Reklama

Piach jako definicja Wisły Kraków

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

03 listopada 2023, 23:11 • 4 min czytania 16 komentarzy

Piach na boisku, piach w oczy kibicom, bo Wisła Kraków znowu zagrała piach. Przed tygodniem przegrała ze znajdującym się w strefie spadkowej Podbeskidziem Bielsko-Biała, teraz dała punkt Zagłębiu Sosnowiec, które zlokalizowane jest pod kreską. 

Piach jako definicja Wisły Kraków

Boisko w Sosnowcu od września znajduje się w opłakanym stanie. Grające na zmianę zespoły Zagłębia i Rakowa Częstochowa w europejskich pucharach doprowadziły murawę do stanu przypominającego bagno. Jak się okazało, w Krakowie nawierzchnia nie znajdowała się w dużo lepszej kondycji, dlatego władze obiektu postanowiły wysypać na nią piasek. Zasadniczo nie utrudniał on przebiegu spotkania, ale po każdym zagraniu unosił się kilkudziesięciocentymetrowy pióropusz z kwarcowych ziaren. I to właśnie piach był najlepszym określeniem na poczynania piłkarzy Wisły z Zagłębiem w piątkowy wieczór.

Osiedlowe granie

Gra była rwana, obfitująca w mnóstwo indywidualnych błędów, na domiar złego bardzo prostych jak przyjęcie piłki czy podanie na kilka metrów. Z dużym zainteresowaniem oglądaliśmy szczególnie dośrodkowania ze stałych fragmentów gry w wykonaniu Patryka Gogoła. Nigdy nie wiedzieliśmy, czy piłka nie doleci do pola karnego, przeleci przez nie, a może wpadnie wprost w ręce bramkarza. Wyglądało to tak, jakby przed każdą wrzutką 20-latek kręcił kołem niefortunnych zagrań. Ale nie chodzi o to, by znęcać się teraz nad tym młodzieżowcem, bo inni piłkarze nie pokazali się z dużo lepszej strony.

Mecz do złudzenia przypominał sytuację, kiedy kilkunastu chłopaków z dwóch osiedli zbierało się na piaszczystym boisku między blokami, żeby pokopać w piątkowy wieczór. Stawką takich potyczek była co najwyżej skrzynka piwa, a nie trzy punkty w lidze, za której wygranie jest awans do Ekstraklasy. Sam przebieg również pozostawał bardzo zbliżony: dużo chaosu, dużo akcji, dużo strzałów, z tym że na osiedlu wpadało mnóstwo goli. W Krakowie kibice nie zobaczyli żadnego, bo piłka lądowała wszędzie tylko nie w siatce. Oczywiście nie wszyscy kibice, bowiem tak jak kibice Wisły nie są wpuszczani na sektory gości, tak i fani Zagłębia zbojkotowali obiekt Białej Gwiazdy.

Sobczak kontra były zespół

Najbardziej na dobrym występie zależało Szymonowi Sobczakowi. Mierzył się w końcu ze swoim byłym zespołem i trener Radosław Sobolewski przed meczem potwierdził, że wystawienie 30-latka w podstawowym składzie to celowy zabieg. W poprzednim sezonie napastnik zdobył dziesięć bramek w 31 meczach i wydatnie pomógł w utrzymaniu Zagłębia. Jego trafienia bezpośrednio zapewniły drużynie dziewięć punktów, czyli tyle, ile dzieliło klub znad Brynicy od strefy spadkowej. Marzeniem Sobczaka od zawsze była jednak gra dla Wisły Kraków. Jest fanem Białej Gwiazdy, chodził na jej mecze, często gościł na trybunach stadionu przy ul. Reymonta 22 i dzięki wsparciu krakowskich socios podpisał roczny kontrakt.

Reklama

Mecz z Zagłębiem był jego drugim w podstawowym składzie i wydaje się, że nie bez przyczyny. W jego grze brakowało ładu i składu. Momentami wyglądał, jakby występował nie w czerwonej, a zielonej koszulce. W pierwszej połowie Biała Gwiazda świetnie rozprowadziła atak pozycyjny, dzięki czemu dobrą okazję strzelecką w polu karnym miał Angel Rodado. Hiszpan oddał płaskie uderzenie, ale wtedy na drodze piłki stanął Sobczak. Niefortunnie, dlatego jego występ potrwał tylko godzinę, choć napastnik mógł mieć swój moment chwały. Podszedł do rzutu wolnego, uderzył precyzyjnie nad murem, a piłka leciała w światło bramki. Nie zakończyło się to jednak tak, jak w drugiej kolejce z Polonią Warszawa. Gola nie było, bo Mateusz Kos bez większych problemów obronił strzał.

No i to by było na tyle. Bez emocji, bez bramek, bez sensu. Wisła znowu potknęła się na rywalu z dołu tabeli. Przed tygodniem dała wygrać Podbeskidziu Bielsko-Biała, czym pomogła Góralom w opuszczeniu strefy spadkowej. Tym razem Biała Gwiazda była mniej dobroczynna, punkt bowiem nie pomógł Zagłębiu w wydostaniu się ponad kreskę. Krakowski klub również jest daleko od swojej upragnionej kreski, którą obecnie wydaje się, że jest strefa barażowa, a nie dwa czołowe miejsca.

Wisła Kraków – Zagłębie Sosnowiec 0:0

WIĘCEJ O I LIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ekstraklasa

Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Antoni Figlewicz
0
Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Komentarze

16 komentarzy

Loading...