Reklama

Lech wypuścił wygraną w Radomiu. Tak wyglądał koniec van den Broma

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

16 grudnia 2023, 22:58 • 3 min czytania 49 komentarzy

Zimowy wieczór w Radomiu przez mniej więcej godzinę miał dla Johna van den Broma całkiem przyjemny przebieg. W myślach już pewnie rozpalał grilla, już zastanawiał się nad prezentami, a tu klops — świąteczny upominek najpierw dali piłkarze Lecha. Swojemu rywalowi.

Lech wypuścił wygraną w Radomiu. Tak wyglądał koniec van den Broma

Nie ma co się oszukiwać – gdyby nie faul Jespera Karlstroma z 64. minuty spotkania, Lech Poznań wyjechałby z Radomia z kompletem punktów. O ile w pierwszej połowie Zieloni odgryzali się jeszcze rywalom, tak w drugą część Kolejorz wjechał z drzwiami. Koncert kontynuował Joel Pereira, który dostarczał i wrażeń wizualnych — kontrolą piłki irytował ogrywanych przeciwników — i konkretów w notesie: asysta, gol.

Gdy Portugalczyk wyprzedził zdezorientowanego Lisandro Semedo i podwyższył prowadzenie gości, Radomiak znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Tlen podał mu dopiero Karlstrom – jego czerwona kartka sprawiła, że gospodarze poczuli krew i rzutem na taśmę wyszarpali poznaniakom punkt.

Ekstraklasa. Radomiak Radom – Lech Poznań 2:2 (0:1)

Lech Poznań jeszcze w Radomiu nie wygrał. Od kiedy Zieloni wrócili do Ekstraklasy, Kolejorz ma w tym mieście problemy i gubi punkty. Nawet, gdy wszystko się układa, w pewnym momencie pojawi się kij w szprychach. Kwadrans wystarczył, żeby Radomiak wykorzystał przewagę jednego zawodnika. Gola wypracowali dwaj boczni obrońcy: Jan Grzesik dogrywał, Dawid Abramowicz strzelał.

W polu karnym Bartosza Mrozka kotłowało się coraz bardziej. Maciej Kędziorek rzucił na boisko wszystko, co miał. Wieżowiec Leonardo Rocha. Nękający dryblingami Leandro. Wybiegany Jan Grzesik. Trzeci napastnik, choć w roli skrzydłowego, Krystian Okoniewski. Odgrzebany został nawet Tiago Matos, który całą jesień spędził w rezerwach.

Reklama

Kluczowy wpływ na wynik mieli jednak dwaj pierwsi zmiennicy. John van den Brom reagował na rozkręcającą się drużynę Radomiaka Mihą Blażiciem i Eliasem Anderssonem, jednak nie były to dobre wybory. Andersson był kręcony przez wspomnianego Leo, Blażić w momencie próby dał plamę, pozwalając Rochy wpakować piłkę do siatki.

Radomiak ten remis wyszarpał, ale zrobił to zupełnie zasłużenie. Tak, Lech miał jedną okazję w osłabieniu – Artur Sobiech trafił ze spalonego. Poza tym jednak więcej działań podejmowali gospodarze. Weźmy choćby to, że Zieloni mogli otrzymać jedenastkę – i być może powinni, bo sytuacja nie jest jednoznaczna – gdy Bartosz Salamon kopnął Dawida Abramowicza.

Sędziowie w wozie VAR uznali jednak, że faulu nie było i nie zaprosili Daniela Stefańskiego do monitora.

Powrót Bartosza Salamona

Właśnie, Salamon. Wiadomo, że mecz w Radomiu był ciekawy w dużej mierze dlatego, że środkowy obrońca po raz pierwszy od momentu zawieszenia za doping znalazł się w kadrze meczowej. Dość niespodziewanie zagrał zresztą od pierwszej minuty. Jasne, docierały do nas sygnały, że jest w bardzo dobrej dyspozycji fizycznej, ale tak długi okres bez gry zawsze wiąże się ze znakami zapytania odnośnie formy czysto piłkarskiej.

Salamon długo jednak dawał radę. Złapał żółtko, raz dał się dość łatwo ograć Rafałowi Wolskiemu, który zagrał zresztą bardzo dobre zawody, ale zatrzymywał Pedro Henrique, trzymał linię obrony. Radomiak — do momentu czerwonej kartki dla Lecha — miał kilka szans. Edi Semedo spartolił, gdy urwał się obrońcom, minął bramkarza i posłał piłkę obok bramki. Strzał Henrique kapitalnie wyciągnął Bartosz Mrozek. Salamon nie maczał w tym jednak palców.

Dopiero w końcówce trochę się to stoperowi Kolejorza rozjechało. Przy bramce numer dwa niepewnie wybijał, wcześniej ten potencjalny rzut karny. Trochę się też nasłuchał, bo trybuny go nie oszczędzały, rzucając „weź pigułkę” przy co drugim kontakcie Salamona z piłką. Niemniej – jak na tak długą przerwę – tragedii nie było.

Reklama

Lech może liczyć, że z Salamonem będzie silniejszy. Ale czy będzie taki z Johnem van den Bromem? Władze drużyny z Poznania chyba już to wiedzą. I nawet ciut lepszy wynik w Radomiu by tego nie zmienił.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

49 komentarzy

Loading...