi Płatkowi wynosić się z klubu i po chwili już w nim nie pracował. Prezes Marek Pałus został wypchnięty ze stołka niemalże siłą, bo kibice mieli go za donosiciela. ”Gdy Torcida komuś przestaje ufać, to ta osoba po prostu kończy pracę”, mówił nam jeden z byłych pracowników klubu w tekście „Caryca z Zabrza. Czy Górnik służy do wygrywania wyborów?”.

Urzędniczka dostawała w zamian poparcie Torcidy w wyborach. Grupy licznej, wpływowej i zmobilizowanej. W tym 170-tysięcznym mieście na meczach potrafi pojawić się ponad 20 tysięcy widzów, całościowo Górnikiem żyje znacznie większa grupa. Bez poparcia trybun MMS nie wygrałaby poprzednich wyborów. Wyprzedziła swoją rywalkę w drugiej turze o zaledwie półtora tysiąca głosów.

Latem 2022 roku następuje nagły zwrot. Torcida kończy interesowną przyjaźń z panią prezydent i płynnie przechodzi do konfrontacyjnej nienawiści. Nagle staje się najgłośniejszym krytykiem Mańki-Szulik i ratusza. Zaczyna się od dwóch uderzających w obóz władzy banerów wywieszonych na zabrzańskiej arenie podczas pierwszej kolejki sezonu 22/23. Jeden z nich głosi: „Górnik to fanatycy, nie politycy i słudzy Carycy”. Drugi: „Układy, ciepłe posady, a zamiast sportu jest polityka – tak nam władza miasta niszczy Górnika!”. Obie płachty zszokowały miejskich urzędników. Posadą przypłacił kierownik ds. bezpieczeństwa – no bo jak to tak, dopuścić do krytycznych głosów na stadionie Górnika? Przecież to się nie godzi. 

Rusza lawina. Torcida zaczyna strzelać zarzutami jak z karabinu: brak rozwoju sportowego, przepalanie miejskich pieniędzy, wyprzedaż zawodników, cyrki wokół stadionu, obsadzanie stołków po znajomościach, nieustanne zwalnianie prezesów… Wszystkie wnioski są o tyle celne, co oczywiste, mowa bowiem o rzeczach, które w Górniku dzieją się od naprawdę wielu lat. Niektórzy dziwią się, dlaczego nagle zaczęły przeszkadzać one Torcidzie, która patrzyła wcześniej na identyczne nadużycia z dużo większą wyrozumiałością. Grupa kibicowska wyjaśnia, że wspierała wcześniej wszystkie inicjatywy klubu, bo była zapewniana, że przyniosą one pożądany efekt, ale tyle razy ją oszukano, że miarka się przebrała.

Może tak było.

Fanatycy apelują o natychmiastową sprzedaż klubu prywatnemu inwestorowi. To ich główny postulat. Tak się składa, że akurat mają kogoś, kto mógłby nabyć akcje górniczego klubu. Nie odpuszczają. Wypędzają Mańkę-Szulik z Górnika także podczas meczowych przyśpiewek. Publikują krytyczne posty. A nawet szantażują. Rzucają w eter tekst w stylu: mamy bardzo dużą wiedzę i możemy się nią w każdej chwili podzielić, więc lepiej, by Mańka-Szulik dokonała mądrych wyborów.

Ciśnienie na sprzedaż klubu jest ogromne.

Prywatyzacja Górnika

Pani prezydent chce odzyskać zaufanie i poparcie kibiców, więc chętnie spełni ich wszelkie żądania. Na kilka miesięcy przed wyborami ruszyła z budową wyczekiwanej czwartej trybuny. Mówiła o niej od lat. Temat numer jeden to jednak prywatyzacja. Mańka-Szulik wstrzela się w nastroje. Sprawnie rozpoczyna procedurę sprzedaży. W listopadzie miasto podejmuje uchwałę, w myśl której deklaruje wolę prywatyzacji Górnika i powierza rozmowy z kandydatami pani prezydent. To wstęp do dalszych działań. W połowie grudnia „Caryca” zaprasza w oficjalnym trybie wszystkich zainteresowanych na negocjacje. Ten etap potrwa do połowy stycznia. W międzyczasie urzędnicy dokonują fachowej wyceny akcji klubu oraz przeprowadzają w nim audyt.

Mańka-Szulik chce się uwinąć zanim zabrzanie pójdą do urn. Sprzedażą klubu zyskałaby w oczach kibiców, także tych z Torcidy, którym odgryza się za transparenty „Mańka-Szulik oddaj Górnik” słowami: „Górnika nikomu nie zabrano, czyli nawoływanie do „oddania” klubu jest bezpodstawne”.

„Caryca” informuje o rozmowach z dwoma potencjalnymi inwestorami. Jeden z nich reprezentuje polski kapitał. Wiadomo o nim tyle, że nie jest Bogdanem Kmiecikiem, właścicielem sekcji piłki ręcznej Górnika Zabrze, który żali się w „Dzienniku Zachodnim”, że kilka razy prosił o spotkanie z władzami miasta w sprawie ewentualnego przejęcia akcji także piłkarskiej sekcji, ale nigdy do niego nie doszło. 

Drugi to Thomas Hansla, przedsiębiorca z branży motoryzacyjnej, właściciel firmy Key Solutions, działającej także na polskim rynku. Mieszka w Niemczech, ale urodził się w Rudzie Śląskiej, jako dzieciak bywał przy Roosevelta, kibicuje Górnikowi. Przyprowadził go Podolski. Panowie są partnerami biznesowymi. Na Niemca z Rudy Śląskiej narzeka Mańka-Szulik. Jest zniesmaczona, że odwołał dwa pierwsze spotkania z powodu choroby, a na trzecie wysłał asystentkę. 

Propaganda sukcesu w wywiadach

Mańka-Szulik uprawia propagandę sukcesu. Bagatelizuje wszystkie problemy, nawet jeśli w Górniku afera goni aferę. Ostatnio przechodzi samą siebie. Oto kilka jej karykaturalnych wypowiedzi.

Lukas Podolski punktuje klub na sto sposobów. W „Onecie” mówi, że „legendy Górnika w grobach się przewracają”. Albo że „wszystko jest robione na „wariata”, nie ma planu ani DNA”. W „Dzienniku Zachodnim” staje w obronie kolegów: „Tak nie powinno być, że się ludziom nie płaci. Nie mogę słuchać, że w innych klubach też tak jest. A co nas to obchodzi?”

To tylko mały wycinek jego ofensywy medialnej. Podobnych wypowiedzi jest tyle, że można złożyć z nich opasłe „the best of”.

Gdy „Wyborcza” konfrontuje z Mańką-Szulik ostre słowa mistrza świata, ta nie odnosi się do żadnego zarzutu. Odpowiada jedynie stawiając pytanie: – Jeśli jest tak źle, to dlaczego Lukas wciąż jest z nami?

Może dlatego, że obowiązuje go kontrakt i nie przyszedł do Górnika dla pieniędzy? 

„Przegląd Sportowy” publikuje list otwarty trenerów akademii Górnika do władz miasta. Szkoleniowców boli, że politycy chętnie grzeją się w blasku ich sukcesów i jednocześnie od kilku miesięcy nie są w stanie wypłacić im ustalonych wcześniej premii. Czują się źle traktowani. Ich list ma sześć długich akapitów.

„Nikt się pod nim nie podpisał”, pisze „Caryca” na swoim Facebooku. „Podczas mojego spotkania z pracownikami akademii trenerzy odcięli się od tego listu”.

Wychodzi na to, że to jakiś fejk.

Dwumiesięczne zaległości wobec zawodników? Mańka-Szulik wyciąga asa z rękawa w „Dzienniku Zachodnim”: – Proszę mi pokazać klub bez zaległości.

Były rzecznik prasowy, Konrad Kołakowski, mówi po odejściu, że w Górniku „nie dało się już wytrzymać, tak po ludzku”. Co na to pani prezydent? – Kończyła mu się umowa i nie wystąpił o jej przedłużenie. Najwidoczniej doszedł do wniosku, że Górnik to nie jest miejsce, w którym chce dalej pracować – wyjaśnia w „Dzienniku Zachodnim”.

Odejście Łukasza Milika? „Pewnie decydowały kwestie prywatne. Małe dziecko, dojazdy do domu, praca w nienormowanych godzinach, ogrom wysiłku, zaangażowania i energii”, tłumaczy prezydentka, choć sam Milik zaprzecza, jakoby miało chodzić o sprawy rodzinne. O szczegółach nie chce jednak mówić, bo wciąż wiąże go umowa.

Adam Matysek rzucił papierami z dnia na dzień. W mediach kipiał ze złości. W „Onecie” grzmiał: – Normalna współpraca z tymi ludźmi stała się niemożliwa. W zarządzie jest pani, którą wielu nazywa Mamą oraz pan, który jak przestraszony króliczek chowa się pod jej spódnicę. Mama stworzyła w klubie swoją enklawę i działa tak, jak jej się podoba. Króliczek się temu podporządkowuje.

