Wojny i wojenki kibicowskie nie mają swoich granic. Można się napieprzać (dosłownie i w przenośni) wszędzie i z każdym – z dziećmi, w kiblu, z kiblem, a jeśli ludzkość kiedyś podbije kosmos, to jedni zostawią swoją wlepkę na Marsie, z kolei drudzy polecą tam dzień później, żeby ją zerwać i nakleić swoją. Ale skoro kosmos to jeszcze odległa perspektywa, trzeba sobie radzić jakoś inaczej i „rywalizować” na przykład na cmentarzu.
Tak, na cmentarzu. Wydawało się, że to ostatnie miejsce, gdzie kibicowski rozumek może zwariować na widok herbu przeciwnej drużyny, ale jednak nie – dwie szare komórki (przeważnie na spółę dla kilku osób) wchodzą w stan wrzenia nawet tam, gdzie jest czas na refleksję, wspomnienia, oddanie szacunku. Nie ma rady – widzisz Widzew, a jesteś za ŁKS-em, mózg robi ugabuga, następuje odcięcie i budzisz się w rurze.
Zobaczcie sami:
Leszek Jezierski – wysprzątany przez Akademię w poniedziałek i dziś, po wizycie „reprezentantów”. Czegoś brakuje, coś przybyło… pic.twitter.com/V9uTuYG8dl
— Marcin Krakowiak (@MarKrakowiak) October 31, 2023
Robert Grzywocz – odwiedzony w niedzielę z naszym zniczem i zdjęcie z dziś, już po odwiedzinach „konkurencji”. Coś ubyło… pic.twitter.com/T0kat5BoqH
— Marcin Krakowiak (@MarKrakowiak) October 31, 2023
Były znicze z herbem Widzewa, ale potem zniknęły, ostały się tylko barwy ŁKS-u. I ktokolwiek się tego dopuścił, to – krótko mówiąc – powinien się leczyć psychiatrycznie. Jeśli skromny, nierzucający się herb drużyny przeciwnej budzi w nim skrajne emocje nawet na cmentarzu, to – znów krótko mówiąc – po prostu jest pierdolnięty. Zwierzęta często nie operują na tak prostych instynktach, jak ten ktoś, kto zapewne uważa się za istotę rozumną.
Niestety: pies by nie wpadł na kradzież miski z wizerunkiem kota, a ty wpadłeś na kradzież znicza z wizerunkiem nielubianego klubu. Jednoznacznie należy ocenić każdego psa jako inteligentniejszego od ciebie (albo od was, cholera wie, ilu geniuszy złożyło się na ten pomysł).
Przyszli ludzie z Widzewa, posprzątali groby, zapalili znicze. Zrobili zatem to, co robi się na cmentarzu – uczcili pamięć zmarłych. Przyszedł potem jakiś cymbał i dostał kociokwiku, po prostu go nosiło, białej gorączki by dostał, gdyby nie zareagował i nie ukradł zniczy. Bo z herbem Widzewa!
Przecież to wśród ludzi pierwotnych wywołałoby ciary wstydu, a tu mamy XXI wiek, środek Europy…
Nie ma usprawiedliwienia dla takiego zachowania i tyle. Nie chce się gadać nawet o tym, że przykładowy Leszek Jezierski trenował i Widzew, i ŁKS, więc jedni i drudzy mają prawo oddać mu cześć, bo to byłoby nurkowanie w tym szambie, gdzie – na to wygląda – ktoś chciałby sobie zawłaszczać groby zmarłych, a przede wszystkim: pamięć o nich.
Absolutnie niegodziwe, obrzydliwe, skandaliczne. Wirtualny znicz dla rozumu autora/ów tego czynu, bo od dawna nie ma go wśród nas.
AKTUALIZACJA: Znicze nie zostały skradzione, tylko schowane:
Sprawa się ciekawie rozwinęła… Koło południa dostałem takiego sms, z numeru który jest wciąż wyłączony: pic.twitter.com/1ekHM6dHCq
— Marcin Krakowiak (@MarKrakowiak) November 1, 2023
Znicze zostały zgaszone i pochowane, żeby na zdjęciach dla Redaktora Kuczmery nie kuło nikogo w oczy. Nawet jak nie chcieli „chwalić” się Widzewem, to mogli potem odstawić na pierwotne miejsce. Dla mnie to wciąż jest patologia.
— Marcin Krakowiak (@MarKrakowiak) November 1, 2023
Dla każdego powinno być jednak jasne, że to nie podwyższa oceny z intelektu sprawcy. Wciąż całkowita żenada.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE: