W niedzielę na stadionie przy ulicy Piłsudskiego w Łodzi miało dojść do starcia Widzewa z Ruchem Chorzów. Jednak z uwagi na trudne warunki atmosferyczne sędzia Tomasz Kwiatkowski podjął decyzję o jego odwołaniu, co spotkało się z krytyką prezesa łódzkiego klubu Michała Rydza.
Walka trwała do ostatnich chwil. Pracownicy Widzewa robili wszystko, żeby doprowadzić murawę na stadionie do stanu używalności, ale opady deszczu nie ustawały, więc po długim oczekiwaniu sędzia Kwiatkowski zdecydował się odwołać spotkanie. – Nie było żadnej gwarancji, że to boisko będzie lepsze. Moim zdaniem do gry w piłkę nadawało się 30-40% murawy. Pozostałe 60-70% nie, a my gramy w piłkę nożną – tłumaczył arbiter przed kamerami Canal + Sport.
Decyzja Kwiatkowskiego nie spotkała się ze zrozumieniem władz Widzewa. – Sędzia Kwiatkowski podjął decyzję, która dla mnie jest niezrozumiała. Zarządy obu klubów, oba sztaby szkoleniowe i piłkarze chcieli grać, tego na pewno chcieliby też nasi kibice, ale arbiter zdecydował inaczej – powiedział prezes klubu Michał Rydz na konferencji prasowej.
– Zaczęliśmy pracę o godzinie 6:00. Na stadionie trzy razy była straż pożarna, a pracownicy MOSiR, MAKiS i klubu walczyli o to, aby murawa była gotowa do gry. My zrobiliśmy wszystko, żeby ten mecz się odbył. Jestem rozczarowany tą decyzją, ponieważ uderza ona w klub. Będziemy musieli wspólnie zastanowić się, kiedy rozegrać ten mecz i zadośćuczynić kibicom, którzy licznie stawili się w Sercu Łodzi. Dziękuję im za ich zachowanie, za oklaski oraz wsparcie – dodał działacz.
Czytaj więcej na Weszło:
- Renesans Śląska. Odżyli kibice, odżył stadion
- Magiera: – Nauczyłem się mieć gdzieś to, co ktoś sobie pomyśli
- WAHAN BICZACHCJAN – NIBY Z ARMENII, ALE JAK SWÓJ
Fot. Newspix