Mańka-Szulik znów udaje, że nie ma żadnego problemu. W „Dzienniku Zachodnim” mówi, że w każdej firmie są tarcia, różnice poglądów i sprzeczki. „Nie widziałam jednak żadnej iskry, która wznieciłaby ogień”. 

Gdy radni pytają na sesji w ratuszu o kilkumiesięczne zaległości wobec zawodników, odpiera: „nic na ten temat nie wiem”.

Mańka-Szulik bagatelizuje wszystkie afery wokół Górnika. Nie odpiera zarzutów. Umniejsza problemom.

Według niej w klubie nic złego się nie dzieje.

A jeśli już się dzieje, to u innych jest przecież tak samo.

Propaganda sukcesu na Facebooku

Portal roosevelta81.pl doszukał się kapitalnej zbitki. Lukas Podolski narzeka u Romana Kołtonia na echa jego wyjazdu do ministerstwa sportu, gdzie udał się wraz z Łukaszem Milikiem. Mistrz świata pojechał tam z własnej woli w dniu wolnym. Walczył o dofinansowanie dla akademii. „Wracamy do Zabrza, a tam nikt nie pomaga, wkurwiają się tylko na nas, że tam pojechaliśmy, po co to w ogóle robimy. Cały dzień w dupie, a po powrocie nikt nie pomaga, nikt nie chce nic wiedzieć, nie ma koncepcji… Czujesz, jakby Dariusz Michalczewski walnął cię z lewej”, relacjonował „Poldi”. 

Dwa dni później piękny post na Facebooku publikuje Małgorzata Mańka-Szulik.

 

Widocznie wszystko jest jej zasługą.

Mańka-Szulik prowadzi propagandę sukcesu bowiem także w swoich mediach społecznościowych. Kibice zauważają, że wstawia posty jedynie po wygranych meczach Górnika. Z porażkami nie chce się identyfikować. Gdy jest na to moment, ogrzewa się blaskiem klubu, a gdy jest źle, zwalnia prezesów robiąc z nich kozłów ofiarnych. To ona jako pierwsza poinformowała w mediach społecznościowych o złożeniu podpisów pod umową na budowę czwartej trybuny, sugerując wyborcom, czyja to zasługa. Nie miasto, nie Górnik. 

Powyższy post Mańki-Szulik, ten o dofinansowaniach, wygląda całkiem zgrabnie. Sugeruje, że Zabrze odniosło jakiś sukces. Redakcja roosevelta81.pl sprawdza jednak, jakie dofinansowanie dostały inne kluby Ekstraklasy.

No cóż, przepaść.

To dobra metafora Zabrza: ma niewiele, ale jego szefowa twierdzi, że to kraina mlekiem i miodem płynąca. Nazywa je miastem sportu, turystyki czy medycyny. Konrad Kołakowski opowiada w „Zabrzańskich Nowinach” o szokujących naciskach ze strony „Carycy”.

– Kolosem na glinianych nogach jest ta fałszywa propaganda sukcesu, malowanie trawy na zielono, boty, fejkowe konta, przymuszanie pracowników urzędu i miejskich instytucji do pisania pochlebnych dla miasta i prezydent komentarzy. Cała ta otoczka, która sprawia, że za wszelką cenę maskuje się problemy, zamiast je rozwiązywać. I wmawia się wszem i wobec, że jest przepięknie.

Poważny i wiarygodny człowiek formułuje pod nazwiskiem potężny zarzut: Mańka-Szulik przymusza zatrudnione przez miasto osoby, żeby chwaliły ją publicznie pod nazwiskiem z prywatnych kont na Facebooku…

To rażące nadużycie władzy.

Z kolei Torcida kilka dni temu zarzuciła urzędującej pani prezydent korzystanie z pochlebnych komentarzy pisanych przez farmy trolli.

Oto post grupy kibicowskiej, udostępniony przez Lukasa Podolskiego:

Po meczu z Cracovią, miłościwie Nam panująca wrzuciła post na facebooku. Najciekawsze rzeczy zadziały się w sekcji komentarzy.

Pod wspominanym wpisem dostrzegamy pewne prawidłowości wśród komentujących i można odnieść wrażenie, że jest to akcja koordynowana. Pojawia się tam mnóstwo pochlebnych wpisów pod adresem MMS. Pochodzą one głównie od dwóch grup.

