Reklama

Fantastyczny finisz roku Puszczy. Trzecie zwycięstwo z rzędu Żubrów

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

11 grudnia 2023, 21:46 • 4 min czytania 9 komentarzy

Do 10 listopada Puszcza Niepołomice odniosła tylko dwa zwycięstwa w Ekstraklasie i znajdowała się w strefie spadkowej. Od tego momentu rozegrała trzy mecze, wszystkie wygrała i na spotkanie przed końcem rundy wychyliła głowę ponad kreskę. Tym razem na rozkładzie Żubrów znalazł się Widzew Łódź.

Fantastyczny finisz roku Puszczy. Trzecie zwycięstwo z rzędu Żubrów

I tym razem nie można mówić o żadnym szczęśliwym zwycięstwie Puszczy, co przywoływano choćby po triumfie nad Górnikiem Zabrze, bo niepołomiczanie byli zdecydowanie lepsi niż Widzew. Żubry zdominowały środek pola, stworzyły sobie więcej okazji strzeleckich, standardowo po stałych fragmentach gry, ale to już problem łodzian, że nie potrafili się na nie odpowiednio przygotować. Do tego obronę rywali sforsowali zaangażowaniem. Aż sześciu piłkarzy miejscowych przebiegło więcej kilometrów niż najlepszy pod tym względem zawodnik RTS-u. To wszystko złożyło się na trzecie z rzędu zwycięstwo!

Przegrany środek pola, unicestwiony atak

Najgorsze dla Widzewa jest to, że jego nieudolność widzieli nie tylko kibice, czy eksperci, ale również sami zawodnicy z boiska. – Większość drugich piłek była zbierana przez Puszczę. Musimy obniżyć linię pomocy, by sobie z tym poradzić – mówił w przerwie przed kamerami „Canal+ Sport” Bartłomiej Pawłowski. Zauważyć błąd to jedno, ale go naprawić, to zupełnie inna sprawa. RTS miał świadomość swoich ułomności, ale i tak w drugiej połowie dał się zaskoczyć w ten sposób. Piotr Mroziński zebrał drugą piłkę, oddał strzał i trafił w rękę Juana Ibizę. Choć sędzia Paweł Raczkowski tego nie zauważył, to z pomocą przyszedł VAR i arbiter podyktował rzut karny.

„Jedenastkę” na gola zamienił Antun Craciun. Mołdawianin po raz trzeci skutecznie wykorzystał karnego, dzięki czemu zdobył już swoją piątą bramkę dla Puszczy w tym sezonie. Tym samym stał się najlepszym strzelcem zespołu ex aequo z Łukaszem Sołowiejem i Arturem Siemaszko. Dość osobliwe towarzystwo, ale Puszcza w walce o utrzymanie musi czerpać garściami z tego, co ma i na razie pozwoliło to na wyjście ze strefy spadkowej – po raz pierwszy od końca września.

Wszystko dlatego, że Widzew nie stwarzał niemal żadnego zagrożenia. Jedyną okazję po podaniu Cyganiksa zmarnował w końcówce meczu Terpiłowski, strzelając wprost w Zycha. Przez większość meczu ofensywa łodzian nie istniała. Jordi Sanchez, który w tej rundzie wykręcił niemal tyle samo punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, co przez cały poprzedni sezon, w poniedziałek znalazł się w kieszeni Craciuna i Jakuby. Klimek czy Nunes zupełnie nie istnieli. Pawłowski nie odnalazł się w nowej dla siebie pozycji i wciąż widać, że nie wrócił w pełni do zdrowia po kontuzji.

Reklama

Poniedziałek? Maks jedna bramka

Niech sukces Puszczy nie odciągnie jednak naszej uwagi od tego, że po raz kolejny walczyliśmy, żeby podczas poniedziałkowego meczu nie zasnąć z nudów. Do przerwy oglądaliśmy trzy strzały celne, ale co to były za uderzenia. „Ładunek” z dystansu, żeby nie było kontry w wykonaniu Hajdy. Główka Zapolnika po dośrodkowaniu Tomalskiego. Obie te próby wylądowały w koszyczku Ravasa. No i „strzał” Hanouska, który zmienił tor lotu piłki lecącej do bramki po uderzeniu Ibizy. O ironio! Ta ostatnie próba była najbliżej siatki. Zych bowiem fatalnie się ustawił i tyłek musiał mu ratować Zapolnik, wybijając futbolówkę z linii.

W drugiej połowy nie działo się wiele więcej. Co prawda wpadła jedna bramka, ale to jedynie utrzymanie marnej passy, która towarzyszy poniedziałkowym meczom od drugiej połowy października. Wystarczy bowiem popatrzeć na wyniki czterech ostatnich spotkań.

Poniedziałek 27 listopada: Radomiak – Śląsk Wrocław 0:1

Poniedziałek 13 listopada: Ruch Chorzów – Radomiak 0:0

Poniedziałek 6 listopada: Górnik Zabrze – Cracovia 1:0

Poniedziałek 23 października: Stal Mielec – Warta Poznań 0:1

Reklama

W zasadzie jedyne warte wspomnienia na plus spotkanie z poniedziałku to zwycięstwo 4:2 Stali Mielec nad Zagłębiem Lubin. Pozostałe to w głównej mierze flaki z olejem. Nie inaczej było w starciu Puszczy z Widzewem. Ale z pewnością nie to będzie wspominał trener Tomasz Tułacz, a trzecią wygraną z rzędu. Szkoleniowiec może jedynie żałować, że odwołany został mecz jego zespołu z Piastem Gliwice, bo jego podopieczni fantastycznie finiszują w jakże udanym 2023 roku.

W tegorocznym grafiku Żubry mają jeszcze Jagiellonię Białystok i ciężko przypuszczać, że zdołają ograć tak fenomenalnie grającą ekipę Adriana Siemieńca, ale nie takie rzeczy widziała już Ekstraklasa. Przecież teraz okazało się, że trener, który stawiany jest w gronie najbardziej utalentowanych w kraju – Daniel Myśliwiec – musiał uznać wyższość swojego dużo starszego kolegi po fachu, choć od dłuższego czasu, jak sam przyznawał na konferencji, analizuje styl gry Puszczy. Najwidoczniej wciąż za słabo, by urwać choćby punkt najbardziej walecznemu beniaminkowi.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...