Reklama

Piękny prezent dla kibiców Premier League. Arsenal i Liverpool dali popis

redakcja

Autor:redakcja

23 grudnia 2023, 20:49 • 3 min czytania 7 komentarzy

Kevin? Karp? Sianko pod obrusem? A może zmienimy świąteczną tradycję. Jeśli rokrocznie będziemy otrzymywać tak intensywne spotkania jak starcie Liverpoolu z Arsenalem w przededniu wigilii Bożego Narodzenia, śmiało możemy zgodzić się na nową tradycję. Zasiąść w taki dzień przed ekranem, żeby obejrzeć mecz na szczycie Premier League to sama przyjemność.

Piękny prezent dla kibiców Premier League. Arsenal i Liverpool dali popis

Sobota przed wigilią to bardzo wdzięczny dzień. Można wszystko przygotować, zrobić spóźnione prezenty, upichcić świąteczne potrawy, posprzątać, a na sam koniec zasiąść do prawdziwej uczty. Piłkarskiej uczty, a taką zagwarantowała nam Premier League. W przededniu Wigilii odbyło się sześć spotkań ligi angielskiej, a najlepsze widowisko otrzymaliśmy na sam koniec. Piłkarze Liverpool oraz Arsenalu zabawili się w św. Mikołajów i przynieśli kibicom najlepszy możliwy prezent, czyli fantastyczny mecz.

Pressing, kontrpressing, gegenkontrpressing, przeciwgegenkontrpressing. W zasadzie nie wiemy, jak moglibyśmy to jeszcze nazwać, bo zawodnicy dopadali do siebie w obronie jak rozwścieczone psy. Wystarczyło, żeby ktoś odebrał rywalowi piłkę, a już po chwili gracz drużyny przeciwnej doskakiwał mu do gardła. I tak w kółko. Przejścia od jednej do drugiej bramki trwały sekundy.

Co zatem znaleźli pod choinką kibice? Piękne bramki, świetne samotne szarże, dużo walki, uderzenie w poprzeczkę, euforycznego Kloppa suszącego zęby do kibiców, ale też faule, kartki i kontuzje. Największym brutalem okazał się menedżer Liverpoolu, w którego wpadł popchnięty przez Bukayo Sakę Kostas Tsimikas. Grek upadł tak niefortunnie, że doznał urazu barku.

Ale, żeby nie być gołosłownym, wyciągnijmy przykłady.

Reklama

Dośrodkowanie Martina Odegaarda z rzutu rożnego. Perfekcja.

Uderzenie Gabriela Magalhaesa z głowy. Bramkowa precyzja.

Przerzut na kilkadziesiąt metrów Trenta Alexandra-Arnolda. Kozacka asysta.

Zwód i uderzenie w krótki róg, w okienko bramki Arsenalu, Mohameda Salaha. Majstersztyk!

A to tylko pierwsza połowa. W drugiej Liverpool wyprowadził zabójczą kontrę. W dziewięć sekund przedostał się spod własnej bramki pod pole karne Arsenalu. Pech, że Alexander-Arnold trafił w poprzeczkę. Łącznie oba zespoły oddały 26 strzałów. Zgodnie po 13. W posiadaniu piłki również wszystko constans, dlatego i całe spotkanie zakończyło się remisem.

Można się zastanawiać, czy to dwa stracone punkty Arsenalu? Raczej nie, bo żaden klub od sezonu 2017/18 oprócz Leeds United nie pokonał Liverpoolu, gdy na Anfield Road znajdowali się kibice. A może The Reds zasługiwali bardziej na triumf? Podejmowali jednak lidera Premier League z ambicjami na mistrzostwo kraju, które w zeszłym sezonie uciekło mu na finiszu rozgrywek, dlatego remis można uznać za sprawiedliwy wynik.

Reklama

I choć piłkarze mogą czuć niedosyt, to kibice rozsmakowali się w fantastycznym futbolu, dzięki czemu jutro z czystym sumieniem będą mogli raczyć się wigilijnymi potrawami. Angielscy piłkarze nie mają tyle szczęścia, bo liga nie zwalnia. Jutro czeka nas bowiem spotkanie Wolverhampton z Chelsea, a już we wtorek Boxing Day, co oznacza, że świąteczna piłkarska uczta dopiero się rozpoczęła.

Liverpool — Arsenal 1:1 (1:1)

Salah 29′ – Gabriel 4′

WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Komentarze

7 komentarzy

Loading...