Pierwsza grupa to osoby powiązane ze spółkami i instytucjami miejskimi, co od razu budzi pewne słuszne podejrzenia i domysły. Posiadamy wiedzę i świadków na to, że wątpliwe etyczne praktyki (np. wpisy chwalące MMS) były stosowane i wręcz wymuszane na pracownikach miejskich spółek.

Jest też druga grupa, czyli sztucznie wygenerowane konta. Pod omawianym wpisem pojawiły się komentarze i lajki z fejkowych kont, które zbudowane są według tego samego schematu: zdjęcie profilowe wygenerowane przez komputer (profilówki wrzuciliśmy na stronę weryfikującą zdjęcia pod tym kątem), stan wolny, szkoła średnia ukończona w Zabrzu i aktywność na timeline przypominająca typowe konta z farm trolli. O ile prawdziwe konta angażowane na profilu MMS to są przeważnie osoby w średnim wieku lub starsze, tak te ordynarne fejki udają konta osób młodych.

Droga zabawa

Jeśli Zabrze sprzeda większościowe udziały w klubie i w podobnym czasie Mańka-Szulik przegra wybory po osiemnastu latach, domknie się piękna klamra patologii. Przez dwanaście lat na miejskim garnuszku Górnik wygenerował 143 miliony złotych skumulowanej straty. To horrendalna kwota i dyżurny przykład nadużyć, do których może dochodzić w klubach należących do samorządów.

Wejdźmy nieco głębiej w dane finansowe.

Zadłużenie Zabrza: około 780 mln zł
Koszt stadionu (bez czwartej trybuny): 326 mln zł
Koszt czwartej trybuny: 46 mln zł*
Straty wygenerowane przez spółkę „Stadion w Zabrzu” w okresie 2016-2022: 100 milionów złotych.
Straty wygenerowane przez Górnik od 2011 roku: 143 milionów złotych

*miało sfinansować ją ministerstwo, ale po wyborach temat stanął pod znakiem zapytania)

Jeśli zastosujemy pewne uproszczenie, wyjdzie nam, że od 2011 roku miasto przeznaczyło na Górnik, jego infrastrukturę i obsługę tejże 615 milionów złotych (uproszczenie polega na tym, że stadion był finansowany kredytem, więc nie był to dla ratusza jednoradowy wydatek, a straty klubu może obsługiwać nowy właściciel). W rzeczywistości ta kwota jest jeszcze większa, bo przecież miasto regularnie dofinansowuje spółkę.

Zadłużenie miasta wynosi aż 780 milionów złotych.

Zabrze jest najbardziej zadłużonym miastem na Śląsku per capita.

Gdyby nie Górnik…

Długi Zabrza byłyby naprawdę niewielkie. Mańka-Szulik zrujnowała nie tylko finanse zasłużonego klubu, ale także miasta, którym zarządzała przez osiemnaście lat.

Żyła ponad stan, żeby wygrywać wybory.

To patologia.

Moment na budowę czwartej trybuny też jest nieprzypadkowy. Nabierze ona kształtów akurat wtedy, gdy rozpocznie się kampania wyborcza. Ludzie będą widzieć, że Mańka-Szulik inwestuje.

Łukasz Mazur, prezes Górnika w czasach Allianz: Budowa czwartej trybuny to klasyczny element gry wyborczej. Trzeba w końcu zrealizować obietnice. Takie sprzed prawie 20 lat, bo po raz pierwszy słyszałem o nich bodaj w 2007 roku. Lepiej późno niż wcale. Pod Mańką-Szulik bardzo gorący stołek. Pojawiła się wielka nadzieja na to, że już nie będzie rządzić w Zabrzu. Ani ona, ani nikt z jej kliki. Łapie się więc ostatniej deski ratunku. Zabrze to w dużej mierze miasto ploretariackie. Samorządowcy w jej stylu, czyli tani populiści, mają tu łatwo. Głosuje na nich jedna z najniższych frekwencji wyborczych w Polsce. Życie społeczne jest średnio intensywne, nie ma tkanki obywatelskiej…

– Całe przejęcie i ratowanie Górnika, do którego doszło lata temu, Mańka-Szulik obliczyła na poklask, światła reflektorów i zbijanie kapitału politycznego. Nie ma nawet przebłysku racjonalności w sytuacji, w której to samorząd rządzi klubem piłkarskim.

Płacą podatnicy.

Całkiem słono.

Czy to koniec rządów niezatapialnej „Carycy”?

WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:

Fot. newspix.pl / FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

47 komentarzy

Loading...