Nie było nawet sensu chociaż trochę napinać się przed tym spotkaniem. Polacy do meczu z Duńczykami przystępowali bez porażki w tegorocznych mistrzostwach Europy. Z kolei siatkarze z kraju Hamleta nie odnieśli jeszcze zwycięstwa na tej imprezie. Mecz zakończył się zgodnie z przewidywaniami, zwycięstwem 3:0 dla podopiecznych Nikoli Grbicia. Mimo wszystko, starcie Polski z Danią będzie warte wspomnienia po latach. A wszystko z powodu Wilfredo Leona, który w pierwszym secie wyrównał własny rekord świata w prędkości zagranego serwisu!
Mecze Polski z Danią w piłkę nożną mają dość ciekawą historię, ale w siatkówkę nie możemy takowej stwierdzić. Obie reprezentacje ostatnio zagrały ze sobą dwa razy w 2015 roku, w ramach Ligi Europejskiej. Biało-Czerwoni tamte spotkania wygrali 3:0 i na taki sam wynik zapowiadało się dziś. Niezależnie od zestawienia personalnego – Polska to najsilniejsza ekipa grupy A. Dla odmiany, Dania jest najsłabsza i przegrywa wszystko jak leci.
Ta sama Dania wygrywała w pierwszym secie 7:3. A później 17:12. I cholera, naprawdę wydawało się, że może Skandynawowie nie wygrają tego spotkania, ale w przynajmniej spłatają figla faworytom. Ostatecznie Polacy wygrali tę partię, ale tylko 25:23. Widać było, że oba zespoły dzieli przepaść pod względem jakości, jednak okazało się, że Bartosz Kurek i spółka musieli się w niej trochę natrudzić. Seta uratował nam czujny manewr Nikoli Grbicia, który w ostatniej akcji wprowadził Łukasza Kaczmarka by ten wspomógł blok, oraz znakomite zagrywki Polaków. W tym ostatnim elemencie głównym bohaterem został Wilfredo Leon. Nasz przyjmujący posłał piłkę z zabójczą prędkością 138 kilometrów na godzinę, czym wyrównał własny rekord świata!
Dopuszczalna prędkość na autostradach w Danii – 130 km/h.
Dopuszczalna prędkość na autostradach w Macedonii Północnej – 130 km/h.
Wilfredo Leon:#gangłysego pic.twitter.com/RYNi6ijtLc— Szymon Szczepanik (@s_szczepanik) September 5, 2023
Potężna bomba Leona była najefektowniejszym momentem spotkania. A pierwszy set, tym najbardziej wyrównanym. W kolejnych partiach Polacy wrzucili wyższy bieg, poszczególne tryby machiny Grbicia zaczęły ze sobą współgrać i efekt był spodziewany. Symbolem drugiego seta był challenge duńskiego trenera, wzięty przy wyniku 24:9 dla Polaków. Powtórka wywołana tylko w akcie rozpaczy, by jego zespół nie przegrał z jednocyfrową zdobyczą punktową. Ale ta sztuka się nie udała, bowiem sędzia nie dopatrzył się błędu przejścia linii przez wprowadzonego wcześniej Tomasza Fornala. Chwilę później partię zakończył Kurek i zwycięstwo Polski do 9 punktów stało się faktem.
Ostatni set był już bardziej wyrównany, ale tylko na tablicy wyników. Siatkarze z Danii pragnęli choć trochę zrehabilitować się po obciachu, jakim – niezależnie od poziomu rywala – jest ugranie zaledwie jednocyfrowej liczby punktów w secie. Z kolei Biało-Czerwoni grali już na totalnym luzie. Polacy mieli pełne prawo poczuć, że tu już nic nie może im się stać. Tym sposobem reprezentacja Polski zwyciężyła w trzecim secie 25:20.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Jutro podopieczni Nikoli Grbicia zakończą zmagania w grupie C. Ich rywalami będą siatkarze z Czarnogóry, czyli druga najsłabsza ekipa w „polskim” koszyku – zaraz po Duńczykach. Nie można spodziewać się w tym spotkaniu innego wyniku, niż dla 3:0 naszych siatkarzy. Ale chociażby dla siatkarskiego joga bonito, które w takich spotkaniach potrafią pokazać Polacy, czy zagrywek Wilfredo Leona, mimo wszystko warto będzie zerknąć okiem na to, co dzieje się na parkiecie w Skopje.
Polska-Dania 3:0 (25:23, 25:9, 25:20)
Fot. Newspix
Czytaj też: