Reklama

Lewy wahadłowy reprezentacji Polski na dłuższy etat odnaleziony

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

21 listopada 2023, 23:36 • 3 min czytania 8 komentarzy

Więcej cieni, niewiele blasków – w ten sposób należałoby podsumować indywidualne występy piłkarzy reprezentacji Polski w czasie listopadowego zgrupowania. Byliśmy słabi, momentami cholernie słabi, a dziś na tle Łotwy zaskakująco bezjajeczni. Musimy jednak, chcąc nie chcąc, szukać jakichś pozytywów, żeby nie pogłębiać i tak już zaawansowanej depresji wynikającej z oglądania Roberta Lewandowskiego i spółki. I tak jak zachęcamy do dbania o zdrowie psychiczne, tak też apelujemy do Michała Probierza: panie selekcjonerze, dla dobra kadry zadbaj o Nicolę Zalewskiego.

Lewy wahadłowy reprezentacji Polski na dłuższy etat odnaleziony

We wrześniu nie dostał zaproszenia na żadne zgrupowanie, nawet reprezentacji młodzieżowej, a kontuzjowany nie był. W październiku nie dość, że pojechał tylko na kadrę U-21, to jeszcze z jego udziałem wybuchła afera hazardowa we Włoszech. Oczywiście sprawa dość szybko się wyjaśniła, Zalewski został wmieszany w coś, z czym nie miał do czynienia, natomiast raczej nie będziemy dalecy od prawdy, mówiąc, że miesiąc temu magia jego nazwiska w oczach kibiców drastycznie wyblakła. Absolutnie uprawnione wydawały się opinie, że ten chłopak na własne życzenie bardzo oddalił się od kadry i zjechał w uliczkę, z której w tym roku selekcjoner już nie wyciągnie go za uszy.

A jednak – co prawda po tak nędznym zgrupowaniu trener Probierz szampana, ekhm, „whisky nie pierdolnie”, ale tyle dobrego, że chociaż zaryzykował z pewnymi personaliami. Przede wszystkim dał szansę Zalewskiemu z Czechami i Łotwą od 1. minuty, czego wcześniej nie mogliśmy uznawać za scenariusz mocno prawdopodobny. Teraz, mając w głowie dwa najświeższe występy 21-latka, nie wyobrażamy sobie jego braku w meczach barażowych w 2024 roku.

Ależ to się wszystko zmienia, prawda? Nie chcemy wyolbrzymiać, że nagle z piłkarza niechcianego Nicola Zalewski stał się wręcz obiektem pożądanym, ale nie będziemy też fałszować rzeczywistości. To jedyny piłkarz, o którym możemy powiedzieć bez żadnych wątpliwości, że coś przez ostatni tydzień wygrał. Z Czechami: dobra gra na skrzydle, groźne dośrodkowania lewą nogą, duży udział przy bramce, do pewnego momentu najlepszy na boisku. Z Łotwą: te same zagrania, podwózki z obrońcami w bocznym sektorze, celne wrzutki, ale tym razem z efektami w postaci dwóch asyst. Też najwyższa nota ze wszystkich.

Część z was powie zapewne „Ludzie kochani, przecież to tylko Łotwa”. Ale nikt przecież nie kazał reszcie zespołu kopać się po czole, nie wygrywać pojedynków, przyjmować piłkę na metr czy pudłować w polu karnym. Owszem, Zalewskiemu to również się zdarzyło, powinien mieć jeszcze bramkę, ale w obecnych okolicznościach na szczęście możemy machnąć na to ręką. Nie zmienia to bowiem nic w kontekście ogólnego wrażenia, jakie 21-latek wywarł na przestrzeni 168 minut. Mówiąc wprost, był najjaśniejszym punktem tej reprezentacji, co z jednej strony nie było to tak trudne, ale z drugiej – musimy takie rzeczy doceniać.

Reklama

Uczeń Jose Mourinho zdał dwa ważne egzaminy. Teraz wraca do Rzymu – zdaje się – jako gracz podstawowego składu reprezentacji Polski, z tarczą oraz podniesioną głową. I nawet jeśli nie zwiększy średniej liczby minut w ciągu najbliższych miesięcy, a także żaden inny boczny pomocnik – np. Michał Skóraś czy Jakub Kamiński – nie wybije z formą, możemy zakładać, że Nicola Zalewski to nasz drugi wahadłowy do pary z Przemysławem Frankowskim. Ewentualnie skrzydłowy ustawiony wyżej, ale przy tej samej zasadzie: niech ten chłopak gra, skoro przy mniej stabilnej sytuacji w klubie potrafi dowozić konkrety.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Piłka nożna

Piłka nożna

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Szymon Piórek
1
Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...