Reklama

Cracovia, czyli najnudniejszy zespół w lidze

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

17 września 2023, 17:26 • 3 min czytania 37 komentarzy

Cracovia nie jest – delikatnie rzecz ujmując – najbardziej elektryzującą drużyną w tej lidze. Czasem wygra, czasem nie wygra, w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia, ani nie spadnie, ani pucharów nie zrobi. Tak się najpewniej będzie kręcić w środku tabeli i tyle, „ni mo co godoć”, jak powiedział kiedyś Marcin Malinowski w Lidze Plus Extra. Jest to zespół dość nudny, ale ostatnio z tą nudą przesadza.

Cracovia, czyli najnudniejszy zespół w lidze

Dwa katastrofalne mecze dla widza – 0:0 z Wartą i 0:0 z Koroną, a teraz katastrofa dla swoich fanów, bo 0:2 z Widzewem. Trzy spotkania, zero goli, no znamy lepsze rozrywki niż śledzenie wyczynów tej ekipy.

Jak to wyglądało dziś? Ano tak, że w pierwszej części gry Cracovia chciała zmęczyć bułę, szukać kontr i jakoś tam ukąsić Widzew. To się naturalnie nie udało, gdyż nie dość, że jedyny groźny szybki atak Makuch zamienił na podanie do Ravasa, to jeszcze Pasy schodziły na przerwę przegrywając – gola strzelił głową Pawłowski.

Po zmianie stron Cracovia musiała więc – ojej, ojej – zaatakować i przez kwadrans… wyglądało to nieźle. Wyższy pressing, z którym gospodarze mieli problem, by sobie poradzić, więc – niespodzianka – pojawiły się sytuacje. Jugas uderzył w słupek, Rapa minimalnie przestrzelił po zabawie Ibizy, który stracił głowę – właśnie – pressowany.

Ale najwyraźniej kwadrans dla krakowian to i tak dużo, przecież ile można atakować. Po tych wstrząsających 15 minutach goście opadli z sił i skończyli mecz z dwoma celnymi uderzeniami (wspomniane podanie Makucha i próba Atanasova z wolnego). A nie! Było jeszcze mierzone przyłożenie Jugasa, z którym nie poradził sobie bramkarz – pech chciał, że Madejski, a nie Ravas, zatem Widzew dostał drugą bramkę może nie za darmo, ale z dużym udziałem przyjezdnych.

Reklama

Nie mają Pasy takiej najgorszej paki z przodu, dostrzegamy tam paru zawodników – Oshima, Rakoczy, Kallman, Makuch – którzy są mniej lub bardziej przyzwoici. Niestety, jak nie mają dnia, a coraz częściej nie mają, to nawet trudno Zielińskiemu jakoś na to zareagować, bo na ławce nie czekają mocne nazwiska do grania. Cracovię łatwo więc przeczytać i kolejne drużyny to robią.

Łatwo zagrać z tym zespołem na zero z tyłu, naprawdę. A że Widzew jeszcze dołożył coś z przodu, więc jest już całkiem szczęśliwy.

Myśliwiec zaczyna od zwycięstwa, natomiast trudno wyciągać z tego daleko idące wnioski, to przecież dopiero początek pracy szkoleniowca w Łodzi. Nie ma więc co mówić, że widać to i tamto, aczkolwiek pewną świeżość w poczynaniach Widzewa można było dostrzec. Ten wynik dla gospodarzy powinien być wyższy, ale dobrze radził sobie Madejski, jak choćby w końcówce spotkania, kiedy poleciał po strzał Tkacza lecący w okolice okienka.

Nie był to, cholera wie, jak wielki rozmach Widzewa z przodu, ale patrzyło się na to przyjemnie. Natomiast na końcu należy pamiętać o kontraście – na mało który zespół w porównaniu z Cracovią patrzy się nieprzyjemnie.

 

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

37 komentarzy

Loading...